008: Przeklęty Weasley

676 41 5
                                    

Pamiętny mecz Quiddicha był jeszcze przez długi czas rozpamiętywanym w murach Hogwartu. Dla samej Lauren dziwnym był fakt, iż odbył się jeszcze przed nocą duchów. W końcu zawsze drużyny miały więcej czasu, aby móc się dobrze przygotować. Jeśli miała być szczera nawet trochę im zazdrościła. Ona sama nigdy nie była dobra w tym sporcie, jak zresztą w tych mugolskich również. Kilka razy nawet spotkała się z określeniem, że jest mugolaczką. Nie dziwiła się temu ani trochę. Jej zainteresowania i umiejętności w niektórych dziedzinach magii? Sama też by tak pomyślała.

Jednak po tej pamiętnej sobocie nic nie zmieniło się w jej życiu. Jakby nic z całego wydarzenia jej nie dotyczyło, więc dlaczego ktoś miał by ją w tą mieszać? Sama Rose, Lily oraz Albus pytali się kilkukrotnie czy może nie chciała by pójść z którymś z nich, aby  odwiedzić James'a. Jednak za każdym razem udawało jej się wymyśleć jakąś słabą wymówkę. Przecież z jakiego powodu miała by tak często pomagać jakimś nauczycielą, bądź tak nagle dostawać jakieś specjalne zadanie prefekta. Nawet Amadeusz go odwiedził, chodź nie oszukując się, nie miał z chłopakiem nic wspólnego.

— Na prawdę! Był strasznie miły i nawet nie spytał czemu przyszedłem, po prostu zaczął ze mną rozmawiając jakbyśmy znali się od lat! — odparł podekscytowany Amadeusz.

— Wy znacie się od lat. — stwierdziła McFly. — Jesteśmy na tym samym roku już od siedmiu lat. Zresztą zaraz pomyślę, że się w nim zakochałeś.

— Przestań! Chcę, abyś zobaczyła co tracisz! — powiedział.

Jednak w odpowiedzi otrzymał jedynie prychnięcia. Dlaczego miało mu na tym tak zależeć?

— Nic nie tracę. Zamiast gadać o takich głupotach powinieneś zrobić zadanie z OPCM! Nie możesz po raz kolejny oddać go po terminie. — zmieniła temat.

— W takim razie, czy zechciała byś mi w nim pomóc? — spytał jak najbardziej miło mógł.

— Muszę? — jęknęła z dezapropatą.
— Niech będzie, ale proszę nie ociągaj się.

— Dziękuję. Daj mi moment, a pójdę do pokoju. — dodał wręcz zaczynając biec do dormitorium.

Zaledwie dwie minuty później przyszedł z wszelkimi potrzebnymi rzeczami.

— Chyba o niczym nie zapomniałem. Będziemy to pisać tutaj? Jak narazie nie ma zbytnio dużo osób.

— Dobrze. Daj książkę. — dziewczyna wyjęła rękę po podręcznik do obrony przed czarną magią. — Temat dowolny... więc może weźmy wilkołaki?

— Czy to nie będzie zbyt łatwe?

— Pani mówiła, że ma być to coś czego nauczyliśmy się przez ostatnie lata. W ramach powtórki. Czy ty w ogóle słuchasz? — spytała.

— Czasem. — odpowiedział krótko. — W takim razie wilkołaki.

— Zacznijmy od tego, iż przemiana jest raz na miesiąc w pełnię.

Zaczęli powoli zapisywać informację starając się niczego nie pominąć. Uwzględnili zdolności osoby z linkantropią. Skutki obrażeń, oraz jak starano się ją leczyć.

— Widzisz niby tak prosty temat, a zajęło nam to trochę dużo czasu. — powiedziała ciężko opierając się o miękki fotel.

Na moment przymknęła powieki, które zdążyły ją rozboleć.

— Dziękuję za pomoc. — chłopak odpowiedział robiąc to samo na krześle obok.

Chodź się nie przyznał, było mu strasznie nie wygodnie. Mimo wszystko nie powinien narzekać pod czas kiedy nastolatka pomagała mu. Mimo, iż wcale nie musiała.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 23, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

zła odpowiedź |James Syriusz PotterWhere stories live. Discover now