Książki i pojedynek na wierzy /18/

24 2 0
                                    

/ jeżeli nie wiesz o co chodzi, wróć na koniec rozdziału 16  ;) /

Elena odsłoniła zasłonę i usiadła na łóżku obok:
-Syriusz, James i Peter całe wczorajsze popołudnie cię szukali. Martwią się o ciebie-powiedziała spokojnie dziewczyna patrząc na odwróconego do niej tyłem chłopaka.-Leżysz tu od piątku wieczorem?-zapytała.
-Tak-odpowiedział krótko po długiej ciszy.
-Rozumiem że nie życzysz sobie mojego towarzystwa...-powiedziała cicho Elena i zaczęła myśleć nad tym co jest powodem pobytu Remusa w skrzydle szpitalnym. Chłopak nie odzywał się. Elena usłyszała że cicho pociąga nosem. Miała wrażenie że Lupin płacze. Wstała z łóżka i chwyciła za zasłonę by ją zasunąć jednak zanim pociągnęła usłyszała cichy głos:
-Nie... Zostań jak chcesz.
Dziewczyna ponownie usiadła na łóżku. Nie wiedziała jak zacząć rozmowę.
-Jesteś całkiem niezły w pojedynkowaniu...-powiedziała półgłosem.
-Dziękuję, ty też-odpowiedział.
-Na prawdę dobrze poradziłeś sobie z Malfoy'em...
-Syriusz, James i Peter na prawdę mnie szukali?
-Tak. Przewrócili do góry nogami cały zamek...
-Nie lubisz ich?
-Co, ja? Dlaczego miałabym ich nie lubić?
-Słychać to w twoim głosie jak o nich mówisz...
-Nie... Ja po prostu... Uważam że są nieco... Aroganccy...
Remus zaśmiał się pod nosem:
-Aroganccy? 
-Troszeczkę... Nie nudzi ci się tu? Siedzisz cały dzień sam...
-Nie jest źle... Ale przydałaby się jakaś dobra książka... 
-Mogę ci jakąś przynieść jak mnie stąd wypuszczą
-O tak... To by było bardzo miłe... Tylko mam prośbę...
-Tak?
-Nie mów nikomu że tu jestem...
Wtedy do pomieszczenia weszła pani Pomfey i przerwała rozmowę:
-No pani Roberts, widzę że chyba czuję się już pani dużo lepiej, więc wygląda na to że mogę cię wypuścić. Gdyby bolała cię głowa to przyjdź tu koniecznie albo zgłoś nauczycielom.
-Dobrze, dziękuję-powiedziała dziewczynka po czym rzuciła krótkie "pa" Remusowi i wyszła ze skrzydła szpitalnego. Cieszyła się że nie musi już siedzieć tam i "odpoczywać". Postanowiła że najlepiej od razu uda się do biblioteki i wypożyczy jakąś książkę do Lupina. Współczuła mu że musi siedzieć tam całkowicie sam, a z drugiej strony nurtowało ją co mu dolega. Przed wejściem do biblioteki spotkała swoją koleżankę Iris.
-Elena! Jak dobrze cię widzieć, jak się czujesz?
-Normalnie, którą mamy godzinę?
-Wpół do szóstej, pomóc ci w czymś?
-Oo... Emm... Tak. Potrzebuję jakąś ciekawą książkę-powiedziała Elena po czym dziewczynki weszły do biblioteki. 
-Dla ciebie pewnie coś o magicznych zwierzętach...
-Nie wiesz... Może coś innego...
Iris zmierzyła koleżankę zdziwionym wzrokiem:
-No dobrze... Czy ty na pewno dobrze się czujesz?
-Tak-odparła Elena i ruszyła w stronę działu z książkami o odkryciach magicznych. Długo przebierała w różnych książkach aż wybrała "Najważniejsze współczesne odkrycia magiczne" i "Dzieje współczesnej magii". 
-Naszło cię na czytanie książek o dziejach magii?-zapytała Iris patrząc na Elenę ze zdziwieniem.
-Tak, znaczy, muszę coś załatwić więc...
-Okej... Będę czekać w pokoju wspólnym...-odpowiedziała Iris po czym odeszła w stronę pokoju wspólnego puchonów. Elena powoli ruszyła w stronę skrzydła szpitalnego. Zastanawiała sobie co pomyślała sobie Iris. Postanowiła że jak tylko da książkę Remusowi to pójdzie do pokoju wspólnego i wytłumaczy koleżance swoje dziwne zachowanie. Gdy dotarła do skrzydła szpitalnego dowiedziała się że Lupin śpi i zostawiła książki pani Pomfey by przekazała je chłopakowi. Wróciła do pokoju wspólnego i od razu skierowała się do sypialni. Spotkała tam Iris rozmawiającą głośno z innymi puchonkami siedzącymi na swoich łóżkach.
-Jeżeli wygramy ten mecz będziemy mieć szansę zagrać z gryfonami...-powiedziała Jolie.
-Krukoni są na prawdę dobrzy... Ale nie możemy tracić dobrej wiary. A ty co sądzisz Iris?-zapytała Christine.
-Nie wiem, ja tam nie znam się na quidditchu-stwierdziła Iris-O! Elena, wróciłaś.
-Tak, rozmawiacie o meczu quidditcha?
-No a jak! Gramy z krukonami w przyszły weekend!
-Tak... Fajnie prawda?-powiedziała Elena po czym zaszyła się na łóżku za swoim baldachimem. Aż do wieczora nie była się w stanie skupić na niczym innym, tylko na myśleniu o Remusie i o tym co mu się stało w ów piątkowy wieczór. 

Pewnego razu w Hogwarcie...Where stories live. Discover now