Rozdział 8: Szkatuła

170 18 3
                                    

Szedł szybkim krokiem przez złoty korytarz. Pare kropel potu spływało po jego twarzy powoli, po skroni i policzkach. Choć sprawa dotyczyła Żelaznego Lasu, czyli jedynego miejsca w Asgardzie, gdzie władza wszechojca nie sięga i nigdy nie będzie sięgać, to obawiam się, że to może wyjść poza obszar knieji. Czarne scenariusze tworzyły się w jego głowie jeden po drugim. Nie chciał mówić o tym Thorowi, choć sam do końca nie wiedział czemu. Gromowładny był jego królem, ale co najważniesze także przyjacielem.

Stanął przed złotymi drzwiami sali tronowej, a chwyciwszy klamkę zamarł na moment. Po chwili jednak zebrał się na odwagę i nacisnowszy klamkę, wszedł do środka. Tam zastał Thora w towarzystwie przyjaciół oraz rodziców. Wszyscy w tej chwili spojrzeli właśnie na niego.

- Loki, dobrze że jesteś. - odezwał się władca, wstając że swojego regionu. - Mam nadzieję, że zechcesz mi wyjaśnić twoje zachowanie.

Loki nie lubił kiedy przemawiał do niego tak formalnie. Robił to jednak tylko w obecności innych władców lub Odyna. Wtedy on też musiał użyć tego samego stylu, tak jak teraz.

- Oczywiście panie. - odpowiedział tym oficjalnym tonem, lekko się skłaniając. Poszedł bliżej podestu. - Wybacz mi proszę moje... zachowanie, lecz... moje przeczucie się potwierdziło. Część Żelaznego Lasu została zamrożona razem z żyjącymi w nim stworzeniami.

- Rozumiem. - odparł blondyn.

- Czy wiesz co mogło to spowodować? - spytał nagle Odyn.

- Nie panie, lecz moi przyjaciele próbują się tego dowiedzieć i zapewne niedługo otrzymamy odpowiedź.

Wtem jak na zawołanie, bez pukania do ki tronowej wpadli towarzysze Lokiego. Aaron ściskał w rękach jakąś grubą księgę.

- Loki! Thor! Chyba wiemy co zamroziło Żelazny Las! - zawołał zdyszany elf, dobiegając do podestu, przy którym stał czarnowłosy.

Wszystkie oczy zwróciły się na rudowłosego. Chłopak zmęczony biegiem zgiął się w pół. Podobnie jak Beck oraz Allison, potrzebował chwili, by odpocząć. Kiedy był już w stanie się wysłowić, ostatecznie dodał głośno :

- Szkatuła Wiecznej Zimy.

Wojownicy jak i Odyn wymienili niezrozumiałe spojrzenia. Thor oraz Frigga spojrzeli na byłego króla, jakby wiedzieli o czym przed chwilą powiedział elf.

- To niemożliwe. - oznajmił w końcu jednooki starzec. - Szkatuła jest zamknięta i dobrze strzeżona w królewskim skarbcu.

- Ktoś mógł ją ukraść. - wtrąciła Allison. - I użyć, zamrażając nasz dawny dom.

- Alli ma rację. - poparł przyjaciółkę Loki. - Trzeba iść do skarbca i upewnić się, że artefakt wciąż tam jest. Nietknięty.

Wszyscy się zgodzili z młodym czarownikiem i poszli do owego skarbca. Aaronowi, Beckowi i Allison niestety nie pozwolono wejść. Wielka trójka oraz Sif pozostali na straży, a Thor razem z Lokim i swoimi rodzicami weszli do środka. Pomieszczenie było jednym, długim korytarzem, oświetlonym jedynie przez pochodnie. Pomiędzy filharmonia znajdowały się magiczne artefakty takie jak na przykład : Korona Surtura czy Tesserakt. Na końcu korytarza znajdowała się Szkatuły Wiecznej Zimy.

- Szkatuła jest bezpieczna. - oznajmił były król, po czym zwrócił się do doradcy swojego syna. - Musicie znaleźć inne wytłumaczenie niż rzekomo skradziony artefakt.

Zaraz potem poszedł pozostawiając Friggę i Thora oraz wypatrzonego w magiczny przedmiot Lokiego. Mag był w niego wpatrzony jak w obrazek. Czuł jej energię, moc i chłód, dokładnie taki sam jak dzisiejszego ranka. Ta moc jakby co przyciągała, wyraźnie to odczuwał. Powoli wyciągnął rękę, aby chociaż opuszkami palców dotknąć Szkatuły.

- Loki, wszystko dobrze? - z tego transu wyrwał go Thor.

Loki zabrał rękę, natychmiast chowając ją w kieszeń płaszcza.

- Tak. Choćmy już. - odpowiedział i odszedł.

Wiedział, że nie znają innego wytłumaczenia - ktoś ukradł Szkatułę, użył jej, a potem odłożył na miejsce. Pozostawało tylko pytanie: Kto to zrobił?

555 SŁÓW

Książę Z JotunheimWhere stories live. Discover now