Sherlock Holmes cz.1

12 2 6
                                    

Przyglądałem się uważnie nastolatce, słuchając tego, co nowa klientka mówi do Johna. Byłem rozbawiony bezradnością doktora, który jedynie przytakiwał na jej słowa i zerkał na mnie błagająco. Doskonale wiedziałem, po co Robyn przywlekła mnie do kuchni, ale wolałem poczekać chwilę na jej wypowiedź, która nastąpiła, gdy wstawiła wodę na herbatę.

- Sama nie zabiła męża. Jednakże była świadkiem, ukartowała to. - szepnęła, rozglądając się za opakowaniem herbaty.

Kiwnąłem głową z aprobatą, sięgając do wysokiej szafki po szukany przedmiot.

- Skąd wiesz, że właśnie tego dotyczy ta sprawa?

Panna Hunt oparła się biodrem o blat, spinając włosy w niski kucyk. Minęła chwila, a jej drobne dłonie poprawiły spódnicę, dzięki czemu z łatwością mogłem dostrzec siniaki na jej nadgarstkach i ślady na palcach. Męskie, silne dłonie. Zapewnie dyrektor domu dziecka. Przeskrobała coś, zdenerwował się. Biorąc pod uwagę jej nieludzką ciekawość, wydedukowałem, że musiała szperać w jakiś papierach w jego gabinecie. Nie, nie gabinet, wtedy raczej po prostu by na nią nakrzyczał. Sekretariat. Tam mógł złapać ją za dłoń przy młodej sekretarce, ścisnąć tak by nic nie widziała, dając Robyn do zrozumienia, że tu nie ma nic dla niej. Potem każdy poszedł w swoją stronę. Rany na jej dłoni wskazywały na to, że musiał wbić w jej skórę paznokieć małego palca, który od początku zwrócił moją uwagę. Był długi, w porównaniu do reszty. Zainteresowało mnie to bardziej, niż to, co miała do powiedzenia, więc po prostu sięgnąłem po jej dłoń. Dziewczyna bez sprzeciwu pozwoliła mi na dokładne zbadanie sprawy.

Sama miała w miarę krótkie paznokcie, lecz z łatwością mogła cóż zadrapać lub je wbić. Dowód potwierdzający tą tezę znalazłem po chwili, widząc drobne, zagojone już dziurki w wewnętrznej stronie jej dłoni. Dziewczynę łatwo można zestresować, zapewne to był jej sposób na trzymanie nerwów na wodzy. Zerknąłem w górę. Ona sama przyglądała mi się z podobnym zainteresowaniem, co szczerze mówiąc - bardzo mi schlebiało. Uśmiechnąłem się lekko, puszczając jej dłoń, jednocześnie wracając do poprzedniej czynności. Rozmawialiśmy o sprawie. Przesłuchałem w głowie jeszcze raz jej ostatnie słowa i postanowiłem zapytać.

- Skąd wiesz, że chodzi o sprawę tego typu?

Na ustach dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech, pełen pasji i chęci przedstawienia tego, co sama zauważyła.

- Miała opaleniznę, jednak na jej palcu serdecznym był jasny pasek, który mógł jedynie powiedzieć nam, że miała męża. Była na wyjeździe, jakieś ciepłe kraje. - wrzuciła saszetkę herbaty do kubka z jakimś napisem. - Była roztrzęsiona, jednak sztucznie. Jej oczy są suche, jedynie policzki są pokryte wodą. Na dodatek, chustka, którą wycierała łzy miała wyszywane nazwisko. Aaron Myers. - z fascynacji wybił nastolatkę okropny dźwięk wydawany przez czajnik. Jako pierwszy do niego sięgnąłem i zalałem specyfik wrzątkiem. - Mogę jeszcze z radością oznajmić, że z tyłu jej płaszcza widać plamę po szmince. Jak to możliwe? Musiała nie spodziewać się ataku akurat w tamtej chwili. Szykowała się na wyjście, malowała się, dokładniej mówiąc. Szminka jej upadła na płaszcz, który pewnie leżał na łóżku lub krześle. Atakujący musiał wywołać jakiś głośny dźwięk. Albo zrzucił coś szklanego i się roztrzaskało, albo strzelał. Zgaduję, że chodziło o broń palną. Jest sprytna. Uwiodła kogoś, kto z automatu byłby podejrzanym. Wnioskuję, że to wojskowiec na emeryturze. Sama chce, żeby go złapano, a ona mogła wyjechać. Ma ślad po ciężkiej torbie w wewnętrznej części dłoni. Chce uciec zaraz po zeznaniach.  

Uśmiechnąłem się, wesoło klaszcząc w dłonie. Niczego nieświadomy John krzyknął na mnie, żebym opanował emocje, przy takiej poważnej sprawie. Robyn natomiast z nie mniej zadowolonym uśmiechem podała kobiecie gorąca herbatę. Zdziwienie lekarza było wielkie, gdy kobieta natychmiast przestała "płakać" i zajęła się gorącym napojem. Panna Hunt usiadła na oparciu fotela mężczyzny i wyszeptała mu wszystko, w bardzo skróconej formie.

W prawie 100% zgadzałem się z jej dedukcją. Jedynie jedna rzecz mi się nie zgadzała. Bezpardonowo spojrzałem na kobietę, przyglądając się jej zniszczonym od farbowania włosom, kiedy Robyn zwinnie przedostała się do drzwi, zamknęła je na klucz i wyjęła go z dziurki. Doktor zasłonił okna, po czym wyszedł do naszej sypialni, by zadzwonić do Lestrade. Wiedziałem, że dziewczyna go o to poprosi. Była bardzo bystra. Na zawołanie potrafiła wymyślić dalszy scenariusz. Imponowała mi, przypominała również mnie samego z czasów, kiedy zacząłem się tym wszystkim interesować. Obserwowałem jak Robyn siada na fotelu, który wcześniej zajmował mój John. Chciałem już zacząć mówić, kiedy dziewczynka mnie uprzedziła.

- Mogłaby pani odpowiedzieć na kilka moich pytań?

golden eyes ; sherlock ffWhere stories live. Discover now