Rozdział VI: Demony przeszłości

Start from the beginning
                                    

- Owszem... zostawiłam Twojego brata, nie pomogłam mu... - powiedziała w końcu, na co Tamashi zacisnął pięści, jednak zanim cokolwiek powiedział, kontynuowała – Kiedy go znaleźliśmy, był w bardzo ciężkim stanie, jednak mimo to, chciałam rozpocząć leczenie. Twój brat mnie powstrzymał i powiedział, że kilkadziesiąt metrów dalej leży ranna grupa młodych ludzi i że dla niego i tak już prawdopodobnie jest za późno i żebym zajęła się nimi. Chciałam go chociaż najpierw opatrzyć, jednak nalegał, abym udała się tam, gdzie mi wskazał i szczególnie zatroszczyła się o młodego chłopaka imieniem Yuno

Na dźwięk tego imienia Tamashi zesztywniał

- Łżesz! - krzyknął

- Miał mieć blond włosy, niebieskie oczy i nieśmiertelnik na szyi. Teraz już pamiętam. Znalazłam go. Próbowałam mu pomóc, jednak leżał pod gruzami i miał zmiażdżoną dużą część ciała. Bardzo chciałam go uratować. Przypominał mi kogoś, kogo znam... przed śmiercią powiedział mi jeszcze, żebym przekazała jego ojcu, że przeprasza, ale nie da rady spełnić swojej obietnicy i zostać Kage. Niestety nie znałam jego ojca, ani nawet skąd pochodził, więc nie mogłam przekazać informacji... Nie udało mi się go utrzymać go przy życiu, jednak dzięki niemu znaleźliśmy niedaleko wielu innych młodych żołnierzy, którzy zginęliby pewną śmiercią, gdyby nie wskazówka Twojego brata. Gdy wróciłam do Seishina, niestety było już za późno... - Sakura mówiła to ze łzami w oczach. Bycie medykiem na wojnie nie było łatwe. Bardzo często była cała we krwi, bardzo często ludzie umierali jej na rękach, bardzo często musiała informować ludzi, że ich bliskich już nie ma, że oddali życie na wojnie wierząc w lepsze jutro.

- To... to nie prawda... - Tamashi drżał – wysłałem tam drugi oddział... i oni... oni widzieli, jak medycy podchodzą do niego i od razu odchodzą... zostawiliście go... tak właśnie było... kazałem im wracać wraz z ciałami ofiar, jednak po Yuno został tylko... - Tamashi wyjął z kieszeni metalową blaszkę na łańcuszku z napisem „ Kaname Yuno, następny Seikage* „ którą jego syn dostał od swojego młodszego kuzyna, a zarazem najlepszego przyjaciela Shinry na urodziny. Chłopak bardzo w niego wierzył, mieli bardzo silną więź, nie mniejszą niż ich ojcowie.

- Bardzo mi przykro... - powiedziała Sakura domyślając się już, kim był tamten chłopak dla Tamashiego – Uchyliła głowę zaciskając powieki, choć nie miała już sił by płakać. Nie chciała wracać wspomnieniami do czasów wojny. Zdawała sobie sprawę, jak wielu zginęło i ile osób straciło swoich bliskich. Sama straciła wielu przyjaciół, z którymi dorastała. Nie miała zamiaru się usprawiedliwiać, ale wiele tygodni budziła się w nocy z krzykiem przypominając sobie wszystkie zakrwawione twarze, płacz i krzyki. Wiele tygodni męczyły ją wyrzuty sumienia, jednak chciała być silna, skoro sama chciała pomagać innym, musiała pogodzić się z przeszłością i tragicznymi doświadczeniami.

- Nawet, jeśli to co mówisz jest prawdą, to wciąż cała wojna to wina Shinobi. Kiedy tylko przywrócisz mojego brata na ten świat, zemścimy się na całym świecie ninja i przywrócimy prawdziwy pokój. Jesteście zakałą tego świata! Umiecie tylko rozlewać krew i wszczynać konflikty!

- Jesteś pewien, że tego chciałby Twój brat i Twój syn? Jeśli zaczniesz zabijać, to zmarnujesz ich poświęcenie i to, co zostało na nim zbudowane...

Tamashi warknął wściekle i spoliczkował dziewczynę, aż ta i tak już stojąc na klęczkach, upadła na ziemię.

- Jak śmiesz w ogóle jeszcze o nich wspominać!?

- Wuju, skończ to! - Nagle zza budynku wyszedł Shinra, który najwidoczniej został zepchnięty na drugi plan przez swojego wuja i nie wiedział, że Sakura ponownie znalazła się w ich wiosce. Wcześniej wydawało się, że to on pociąga za sznurki i kontroluje sytuację, jednak było zupełnie na odwrót. Manipulowano nim od samego początku.

- Shinra? Wynoś się stąd! Sam to załatwię, nie powinieneś mieć krwi na rękach, Seishin by tego nie chciał...

- Tego też by nie chciał! - odkrzyknął chłopak wskazując na Sakurę, która próbowała się podnieść – Mówiłeś, że przywrócimy mojego ojca i razem odbudujemy wioskę! Nie wspominałeś nic o planach zniszczenia świata ninja! Przecież to właśnie za pokój na świecie oddał życie mój ojciec, Yuno i reszta! Po prostu przestań! Odbudujmy wioskę we dwójkę! Uwolnij dziewczynę i odejdźmy stąd z tymi, którzy zostali... błagam... wuju... - jego bratanek wykrzykiwał słowa z desperacją w głosie, jednak czuć było w nich stanowczość.

Podczas gdy oni prowadzili zażartą dyskusję, różowowłosa całkowicie odzyskała przytomność i pełnię sił. Zdołała uwolnić się z więzów i korzystając z chwili nieuwagi swoich wrogów, cisnęła pięścią w ziemię z nadludzką siłą, tworząc wielką szczelinę tuż pod stopami mężczyzny. Tamashi odskoczył, jednak trumna z ciałem jego brata zaczęła się obsuwać w stronę dołu.

- Nie! - wykrzyknął i stuknął kilka razy drewnianą laską o podłoże – w drewnie ukrycie!

Ze szczeliny wyrosło drzewo blokując trumnę i utrzymując ją na powierzchni

- Technika stylu drewna? On jednak zna typowe ninjutsu? - pomyślała dziewczyna, po czym postanowiła zaatakować go bezpośrednio, jednak na drodze stanął jej Shinra osłaniając swojego wuja. Chłopak pokazał przed chwilą, że nie jest już zagrożeniem, więc nie chciała go skrzywdzić. Właściwie to on był jedyną osobą, która jeszcze mogła powstrzymać starca i jego szalony plan.

- Cholera! - Zatrzymała się zaraz przed nim. Tamashi wykorzystał sytuację, odrzucił bratanka do tyłu i złapał dziewczynę za ramiona. Rozbłysło jasne, niebieskie światło. Sakura zdrętwiała.

- C-co je-st...? - wydusiła z siebie – N-nie mogę... się... ruszyć...

- Dużo będzie mnie to kosztowało, ale jeśli nie chcesz po dobroci, to muszę użyć tej techniki i zrobić to siłą. Transfuzja chakry!

Tamashi wcześniej planował, aby Sakura sama dokonała transfuzji swojej chakry i energii życiowej, aby ożywić Seishina. Sam Tamashi mógł zrobić to siłą, jednak jego również wiele by to kosztowało, zwłaszcza w jego stanie. Była duża szansa, że sam by tego nie przeżył, jednak w obecnej sytuacji postanowił zaryzykować.

Zbliżył się do trumny. Jedna z jego dłoni spoczywała nad klatką piersiową Sakury w miejscu, gdzie znajduje się serce, zaś druga nad klatką jego brata. Niebieskie światło wędrowało z żywego ciała to nieboszczyka sprawiając, że ofiara czuła się coraz słabsza. Katachi z Kagurą obserwowali z beznamiętnymi wyrazami twarzy. Shinra zaś wyraźnie zaczął wątpić, czy to wszystko kiedykolwiek powinno mieć miejsce.

*Seikage – Sei jest początkiem słowa „ Seishin „ , czyli z japońskiego „ duch" , tak też nazwałam jednego z braci nawiązując do nazwy wioski i tego, w czym się ona specjalizuje. Z kolei „ Tamashi „ oznacza „ duszę „ .

PS. Wiem, że chwilowo nie ma wcale tak dużo wątku SasuSaku, ale dajcie temu szansę, aby się rozwinęło, bo uwierzcie mi, że nadrobimy! Wciąż mam w planach kilka fajnych momentów, które mam nadzieję, że spodobają się fanom tego shipu :) Dzięki, że dalej tu jesteście! Do następnego rozdziału!  

HANAMI (SasuSaku)Where stories live. Discover now