17. Trudne poranki, trudniejsze południa

1.1K 72 37
                                    

Niedzielny poranek nie różnił się znacznie od większości poranków chłopaków po mocnych imprezach. Niestety, ciężko było mówić w ich przypadku o abstynencji, więc ich stan psychiczny i fizyczny pozostawiały wiele do życzenia. Zmieszanie, wywołane chwilowym zdezorientowaniem nie zniknęło po częściowym odzyskaniu świadomości, a wręcz stało się jeszcze większe, gdy tylko chłopcy zobaczyli, że śpią obok siebie. W pokoju, którego kompletnie nie poznawali. Pół nago. Eli odskoczył wręcz na ten widok, przestraszony dziwną sytuacją, w której się obudził. Chris za to ledwo zdążył przetrzeć oczy i podnieść się do siadu. Czuli się niekomfortowo - żaden z nich nie miał na sobie nic poza zwykłymi bokserkami, co więcej, spali sami w jakimś dziwnym pokoju.

Stopniowo jednak zaczęli udawać, że dziwnego napięcia między nimi nie ma, a szatyn, widząc swoje pogniecione ciuchy leżące na podłodze, postanowił je niezwłocznie ubrać. To samo zrobił blondyn, choć dla niego było to nieco trudniejsze, gdyż przy każdym ruchu czuł dziwny ból całej dolnej partii ciała. Cała sytuacja była dla nich o tyle niekomfortowa i zastanawiająca, że w pewnym momencie zapomnieli wręcz o tym, że poza nimi w pokoju jest jeszcze jedna osoba.

- Emm... cześć? - zapytał Eli, próbując rozładować atmosferę.

- Cześć - odparł niepewnym głosem Chris zakładając koszulkę - Wiesz, co to za pokój i jak się tu znaleźliśmy?

- Nie mam najmniejszego pojęcia - odparł szatyn, zbliżając się w kierunku drzwi, po czym pociągnął za klamkę i wyszedł z sypialni. Blondyn postanowił pójść za nim z nadzieją, że nie jest aż tak późno i nikt nie martwi się, gdzie jest, a już szczególnie Kyle.

Wydawałoby się, że obaj nastolatkowie w tym samym momencie zdali sobie sprawę z tego, że reszta znajomych pewnie ich szuka od jakiegoś czasu i czekają na nich. Cały pośpiech wywołany zmieszaniem związanym z nietypową pobudką spowodował, że nie mieli nawet czasu na zwyczajne sprawdzenie, która godzina. Mieli nadzieję, że nie było jakoś bardzo późno, jednak zostały one szybko rozwiane przez ścienny zegar przy schodach, który wskazywał godzinę trzynastą.

Całą drogę chłopcy nie zamienili ze sobą ani słowa, a gdy tylko zeszli na dół, udali się do kuchni z nadzieją, że ktoś tam jeszcze jest. Ku ich zdziwieniu, ale i zadowoleniu, w pomieszczeniu znajdowały się Megan i Kylie, kończące śniadanie. Eli i Chris przywitali się z dziewczynami, w głębi duszy ciesząc się, że nie będą musieli spędzać całego poranka sam na sam, sprawiając, że byłby jeszcze dziwniejszy. Ich szczęście uleciało jednak szybko, gdy tylko uświadomili sobie, że w domu nie ma już śladu po dwóch najważniejszych osobach.

- Gdzie są Kyle i Chloe? - zapytał Chris, kierując się do lodówki.

- Wyszli parę minut temu - odparła Megan - Nie byli zbytnio zadowoleni z tego, że nigdzie nie mogli was znaleźć.

Eli westchnął głęboko, wiedząc, że czeka go teraz długi i żmudny proces tłumaczenia się ukochanej dziewczynie co, jak i gdzie robił ostatniej nocy. Oczywiście wymyślił na szybko wymówkę, że ostatniej nocy mocno się opił z Chrisem i poszli spać do pierwszego lepszego pokoju. Wątpił, że spodobałaby jej się historia o łażeniu po czyimś domu. Chris za to domyślał się, że Kyle pewnie strzelił focha i nie raczy nawet odebrać od niego telefonu. Brunet rzadko był na niego zły, jednak gdy już się obraził, zawsze było to długotrwałe. Prawda, blondyn miał trochę dość niektórych zachowań chłopaka, jednak nadal byli razem, więc zależało mu na tym, aby Kyle przynajmniej chciał się do niego odzywać.

Po zjedzeniu szybkiego śniadania, chłopcy zaczęli dzwonienie do swoich drugich połówek. Nie potrwało ono długo i przeszło dokładnie w taki sam sposób jak się spodziewali - Chloe zadawała miliony pytań i rozłączyła się spontanicznym, pasywno-agresywnym pa, za to Kyle nie odebrał nawet połączenia. Dobrze wiedzieli, że udobruchanie ukochanych będzie ciężkim zadaniem.

Don't Let Me Go [bxb]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz