Rozdział Dwudziesty Drugi

859 74 25
                                    

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI

Bagaże i wypakowane walizki stukały w bagażniku auta Louisa, przewracały się za każdy razem jak ostro zakręcili lub byli na skrzyżowaniu. Wszystko dlatego, że w pośpiechu opuszczali kraj. Louis porzucił większość swoich rzeczy w chatce. Miał spakowane jedynie garstkę antyków, przeróżne pamiątki i ciuchy, które mógł zmieścić w małej podręcznej walizce. Miał fałszywy dowód tożsamości, który mówił że urodził się w 1991 roku. Nie mógł przejść granicy jako 226 latek, mimo że Harry cały czas się z nim drażnił i mówił, że jest 'staruszkiem'

Porsche Louisa przyśpieszyło kiedy jechali przez centrum miasta, gdzie wysokie, lśniące budynki i neonowe znaki świeciły na horyzoncie. Pięły się przez noc. Uwielbiał uspokajający biały błysk księżyca, świeże powietrze i ciepły blask świateł. Zagrożenie i niebezpieczeństwo. Nawet przed tym jak został wampirem, kochał naturalny stan ciemności. Pamiętał piękne gwiazdy we Francji i ukojenie od palących się świeczek.

Trzymał jedną dłoń na pokrytą skórą kierownicą, a drugą ułożył na udzie Harry'ego. Gładził jego kolano, aby go uspokoić. Mimo, że mówił, że wszystko z nim w porządku, że jest podekscytowany na przeprowadzkę, Louis wiedział, że jest w głębi serca jest zdenerwowany. Był przerażony, bo musiał opuścić swój dom, przyjaciół—i mimo, że tego nie przyznał to bał się opuścić także swoją rodzinę.

''Nie musimy jechać do mojego mieszkania'' powiedział cicho Harry patrząc się przez okno, aby uniknąć kontaktu wzrokowego. Oglądał chodniki, które ciągnęły się przy drodze, gdzie dziewczyny w szpilkach stały pod ulicznymi latarniami.

Louis zmarszczył brwi. ''Ale musisz się spakować, kochanie''

''Nie mam nic cennego do zabrania''

Louis podniósł brew. ''Nic?''

''Mieszkałem w norze, Lou. Jakbyś nie zauważył moje życie było dalekie od ekstrawaganckiego''

Starszy wampir nie odezwał się, przez co chwila ciszy nastała między nimi. ''Nie powinieneś powiedzieć właścicielowi, że wyjeżdżasz?''

Harry wpuścił suchy, jednosylabowy śmiech. ''Właściciel mnie nienawidził. Będzie szczęśliwy, kiedy mnie nie będzie''

''Nienawidził cię?'' powiedział Louis z udawanym sapnięciem. ''Ale to jest niemożliwie''

Harry prychnął. ''Myślał, że jestem dziwką''

Louis zagryzł swoje usta. Fala obrony pojawiła się w jego myślach wraz z furią. Nie mógł wyobrazić sobie kogokolwiek traktującego Harry'ego źle albo powodującego, że czuł się źle. Zasługiwał na nic innego jak na życzliwość. '''Co za dupek''

''Cóż to prawda'' wymamrotał Harry.

''Co jest prawdą?''

''To, że jestem dziwką''

Louis spojrzał na niego przez sekundę zanim skupił swoją uwagę na drodze. Jego czoło było zmarszczone ze zmieszania i zmartwienia. ''Skąd to cała nienawiść do siebie pochodzi? Co stało się z tym pewnym siebie chłopakiem, w którym się zakochałem?''

Harry westchnął. ''Wszystko ze mną w porządku. Po prostu—mam wątpliwości''

Serce Louisa spadło mu do żołądka niczym kamień wrzucony w ciemny, niebezpieczny, głęboki Rów Mariański. ''Wątpliwości o naszym związku?''

Harry pokręcił swoją głową. ''Nie, oczywiście, że nie''

Ulga rozlała się po jego żyłach. ''Okej, więc czego one dotyczą?''

Once in a Lifetime ➳ larry #tłumaczenie#Where stories live. Discover now