Rozdział Czwarty

970 76 44
                                    

ROZDZIAŁ CZWARTY

Harry miał wrażenie, że tonął. Jego gardło łykało powietrze. Wymachiwał swoimi rękami i szarpał nogami, sięgnął po coś do złapania. Brak wyrazistości wypełniał jego umysł, jakby jego czaszka wypełniona była watą cukrową. Chciał otworzyć oczy ale nie mógł znaleźć w sobie na to siły.

Poczuł metaliczny smak na swoim języku, a potem w swoim przełyku. Zakrztusił się i zaczął dyszeć. Czuł zimne dłonie na swoich policzkach, ale jego wizja dalej była czarna jak nocne niebo. Zimne opuszki palców dotykały jego ust.

''Harry?'' usłyszał z oddali echo w swojej głowie. ''Wszystko dobrze? Obudź się, proszę''

Harry miał wrażenie, że jest w niebie. Najwyraźniej bóg miał anielski yorkshire akcent.

''Rose?'' kontynuował głos. ''Wróć do mnie kochanie''

Jego powieki były ciężkie. W końcu światło przebiło się przez jego długie rzęsy. Próbował przełkną płyn, który został wlany mu w usta.

''No dalej'' popędzał go głos. ''Dobry chłopczyk''

Harry zmrużył oczy, jego zamazana wizja stawała się coraz bardziej wyraźniejsza. Zobaczył kontur twarzy Louisa kawałek jego bladej skóry i srebrne oczy.

''Lou?'' wychrypiał Harry. Płyn w ustach nie pozwolił mu wypowiedzieć ostatniej sylaby jego imienia.

Siedział na kanapie w chatce Louisa, podparty pionowo poduszkami. Louis trzymał szklankę z czerwonym płynem w swojej dłoni. Słomka znajdowała się w ustach Harry'ego. Krew. Kiedy to do niego doszło nie pił dalej a to co znalazło się w jego ustach spłynęło mu po brodzie.

Harry odsunął się od szklanki i zaczął grymasić.

''Musisz to wypić kochanie'' westchnął Louis. ''Głodzisz się''

''Nie'' wyszeptał słabo Harry

Louis nachylił się. ''proszę Harry, nie chce żebyś znowu zemdlał''

Ponownie wsadził słomkę do ust Harry'ego. Krew smakowała ciepło i gorzko. Nie lubił jej, ale jego zwierzęca strona potrzebowała jej i nie miała skrupułów. Nie mógł przestać. Wypił dopóki słomka nie dostarczała mu już nawet kropelki.

''Dobra robota'' pochwalił go Louis, głaszcząc jego plecy z delikatnością. Postawił szklankę na najbliższym meblu jakim był kawowy stolik.

''Właśnie wypiłem krew'' grymasił Harry.

''Zrobiłeś to'' Louis potwierdził kiwnięciem głowy.

''Czy ty—Czy ty kogoś zabiłeś?'' zapytał nieśmiało. Sięgnął aby wytrzeć resztki krwi z kącika swoich ust. Wytarł je wierzchem swojej dłoni.

''Nie'' Louis posłał mu uśmiech. ''Mam zapas krwi w lodówce na sytuację awaryjne''

''Zapas na sytuacje awaryjne'' powtórzył wolno Harry.

''Dokładnie. Jednak to była moja ostatnia butelka''

Harry kiwnął głową słabo. Dalej miał na sobie majtki. Brokat i olejek pokrywał jego brzuch. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał, to jechanie w aucie Louisa, a potem ciemność.

''Co się stało?'' wychrypiał.

Louis westchnął, położył dłoń na nagim udzie Harry'ego. Ich kolana stykały się razem. Zważając na to, że kanapa była duża, Louis i tak siedział blisko Harry'ego. Jakby chciał go ochronić. Jego małe stopy dotykały kostek Harry'ego, kiedy powiedział.

Once in a Lifetime ➳ larry #tłumaczenie#Where stories live. Discover now