4. Zapamiętałeś, drogę do mojego domu?

1.9K 158 630
                                    


Przeczesałam swoje włosy, które po śnie odstawały w każdą możliwą stronę. Jęknęłam, gdy zobaczyłam bałagan. Byłam perfekcjonistką więc nawet delikatny nieład, działał mi na nerwy.  

Wstałam z łóżka, a moje kości wydały odgłos, łamania. Stanęłam przy szafie, z której,  wyciągnęłam szare dresy i biały przylegający top. Nie zamierzałam dzisiaj nigdzie wychodzić, więc taki zestaw jak najbardziej mi odpowiadał. Gdy wybrałam ubrania na dziś, poszłam wziąć prysznic i gotowa wyszłam z łazienki. Czułam się o niebo lepiej, cale zmęczenie odpłynęło wraz ze strumieniem wody. Mokre włosy związałam w niedbałego koka, a twarz pozostała bez grama makijażu. Zaczęłam sprzątać pokój, do momentu aż nie zaczął lśnić. 

Gdy nastąpił ten moment, to ruszyłam do kuchni, nakarmiłam Lucy i wstawiłam wodę na kawę, aby bardziej rozbudzić swoje ciało. Moi rodzice wracają jutro rano, ponieważ przełożyli im lot, na późniejszy. Nie pierwszy raz tak się działo, w końcu praca była ich priorytetem. Nie winiłam ich za to, nie mogłam. Jak byłam mała, poświęcali mi więcej czasu, z czasem to się zmieniło.

Wszystko co dobre ma swój koniec, tylko zło trwa w nieskończoność.

Woda się zagotowała, więc zalałam kawę. Wyciągnęłam składniki na naleśniki i od razu zabrałam się za przygotowanie śniadania. W tle unosiły się dźwięki The Weeknd. Kołysałam biodrami, śpiewałam pod nosem. Stwierdziłam, że jest to odpowiedni moment, aby przewrócić naleśnika na patelni. Jednak moje zdolności kulinarne, nie były takie dobre jak myślałam, a jedzenie wyładowało na podłodze. Warknęłam cicho pod nosem i zebrałam naleśnika. Następne porcje były w porządku i znalazły się na talerzu. Wyciągnęłam z lodówki bitą śmietanę oraz pokroiłam owoce w kostkę. 

Wytarłam dłonie w dresy, po czym położyłam je na biodrach. Oparłam się tyłem o blat, mając widok na okno. Zielony trawnik idealnie był skoszony, a na zewnątrz nie było ani jednej żywej duszy. Pokręciłam głową, prychając pod nosem. Pustki panowały na ulicach Venice, jednak każdy wszystko, wiedział. Absurd! Plotki roznosiły się tutaj bardzo szybko. Ocenienia osoby, było dla nich normalne. Nie chciałam tak żyć. Uśmiechali się do Ciebie, lecz tylko czekali, aż potkniesz się i popełnisz błąd.

Pokręciłam zrezygnowana, głową i upiłam łyk kawy. Udałam się do salonu, włączyłam kolejny odcinek Lucyfera i zajęłam się zajadaniem śniadania. Odłożyłam kubek na stół i wytarłam brodę, na której znajdowała się ciecz. Normalność. 

Dzień mijał mi spokojnie, do momentu, gdy brzęczący telefon na stole, nie zaczął wydawać z siebie charakterystycznych dźwięków. 

- Siema, słońce! - w tle rozbrzmiał melodyjny głos mojego przyjaciela - Jak samopoczucie dzisiaj?

- To chyba ja powinnam zapytać o to Ciebie. - zaśmiałam się, przypominając sobie stan bruneta wczorajszego wieczoru.

- A weź, maleńka! - jestem pewna, ze w tym momencie machnął ręką - Czuje się wyśmienicie! 

- Chyba Ci wczoraj, coś dosypali do tych drinków i nadal Cię trzyma. - chłopak zachichotał.

- Mam plany dla Nas dzisiaj. Chloe, dzisiaj odpada, bo nie ma jej w mieście, a my abyśmy nie musieli się nudzić pojedziemy do Willa, pogramy sobie w...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 14 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Flirt With HeavenWhere stories live. Discover now