2. Pogotowie wodne

1.8K 130 90
                                    

Zasłona blokująca dostęp światła słonecznego do sypialni została szybko, jednym pociągnięciem sznurka podniesiona, przez co cały pokój nagle stał się oświetlony. Mimo tego, że Chloe czuła się świetnie w nowym-starym otoczeniu i była podekscytowana pierwszym dniem spędzonym w pełni w Chicago, dla Eliego poranek ten był jak jedna ze średniowiecznych tortur, i to tych zdecydowanie najcięższych. Już w momencie usłyszenia radosnego głosu blondynki i przebudzenia się, szatyn poczuł pulsujący ból w skroniach, lecz gdy roleta poszła w górę, a Eli wiedział, że od tej pobudki nie ma już odwrotu, ból przeniósł się dosłownie na całe ciało, a do tego doszło niezwykle silne pragnienie. Chłopak wiedział, że ostatniego wieczoru zdecydowanie za dużo wypił, jednak nie myślał wtedy, że następnego dnia będzie przechodzić aż takie męki.

- Wody? - zapytała Chloe, widząc okropny stan Eliego.

- Błagam - krzyknął wręcz Eli - Czegokolwiek do picia. Byleby dużo.

Blondynka przewróciła jedynie oczami zrezygnowana i udała się w kierunku kuchni, zostawiając szatyna samego ze swoimi myślami. A te oscylowały gdzieś między Dallas a Chicago. Chłopakowi brakowało swoich przyjaciół, chociaż wiedział, że przecież wakacje się kiedyś skończą i jeszcze do nich wróci. Przynajmniej miał taką nadzieję, ponieważ obaj jego najbliżsi kumple planowali studiowanie na przeciwnych krańcach Stanów. Szatyn dobrze wiedział, że mogło to oznaczać koniec ich znajomości, ale nie chciał się zamartwiać tym tematem. W końcu był tysiące kilometrów od nich. Dlatego starał się skupić bardziej na tym, co tu i teraz.

Eli był całkiem pozytywnie zaskoczony domówką. Martwił się, że będzie miał problem ze znalezieniem wspólnego języka z przyjaciółmi Chloe, jednak ci okazali się być w większości otwarci, mili i zabawni. W większości, bo w końcu nie poznał wszystkich. Był pewny, że szansa na spotkanie Chrisa i Kyla, kimkolwiek ci byli, była wysoka, gdyż dawna paczka Chloe była jedynymi ludźmi poniżej 40 roku życia, których znała para w tym mieście. Z opowieści dziewczyny, wiedział, że Chris i Kyle to typy osób, które rozkręcają każdą imprezę, więc był pozytywnie nastawiony do tej znajomości. Szczególnie, że miał świadomość, iż dziewczyna nie dopuści go do alkoholu przynajmniej przez następne dwa tygodnie.

- Pogotowie wodne nadciąga - zażartował Elijah, widząc blondynkę wchodzącą do sypialni.

- Nie jestem pewna czy coś takiego istnieje.

- Teraz już tak - odparł Eli, robiąc swój najbardziej czarujący uśmiech, który zawsze działał na Chloe.

Szatyn sięgnął po butelkę ostatkiem sił i zrobił kilka dużych łyków. Mimo tego, że było to teoretycznie wszystko, czego w tamtym momencie pragnął, nie poczuł wcale długotrwałej ulgi.

- Masz paracetamol - powiedziała blondynka, podając tabletkę cierpiącemu chłopakowi.

Tak, to było to, czego Eli potrzebował. Być może był to jedynie efekt Placebo, ale już kilka chwil później szatyn czuł się milion razy lepiej. Do tego stopnia, że był nawet w stanie usiąść na łóżku, a następnie nawet wstać i pójść do łazienki o własnych nogach! Eli czuł się wtedy jak niemowlę, stawiające pierwszy krok - było to dla niego tak samo ciężkie, ale i tak samo satysfakcjonujące. Po szybkim ogarnięciu się, szatyn skierował się do salonu, gdzie czekała na niego Chloe jedząca owsiankę. Eli usiadł na krześle obok niej i zamiast zabrać się za śniadanie, na początek wypił cały kubek herbaty, a następnie dokończył dopitą do połowy dwulitrową butelkę wody.

- Nie mówiłem, że mi kompletnie przeszło - powiedział chłopak, widząc nieco zdezorientowaną minę Chloe.

- Widać.

Don't Let Me Go [bxb]Where stories live. Discover now