Hipogryfy /39/

12 2 1
                                    

Czwartkowe lekcje minęły większości uczniów bardzo szybko. Słońce za oknem kusiło do wyjścia na szkolne błonia, w końcu nadszedł marzec. Pogoda była w kratkę, jednak już o wiele cieplejsza niż w poprzednich miesiącach. Po długim spacerze po trawiastych terenach wokół zamku, Elena wraz z Emmą wróciły do zamku w celu zlokalizowania sali opieki nad magicznymi stworzeniami, w której miało odbyć się dziś spotkanie klubu miłośników magicznych zwierząt. W końcu znalazły się w niedużym pomieszczeniu w północnej części zamku na piątym piętrze. Przez okno było widać wielkie błonia, pełne uczniów przechadzających się tam i z powrotem, a ściany pokrywały wielkie plakaty z rysunkami przeróżnych magicznych stworzeń. 
-A to Lunaballe, są bardzo nieśmiałe. Opuszczają swoją norę jedynie przy pełni księżyca-powiedziała Elena wskazując na obrazek zwierząt o gładkim blado-szare ciele, wyłupiastych okrągłych oczach na czubku głowy i czterech nogach o wielkich płaskich stopach. 
-Wyglądają uroczo-stwierdziła Emma. Dziewczyny czekały same w sali na rozpoczęcie kółka, korzystając z okazji, że mogły pooglądać ciekawe znajdujące się w nich przedmioty. 
-A to co?-zapytała gryfonka patrząc na ilustrację wielkiego stwora z pięcioma nogami i ogromną paszczą.
-To jest Kwintoped-odpowiedziała krótko Elena. 
-Nie wygląda zbyt przyjaźnie...-Emma przyglądała się ostrym zębom stworzenia. 
-Z chęcią cię zje jak tylko podejdziesz... Ale nie martw się żyją tylko na północy Szkocji, na Posępnej Wyspie. Z tego powodu zrobili ją nienanoszalną-wytłumaczyła Elena. Kilka minut później do dziewczyn dołączyło jeszcze kilku innych uczniów, a po kwadransie do sali wszedł wysoki puchon z piątej klasy. 
-Dzień dobry-powiedział uśmiechając się do zgromadzonych-Czy widzieliście gdzieś profesora Kettleburn'a?-dodał. 
-Nie i nie do końca wiemy czy dobrze trafiliśmy...-odpowiedziała Elena w imieniu całej reszty.
-Jeżeli przyszliście tu na spotkanie klubu miłośników magicznych stworzeń to dobrze trafiliście-stwierdził Edward-Zastanawiam się gdzie pan Kettleburn...
-Chyba ktoś idzie-zauważyła Emma słysząc kroki na korytarzu. 
-Witam, witam to ja-do pomieszczenia wszedł nauczyciel. Był to średniego wzrostu mężczyzna o brązowych włosach, zamiast jednej ręki i jednej nogi miał drewniane protezy. Widok ten niezwykle zdziwił dziewczynki, jednak szybko domyśliły się, że powodem utraty kończyn mogło być spotkanie z jakimś niebezpiecznym magicznym stworzeniem. 
-Dzień dobry panie profesorze-odparł Skamander. 
-Tak mało nas?-Kettleburn rozejrzał się po sali-Cóż widzę, że niektórzy nadal mają mi za złe miodożerki-dodał ze śmiechem. Kilka osób skrzywiło się na wspomnienie o żądlących owadach, które pewnego razu na spotkaniu klubu wymknęły się spod kontroli.
-Co będziemy dziś robić?-zapytał Edward. Elena i Emma stały i nadal przyglądały się nauczycielowi. 
-Proponuję by pójść pomóc Hagridowi przy hipogryfach... Ale najpierw się przedstawię, dla tych którzy jeszcze mnie nie znają jestem Silwanus Kettleburn i uczę opieki nad magicznymi stworzeniami-nauczyciel uśmiechnął się do pierwszoroczniaków-Spokojnie, nie będziemy zajmować się żadnymi Nundu... Miodożerki też już sobię odpuszczę-dodał ze śmiechem wspominając niedawne wydarzenia. 
-Na prawdę będziemy zajmować się hipogryfami?-zapytała Elena z niedowierzaniem. 
-A nie chcecie?-zdumiał się nauczyciel.
-Chcemy-odparła puchonka z podekscytowaniem. Nigdy nie widziała na żywo prawdziwego hipogryfa. 
-A więc Eddie zaprowadź ich do Hagrida, ja wezmę jeszcze coś z zamku i do was dołączę-rozkazał Silwanus. Uczniowie posłusznie wyszli z klasy i skierowali się na zewnątrz. 
-Elena... Czy te zwierzęta są bezpieczne?-zapytała z niepokojem Emma. 
-Jeżeli ich nie zdenerwujesz to są całkowicie niegroźne, a nawet możesz się z nimi zaprzyjaźnić-powiedziała szczęśliwa puchonka. Po chwili grupka była już pod chatką Hagrida. 

-Panie Rebeusie!-zawołał Edward

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Panie Rebeusie!-zawołał Edward. Z chatki wydobywały się odgłosy krzątania i przestawiania jakiś przedmiotów po czym zza drzwi wyłonił się gajowy. 

-O, Edward. O, witajcie-Hagrid zdziwił się na widok uczniów pod jego domem. 
-Miło cię widzieć Hagridzie!-zawołał Kettleburn dołączając do reszty. 
-Co cię... Was tu sprowadza?-zapytał Rebeus z uśmiechem. 
-Chcielibyśmy pomóc ci przy opiece nad hipogryfami... To członkowie klubu miłośników magicznych zwierząt. Pomyślałem, że teoria to zdecydowanie za mało dla młodych magizoologów, więc od razu przejdziemy do zajęć praktycznych-wytłumaczył Silwanus pokazując pudełko z pokarmem dla skrzydlatych stworzeń, które trzymał w rękach. 
-No to zapraszam was-Hagrid pokazał ręką w stronę Zakazanego Lasu ruszając w tamtym kierunku. Uczniowie poszli za nim. Po chwili wszyscy znaleźli się obok zagrody dla hipogryfów. Był to wielki padok, na którym pasły się skrzydlate stworzenia rozmiarów dorosłego konia. Wielu uczniów (w tym Elena i Emma) zareagowało na widok magicznych stworzeń westchnięciem "łał". Hipogryfy faktycznie robiły wrażenie. Poruszały się z klasą i bardzo dostojnie, jak na przedstawicieli ich gatunku przystało. 
-A więc dziś przywitacie się z nimi, a następnie je nakarmicie-zarządził profesor Kettleburn.
-Co one jedzą?-zapytała jakaś ślizgonka, wyglądająca na bardzo znudzoną. 
-Nie wiecie?-zdziwił się nauczyciel. 
-Małymi ssakami i gryzoniami, trochę rzadziej rybami lub ptakami lecz najbardziej lubią fretki-odparła Elena. 
-Bingo! I właśnie to wam przyniosłem-nauczyciel otworzył kufer z fretkami. Niektórzy nieco się odsunęli czując zapach padliny.
-Eddie, zaprezentuj reszcie jak należy witać się z naszymi skrzydlatymi przyjaciółmi-Kettleburn zwrócił się do puchona. Chłopak przeskoczył przez ogrodzenie, podszedł powoli do jednego z hipogryfów i ukłonił się mu, nie wykonując zbędnych ruchów, a nawet nie mrugając. Wyglądało na to, że zwierzę znało Skamandera ponieważ od razu pochyliło ku niemu głowę, by dać się pogłaskać. 
-Idealnie, kto następny?-ucieszył się nauczyciel. Elena podniosła rękę w górę. 
-A więc zapraszam pani...-zaczął Kettleburn.
-Roberts, Elena-przedstawiła się dziewczyna po czym przeskoczyła przez płotek. Zbliżyła się delikatnie do jednego ze zwierząt kłaniając się mu nisko. Hipogryf odwzajemnił ukłon.

-Pięknie!-zachwycił się nauczyciel

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Pięknie!-zachwycił się nauczyciel. Emma z nieufnością patrzyła w stronę skrzydlatych stworzeń jednak również przekroczyła ogrodzenie i podeszła do jednego z nich. Ukłoniła się z gracją, a zwierzę zrobiło to samo, a nawet pozwoliło się pogłaskać. 
-Ale jesteś piękny-uśmiechnęła się Emma gładząc jasno-różową sierść hipogryfa. Po chwili wszyscy uczniowie przywitali się już ze zwierzętami i przystąpili do karmienia ich. Skrzydlaci przyjaciele z chęcią pożerali fretki rzucane im przez uczniów. Młodzi magizoolodzy siedzieli na padoku aż do zmroku. 
-Świetnie sobie poradziliście-pochwalił ich Kettleburn prowadząc grupkę do zamku. 
-Czy następnym razem też pójdziemy się nimi zająć?-zapytała z nadzieją jedna z krukonek. 
-Myślę, że następnym razem będziecie mogli je nawet dosiąść-zapewnił ją nauczyciel. Gdy znaleźli się w zamku, Emma i Elena od razu udały się na kolację na Wielkiej Sali gdzie spotkały Irianę z huncwotami. 
-Cześć-zawołały. 
-Hej-odpowiedziała Iriana, była w lepszym nastroju niż kiedykolwiek. 
-Jak się macie?-zapytała Elena dosiadając się do gryfonów. 
-Bardzo dobrze-uśmiechnęła się Iriana, od wczorajszego wieczoru planowała jakiś duży wybryk z huncwotami i myślała wyłącznie o tym-A jak klub miłośników magicznych zwierząt?-zapytała.
-Było świetnie!-zachwyciła się Emma. 
-Zajmowaliśmy się hipogryfami-dodała Elena. Po posiłku dziewczyny pożegnały się, gryfonki poszły do dormitorium na wierzy, a puchonka wróciła do pokoju wspólnego w piwnicy. Mimo pozornej normalności, ten wieczór dla niektórych zapowiadał się nieco inaczej niż zwykle...

Pewnego razu w Hogwarcie...Where stories live. Discover now