Rozdział 1, part 3

130 8 1
                                    

SYSTEM FOROD
JURYSDYKCJA OVIAŃSKA
MIĘDZYGWIEZDNA STACJA HANDLOWA GROS-5
PERSONEL STAŁY: 2029 OSÓB
PRZYJEZDNI: OKOŁO 56 000 OSÓB DZIENNIE

– No i jak ci się udał przetarg, drogi Romusie? Wygrałeś?

– Myślę, że tak, ale szejk jeszcze nie podjął wiążącej decyzji.

– Terranie są czasem dziwni, nie uważasz? U nas przetargi o fabryki nigdy nie trwają tak długo.

– Wolę handlować z nimi, niż z Torwiosami.

– Muszę przyznać ci rację... Co to za zamieszanie, tam przy oknie?

Dwaj Horionie podeszli do wielkiej szyby, przy której zebrał się spory tłumek i wskazywał na coś palcami. Mężczyźni spojrzeli w miejsce budzące zainteresowanie i ich oczom ukazał się długi, dość płaski, błękitno-czarny okręt kosmiczny, majestatycznie unoszący się na tle gwiazd i oddalonej o kilkanaście lat świetlnych mgławicy. Nagle jasna łuna światła otwierającego się tunelu podprzestrzennego oślepiła gapiów, kiedy druga podobna jednostka pojawiła się kilka kilometrów nad pierwszą, znacznie bliżej stacji.

Wśród obserwatorów, należących do kilku różnych ras, nastąpiło nerwowe poruszenie. Romus wraz ze swym kompanem przyglądali się badawczo dwóm tajemniczym okrętom. Mimo że wyglądały groźnie, w obu mężczyznach od razu odezwała się żyłka handlowca. Już przeliczali, ile taki statek mógł być wart w platorach. Wtem do uszu Romusa doszedł urywek rozmowy:

– Ponoć po drugiej stronie jest jeszcze jeden.

– Skąd wiesz?

– Mój brat jest w skrzydle szpitalnym i mówił mi przez telekom, że też widzi taki statek.

– Naprawdę?

– No. Tylko, że ten jego jest ponoć jeszcze większy.

– Chciałby! On zawsze chce mieć to, co najlepsze. A dlaczego on znowu leży w szpitalu?

– Oj to był wypadek. Bo wiesz...

Ale Romusa to już nie interesowało. Trzecia jednostka? To było naprawdę niepokojące. Kim byli właściciele tych błękitno-czarnych olbrzymów? Nigdy nie widział takich okrętów, a przecież był kupcem od ponad trzydziestu lat. Wtem jego kompan pociągnął go za rękę, mówiąc:

– Czy mi się zdaje, czy na tych statkach coś się obraca?

– Gdzie?

– Tam. U góry okrętu, na całej jego długości. Co to jest?

Romus spojrzał na płaskie, elipsowate wzgórki rozlokowane na głównej osi statku. Nagle wszystko zrozumiał. Rzucił się pędem w stronę głównej alei, ciągnąc swego przyjaciela za rękę, ale było już za późno. Kanonada plazmowych pocisków uderzyła z furią w wielką stację kosmiczną, wywołując serię eksplozji. Zgrzyt metalu mieszał się z sykiem ulatującego w próżnię powietrza, zagłuszając wrzaski przerażonych mieszkańców.

Kolejny grad pocisków uderzył w stację, powodując coraz większe spustoszenie. Romus wstał z podłogi i spojrzał w martwe oczy swego towarzysza. Obok leżał wielki stalowy płat podłogi z alejki nad nimi. Horionin podczołgał się do pękniętego na pół, zbrojonego okna i spojrzał na masywne sylwetki jednostek agresora. Przycisnął twarz do zimnego szkła i rozumiejąc, co za chwilę nastąpi, ostatnimi myślami był przy swojej rodzinie. Wtem na linii bocznej okrętu zamrugały trzy błękitne światła. Romus wpatrywał się w nie jak zahipnotyzowany, aż jaskrawe wstęgi energii z dział strumieniowych wbiły się w umierającą stację kosmiczną.

Piekło kosmosu (KSIĄŻKA WYDANA)Where stories live. Discover now