1. Niebo czy piekło?

4.2K 286 353
                                    

Anioły zniosły mnie na świat, który przepełniony był bólem. Odcięły skrzydła, przez co nie mogłam odlecieć do raju.

Moi przyjaciele, mieli zamiar zabrać mnie do własnej krainy marzeń, która inaczej zwana przez nastolatków jest imprezą.

Delikatnie opuszkami palców, pogładziłam czarny top, który opinał moje ciało. Komponował się idealnie z czarnymi jeansami oraz conversami o tym samym kolorze. Nie należałam do osób, które uwielbiały wysokie buty. Moje 170 centymetrów wzrostu, zupełnością mi wystarczało. Wręcz dziękowałam za nie, Bogu praktycznie codziennie. Ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze, delikatnie się uśmiechając. Zmęczona twarz, zakryta była makijażem. Wszystkie emocje znikły niczym zdmuchnięty kurz. Jednak osadził się on na zardzewiałym sercu. Poprawiając swoje brązowe falowane włosy, wyszłam z pokoju. Od razu uderzył we mnie gwar rozmów rodziców. Schodząc po schodach, potknęłam się o kota. Leniwego kota, który zawsze wybierał nieodpowiednie miejsca do drzemek. Warknęłam, przewracając oczami.

- Witamy, naszą ulubioną córkę! - krzyknął tato.

Siedział wyluzowany na kanapie, uśmiechając się w moją stronę. Thomas Foster, prawnik, który prowadził firmę z swoją żoną Clarice Smith-Foster. Kobieta, miała poważny wyraz twarzy co nowością u niej nie było. Jej zielone oczy utkwione były w gazecie, a ciało nie poruszyło się nawet o milimetr. Tata uważnie przyglądał się moim ruchom, chcąc odkryć jak najwięcej z mojego zachowania. On zawsze wiedział. Wyłapywał wszystko, robiąc to nieświadomie.

- Ulubioną bo jedyną. - odpowiedziałam ironicznie.

- Widzisz Thomas. Mówiłam Ci, drugi kot byłby lepszą opcja. - powiedziała rudowłosa kobieta, zwana moją matką, na co przewróciłam brązowymi oczami.

- Oh błagam Cię, Lucy dostaję więcej atencji niż ja. - na moje słowa wzruszyła ramionami.

Od zawsze lepszą relację miałam z ojcem, dla mojej matki liczyła się tylko dyscyplina. Szkoła była na pierwszym miejscu, a książki walały się po całym jednopiętrowym domu. Nie obchodziło jej, jak się czułam. Dlatego spokój przejmował nade mną kontrolę, gdy wyjeżdżała w delegacje. Kobieta miała swoje cholerne zasady, które często łamałam. Powinnam wówczas czuć się źle, więc dlaczego czułam ukojenie?

- Nie czekajcie na mnie, będę późno! - krzyknęłam, kierując się do wyjścia.

- Masz pieniądze? Klucz? Gaz pieprzowy? - spytał ojciec, nie zmieniając nawet pozycji, lecz w głosie słyszalne było zmartwienie.

- Tak, możesz być spokojny tato. - westchnęłam - Wychodzę! - krzyknęłam i ulotniłam się na zewnątrz, zanim mogli cokolwiek odpowiedzieć.

Wzrokiem natrafiłam na taksówkę, którą pewnie zamówili moi przyjaciele. Szybkim krokiem, podeszłam do samochodu, otworzyłam delikatnie drzwi pojazdu i zajęłam miejsce z tyłu. Starszy mężczyzna mógł mieć około pięćdziesięciu lat. Z neutralnym wyrazem twarzy, odwrócił się w moją stronę, a jego piwne oczy wyrażały spokój. Poddałam uprzejmie adres, nie chcąc wdawać się w konwersacje z mężczyzną. Mijaliśmy znane mi ulice, aż w końcu za szybą rozciągał się kanał wodny, który uwielbiałam.

„- Pamiętaj, zawsze będziesz moją córką. Zawsze. Nawet jak piekło, spotka się z niebem, ja będę twoim aniołem stróżem. Kocham Cię, malutka Anastasio."

Po kilku minutach dotarliśmy do celu, zapłaciłam odpowiednią sumę i wychodząc, podziękowałam kierowcy. Moje ciało przywitał lekki wiatr, a na wargi wkradł się uśmiech. Pogoda w Los Angeles jest cudowna. Dwupiętrowy biały dom, otoczony był młodzieżą, która spragniona była dobrej zabawy. Idąc, przywitałam się skinięciem głowy z osobami, które kojarzyłam.

Flirt With HeavenWhere stories live. Discover now