Stella Mills to normalna dziewczyna która mieszka w małym mieście Storybrooke, wraz ze swoją matką i bratem. Jej życie było spokojne do czasu pojawiania się tajemniczej blondynki Emmy Swan, która niespodziewanie łamie klątwę rzuconą na miasto.
Wówc...
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
- Nie potrafię kłamać. - Mulan idzie na przodzie. Jesteśmy już naprawdę blisko wioski. Przedzierając się przez las i potykając o gałęzie i korzenie czuję, jak moje nogi wysiadają.
- I nie skłamiesz. - odpowiada Mary Margaret. - Lancelot zginął honorowo, a Cora uciekła. Nie wzbudzajmy paniki bez potrzeby.
Maulan nagle się zatrzymuje gestem dłoni nakazując nam stanąć. Opieram ramię o drzewo i ocieram spocone czoło.
- Na wieży zawsze stał wartownik. - patrzy na nas, a później znowu na wieże. Wygląda na zdezorientowaną i przestraszoną, jednak zaciska mocno szczękę i wyciąga miecz zza pasa. - Trzymajcie się blisko.
Podążamy za nią. Kiedy docieramy już wystarczająco blisko, dostrzegamy dym i w większości zniszczoną wioskę. Zatrzymuje się gwałtownie, gdy widzę na ziemi martwych ludzi. Wciągnęłam powietrze i zrobiłam mały krok do tyłu.
- Och, Boże... - wzdycham widząc masakryczną ilość krwi. Przełykam ślinę i zaciskam mocno uchwyt miecza.
- Musimy się rozejrzeć. - mówi zdawkowo Mulan, a kobiety rozpraszają się ostrożnie nie po wiosce. Ja jednak stoję dalej w miejscu nie ufając swoim nogą. Zapach krwi, duszącego dymu i strachu obezwładnia mnie do reszty w taki sposób, że mój żołądek niebezpiecznie podskakuje. - To miało być bezpieczne schronienie... - staje obok mnie. - Jak ogry nas tu znalazły?
- To nie ogry... - mówi Mary Margaret wpatrując się w martwych ludzi.
- Cora? - marszczę brwi.
- Wyrwała im serca, ma taką moc. Musimy ją powstrzymać! - patrzy błagalnie na Mulan.
- Za późno... zabiła ich wszystkich.
- Tym bardziej trzeba ją powstrzymać! - podchodzi do kobiety.
Ja w tym czasie razem z Emmą przechadzamy się między tymi biedakami, kiedy nagle dostrzegam, poruszającą się rękę.
- Hej - szturcham Emmę ramieniem. - Tu ktoś jest! - schylamy się i szybko przetaczamy mężczyznę na plecy. Od razu marszczy brwi i mruży oczy z powodu ostrego słońca. Jest przerażony. Odsuwa się od nas i przeciera twarz brudną ręką. - Spokojnie, nie zrobimy ci krzywdy. - mówię powoli, a on patrzy na mnie i kiwa delikatnie głową.
Mimo tej okropnej sytuacji, nie mogę przestać myśleć o tym, że ten mężczyzna jest naprawdę przystojny, nawet ubrany w łachmany i brudny wzbudza wrażenie. Natychmiast karcę się w głowie za nieodpowiednie myśli w tak tragicznych okolicznościach.
Nawiązujemy ze sobą kontakt wzrokowy.
- Dziękuję. - odpowiada słabo.
🏹
- Proszę. - stawiam przed nim kubek z wodą.
Wygląda na mniej roztrzęsionego niż wcześniej. Spojrzał na mnie z dołu i uśmiechnął się słabo. Z tego co mówiła Mulan to ten człowiek był kowalem i stracił dłoń w walce z ogrami.