Palą Książki i Ludzi

355 47 20
                                    

— Nie mam pojęcia od czego to zależy — Lilka podparła głowę na ręce.

Jaskier próbował rozkleić dwie stronnice starej księgi. Coś skleiło je bezpośrednio przy krawędzi. Chłopak wziął nożyk i zaczął się ponownie bawić ze zlepionymi kartkami.

— Ludzie dopiero się uczą. Nie wszyscy mają czas — przygryzł wargę, prawie kładąc głowę na stole, starając się nie przeciąć strony — i pieniądze. Dlatego tak cenią słowo mówione.

— Dlatego mamy bardów.

— Ale będzie przybywać klientów. Mówię ci, Lila. O! Gotowe — Jaskier przesunął w jej stronę księgę otwartą na ukrytej do tej pory stronie.

Sięgnął za oparcie krzesła, żeby odłożyć nożyk do kieszonki niebieskiego kubraka, który odzyskał od koleżanki rano – pokojowymi metodami i z pełną zawartością kieszonek.

— Ludzie zaczną powoli doceniać literaturę. Będzie stawała się coraz bardziej powszechna. A wtedy dostaniecie krocie za te wszystkie księgi — przeszedł wzdłuż ściany zapełnionej półkami.

Salka na zapleczu kryła najcenniejsze zbiory ze wszystkich. Była też bardzo wygodnym miejscem do rozmów. Częstym widokiem były porozkładane na kwadratowym stoliku księgi przeznaczone to do konserwacji, to do omówienia.

Bard usiadł przy stoliku i obrócił księgę w swoją stronę. Zaczął czytać pierwszą linijkę tekstu, szepcząc pod nosem.

Lila zerwała się z miejsca i rzuciła się przez blat, żeby zakryć mu usta dłońmi. Zaniepokojona wytrzeszczyła oczy.

— Gdzie skończyłeś czytać? — wyszeptała.

Jaskier pokazał palcem środek linijki, zakneblowany i zaskoczony jej zachowaniem. Lila odetchnęła głęboko i zabrała rękę z ust barda.

— Pomijałem samogłoski, spokojnie — Jaskier zaśmiał się, widząc niknące już przerażenie na twarzy dziewczyny — Ale skąd u ciebie to nagłe zainteresowanie podstawami magii?

— Są ciekawe, mogą być przydatne...

— Jeśli jesteś czarodziejką — wstał od stołu — pewnie! Jeśli nie i chcesz zrobić krzywdę sobie i innym również...

— Nie zamierzam uczyć się magii — odwróciła się na oparciu krzesła — Chcę tylko czegoś się o niej dowiedzieć, żeby o niej pisać. Czytałam ostatnio więcej o potworach i wiedźminach i...

Zadzwonił dzwoneczek. Ale nie był to standardowy odgłos przybywającego klienta. Drzwi trzasnęły z taką siłą, że nie było pewne, czy kolorowy witraż nie leżał już w kawałkach na podłodze.

Jaskier i Lilia spojrzeli po sobie z przerażeniem. Chłopak zerwał się z miejsca i pognał w miejsce źródła hałasu, a dziewczyna tuż za nim.

Oboje stali we framudze wyjścia do części głównej sklepu. Bard starał się trzymać dziewczynę za sobą, na wypadek, gdyby okazało się, że to napad lub ki grzmot. Na księgarnię. Ale nadal napad.

Witraż był cały, bandytów w zasięgu wzroku nie było. Jedyne, co zastali, to zapłakaną lnianą koszulkę. Tym razem z czystą buzią. Chłopiec stał z rękami opartymi na kolanach, zdyszany, z loczkami przyklejonymi do czoła.

— Palą książki! Na rynku palą książki! — zaszlochał chłopiec — Chcą osądzić też dwie psorki i wrzucić na stos! Kazali biec po Dobromila...

Lila spojrzała na Jaskra z przerażeniem jeszcze większym niż wcześniej, ale i z rzeczowym pytaniem.

Chłopak kiwnął głową. Lilka zgarnęła wszystkie zostawione pod zastaw kosztowności z półki pod blatem do kuferka zamykanego na kluczyk i zaniosła szybko do skrytki na zaplecze.

Atlas Kwiatów Czarujących || Jaskier × ReaderWhere stories live. Discover now