Rozdział Dwunasty

884 85 41
                                    

ROZDZIAŁ DWUNASTY

Harry nieostrożnie rysował przeróżne wzory na klatce piersiowej Louisa drażniąc starszego mężczyznę. Jego zimne, bez życia opuszki były jak lód na jego skórze. Jego złote oczy paliły się wręcz z głodu, a jego brzuch domagał się uwagi. Pragnął mocnego, metalicznego smaku krwi na swoim języku. Kiedy siedział na kolanach Louisa z czołem przyciśniętym do jego szyi, czuł jak jego ciało relaksowało się od słabości.

Dłonie Louisa głaskały go wolno po plecach. Jego oddech stawał się urwany i zmęczony. Musiał coś zjeść. Jego ciało nie miało już energii, więc musieli działać szybko. Louis wiedział, że nowo narodzeni potrzebowali więcej krwi niż dorosłe wampiry, więc intensywność głodu była normalna u bruneta.

''Harry'' powiedział delikatnie Louis. ''Musisz coś zjeść''

''Potrzebuje odpocząć'' grymasił.

''Nie'' powiedział surowo Louis. ''Głodzisz się''

Harry zmarszczył nos na ten zarzut. Wolno podniósł swoją głowę, ukazując jego bladą skórę i ciemne cienie pod oczami. Jego usta były także blade, prawie że białe i pogryzione. Louis tęsknił za różem niczym guma balonowa, który wypełniał jego piękne, idealne do całowania usta.

''Idziesz ze mną, czy to Ci się podoba czy nie'' prychnął Louis ze złością. ''Nie stracę cię ponownie''

Harry westchnął niczym smutne dziecko. Jego ruchy były wolne i słodkie wypełnione zmęczeniem i letargiem. Stopniowo schodził z kolan Louisa z głową zawieszoną ku dole.

''Dobrze tatusiu'' drażnił się.

Miał to być lekki żart, naśmiewający się z nadopiekuńczości Louisa, ale zdecydowanie zbił go z tropu. Przełknął ślinę i patrzył na twarz Harry'ego, szukając jakiegoś znaku uwielbienia, ale jedyne co znalazł co zmartwienie. Najwyraźniej zmęczony umysł Harry'ego nie myślał. Jego głód rozpraszał go i nie zauważył oczywistego podtekstu seksualnego.

''Nie nazywaj mnie tak'' nakazał Louis.

Harry nieśmiało przygryzł swoją wargę. ''Przepraszam tatusiu''

Louis zacisnął swoje dłonie w pięści. Dominacja przemknęła przez jego srebrne, błyszczące oczy. Opierał się każdej chęci wejścia w Harry'ego i zniszczenia go kompletnie. Pozwolił swojemu mózgowi się palić z seksualnej frustracji i zatrzymał swoje brudne myśli dla siebie.

''Chodź'' powiedział Louis nagle, chwytając Harry'ego za nadgarstek.

Ściągnął go z kanapy, Harry miał wrażenie, że jest dużo cięższy i ciągnął swoje stopy z męką. Szedł za Louisem i nie zadawał pytań, ponieważ Louis lubił być spontaniczny.

Wyszli z mieszkania Harry'ego i zaczęli iść w stronę Porsche, które było zaparkowane przy krawężniku. Harry szedł cicho i ściskał dłoń Louisa. Nigdy tego nie zauważył aż do teraz, ale jego dłonie były strasznie małe, a tatuaż liny, który był wkoło jego nadgarstka robił z niego jeszcze bardziej delikatny. Był on sprzecznym ideałem—idealnym połączeniem delikatności i mężczyzny.

Louis otworzył drzwi od strony pasażera, pozwalając Harry'emu wejść do środka. Wygodna, miękka skóra pochłaniała go swoim ciepłem. Jego głowa przechyliła się na bok, kiedy Louis zamknął drzwi i wsiadł z drugiej strony, za kierownicą. Odpalił silnik.

Harry fuknął i zaczął skubać swoje paznokcie. Jego dłoń wydawała się w jego oczach jakby była chmurą, jakby była wszędzie tylko nie w rzeczywistości. Czuł jak wysychają jego żyły.

Once in a Lifetime ➳ larry #tłumaczenie#Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu