Opisowy

24 2 0
                                    

- John, to jest najlepszy pomysł na jaki wpadłem od tygodnia! Nie mów mi, że ta nutka ciekawości nie pociąga! - wzdychał rozweselony detektyw.

Drugi przewrócił oczami, wstając z fotela. Przyglądał się Holmesowi, który zakładał płaszcz by wyjść. Brunet od rana był przepełniony energią i nie potrafił tego opanować. Jego nowy plan działania zadziwił nawet panią Hudson, więc to nie było czymś zaskakującym, że Watson się martwił.

- Sherlock, jestem przekonany, że to głupi pomysł. Myślisz ty chociaż jak ona się poczuje? - zapytał. - Ty ją tylko "pożyczasz". - zrobił cudzysłów w powietrzu.

- Tak, tak, tak. Robyn o wszystkim wie! - pisnął. - Rozmawiałem z nią wczoraj, na wszystko się zgodziła. John, ona ma piętnaście lat, nie siedem, więc wie na co się pisała.

- Nie jestem pewien. - mruknął niższy, składając ręce na klatce.

Tym razem to Holmes przewrócił oczami, całując delikatnie skroń partnera i zapewniając, że będzie dobrze. Zaraz po tym opuścił mieszkanie i ruszył w drogę do najbliższego sierocińca, tylko po to, by więcej się nie kłócić ze współlokatorem.

W tym czasie doktor chodził po całym mieszkaniu i nerwowo oblizywał wargę. Czuł, że to się źle skończy. Przeczucie rzadko go myliło, co napawało go jeszcze większymi obawami. Nie zdziwił go telefon, który zadzwonił godzinę później. Był to Lestrade.

- John, powiedz mi, co Sherlock robi z jakąś małolatą w centrum?

- To jego nowy, genialny pomysł, "Okiem Nastolatka", przynajmniej tak to przed chwilą nazwałem na blogu. Myśli, że ta dziewczynka mu pomoże w następnych sprawach. - przycisnął palce do nasady nosa.

- Oszalał? - zakpił rozmówca. - To dziecko! Co ona może wiedzieć?

- Nie wiem, może i jest inteligentna, ale wątpię, że dobrze zniesie to wszystko.

- Porozmawiam z nim przy najbliższej okazji, oczywiście jeśli mnie nie zleje. - westchnął. - Muszę wracać do pracy, trzymaj się John.

- Powodzenia, Greg. - powiedział lekarz, po czym się rozłączył.

Czekając na powrót detektywa, coraz bardziej panikował. Wyobraził sobie chyba każdy możliwy scenariusz, jaki może podczas śledztw spotkać dziewczynkę, nie był zadowolony z wytworów własnej wyobraźni.

Kiedy usłyszał, że ktoś otwiera drzwi na dole, od razu postanowił otworzyć te na górze. Niestety albo i stety, była to tylko pani Hudson, która z uśmiechem na ustach, niosła jakieś siatki. Blondyn pośpieszył jej z pomocom, po czym zasiadł w kuchni, w czasie w którym nie-gosposia przyrządzała herbatę.

- John, nie stresujesz się za bardzo? - zapytała, odwracając lekko głowę w stronę rozmówcy.

- Też tak sądzę. - westchnął. - Ale czy nie wydaje się pani, że to jeden z najbardziej radykalnych pomysłów Sherlocka w ostatnim czasie?

- Powinieneś się cieszyć, że ma nową inspirację i chęci do pracy. Ostatnie sprawy szybko go zanudzały.

- Fakt, ale nigdy w życiu nie pomyślałbym, że chciałby do tej pracy wykorzystać dziecko. Może...

- Ty wiecznie masz jakieś "ale". - zaśmiała się kobieta. - John, będzie co ma być, a założę się, że Sherlock wszystko przemyślał. Wystarczy, że dasz mu szansę.

Mężczyzna wsłuchiwał się w słowa towarzyszki z uwagą. Miała rację, lecz czy to aby na pewno dobry pomysł? Ciągle wahania zapełniały jego umysł, nie zorientował się nawet kiedy detektyw i jego młoda znajoma wkroczyli do mieszkania na Baker Street.

golden eyes ; sherlock ffWhere stories live. Discover now