Rozdział Trzydziesty Pierwszy

611 51 5
                                    

OD AUTORKI:

[Następne rozdziały będą ostatnimi przed epilogiem! Pisanie tej książki było absolutnie niesamowite i jestem strasznie podekscytowana na to, jak zobaczycie zakończenie. Pamiętajcie aby gwiazdkować, komentować i obserwować x]

ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY PIERWSZY

Lodowate palce Louisa złączone były z tymi Harry'ego, kiedy prowadził ich przez ciemność. W swojej drugiej dłoni trzymał dwie pary łyżew, które kupili na wyprzedaży garażowej parę tygodni wcześniej: białe były Louisa, a fioletowe Harry'ego. Wilgotna gleba była pod ich butami, kiedy szli po zabłoconej ścieżce. Która pokryta była cienką warstwą śniegu. Wypełniony breją ganek był siecią żył, nitek prowadzących przez farmę, wszystkie były połączone do jego bijącego serca—stawu.

Mały staw schowany był w lesie za pastwiskiem dla krów. Często było zielono od wodorostów i pachniało jak zgniły kanał ściekowy, jednakże Louis to kochał. Kiedy czuł się smutny, lubił siedzieć na krawędzi i oglądać małe ryby, które pływały w kółko.

Teraz było kompletnie zamarznięte. Cienka warstwa lodu pokrywała cały staw. Las był zimową krainą jak z bajki, gdzie śnieg i sople lodu wisiały na szkieletowych gałęziach. Pomimo bycia zimnym i bez życia, ciepły oddech Harry'ego powodował chmurę pary w powietrzu.

''Będziemy jeździć na łyżwach tutaj?'' zapytał Harry z niedowierzaniem.

Louis jedynie wzruszył ramionami i podał Harry'emu jego łyżwy. ''Czemu nie?''

Harry prychnął. ''Czy to jest w ogóle bezpiecznie?''

''Kogo to obchodzi? Jesteśmy nieśmiertelni''

''Mnie obchodzi'' odparł Harry krzyżując ręce na piersi jak dziecko. ''Nie możemy iść na łyżwy, gdzieś w mieście? Jest parę lodowisk w Missoula''

''Jest pierwsza w nocy H, a ja jestem bardzo niecierpliwy'' zaśmiał się Louis. ''A zresztą wiesz ile ludzi będzie w takich miejscach w Wigilię?''

Harry wydął wargi. ''Ale—''

''Są moje urodziny'' błagał Louis trzepocząc rzęsami. ''Proszę?''

Harry zmarszczył czoło i wzruszył ramionami z porażką. Nie mógł się zbytnio z tym kłócić. ''Dobrze, ale tylko przez chwilę'' uzasadnił.

Louis rozświetlił się jak choinka. Pocałował policzek Harry'ego zanim usiadł na upadłej kłodzie, aby ściągnąć swoje buty i założyć łyżwy. Przygryzł swój język zębami, kiedy wiązał sznurówki upewniając się, że są dobrze zawiązane. Harry niechętnie założył tez swoje. Były nieco ciasne i zgniatały jego palce, ale musiały mu wystarczyć.

''No dalej'' wymamrotał Louis chwytając dłonie Harry'ego.

Jego nogi chwiały się, kiedy stanął i poprowadził go w stronę stawu. Ostrożnie wszedł na zamarzniętą powierzchnię , używając swojego chłopaka jako balansu. Kiedy czuł się pewnie, puścił go i wziął kilka ostrożnych kroków przez staw.

''To w porządku, kochanie! Jeśli umiesz sobie poradzić z tańcem na rurze i kręceniem tyłkiem bez upadku, możesz zrobić i to'' zapewnił go Louis widząc nerwowy wyraz twarzy Harry'ego.

''Przebiję się przez lód''

''Oh, proszę cię. Może to utrzymywać mój duży tyłek''

Harry zarumienił się lekko. ''Dobrze, więc chodź mi pomóc''

Louis posłał mu uśmieszek i podjechał do Harry'ego. Pozwolił mu złapać jego ramiona, kiedy prowadził go na lód. Jego rozszerzone, zielone oczy patrzyły w dół na swoje stopy, jakby szukał małego pęknięcia w lodzie. Louis jedynie śmiał się i złapał go za biodra, trzymając go stabilnie.

Once in a Lifetime ➳ larry #tłumaczenie#Where stories live. Discover now