Rozdział XVIII

172 8 0
                                    

Nadszedł kolejny piękny ranek , wszyscy się przebudzili , zjedli śniadanie i przystąpili do codziennych obowiązków. Nicolas poszedł do pomieszczenia zwanego "zbrojownią" i coś powiedział Ewie po drodze ale było to aż tak ciche że nic nie dało się z tego zdania usłyszeć. Klaudia sprzątała sypialnie , na początku była przeciwna swojemu zadaniu ale po kilkunastu minutach ciągłego narzekania i wymyślania bezsensownych argumentów w końcu się zgodziła. Nie dość że miała posprzątać sypialnie Nicolasa i Ewy to jeszcze miała posprzątać całe główne pomieszczenie i przedpokój, w sumie nie dziwię się dlaczego tak się przeciwstawiała. Ewa klasycznie miała swoje własne obowiązki w kuchni , sprzątanie , mycie , gotowanie i tego typu rzeczy... czyli praktycznie zadania których taki przeciętny facet by się nie podjął. Nikola miała chyba jedno z trudniejszych zadań , gdyż miała posprzątać całe pomieszczenie które wczoraj znaleźli pod domem. Dawid natomiast miał najtrudniejsze zadanie , miał upolować zwierzynę na kolację. Nicolas dał mu więc strzelbę i malutką siekierę którą mu dał przed podróżą po drewno wczorajszego dnia. Mężczyzna poklepał go po plecach i powiedział by daleko od domu nie odchodził. Dawid po tych słowach był na tyle zdeterminowany że wystrzelił do drzwi jak z procy. Wręcz niesamowita przemiana , od chłopaka który był prawie wykończony psychicznie do mężczyzny który miał odwagę wyjść sam na zewnątrz w tym okrutnym lesie pełnym niebezpieczeństw. Dawid wyszedł na zewnątrz przy tym wzdychając ciężko. Po czym przeładował strzelbę i zarzucił ją zza plecy. Ruszył on pewnym krokiem przed siebie przy tym rozglądać się dookoła za potencjalną zwierzyną do upolowania, leśnej ciszy towarzyszyły ciche ćwierkanie ptaków i lekkie szelesty liści które poruszał lekki wiaterek. Miejsce wręcz idealne na odpoczynek od całego chaosu , byłoby idealne gdyby nie fakt że w takowym lesie żyje istota która zabija ludzi i prawdopodobnie o jej istnieniu wie tylko 8 osób. Dawid po chwili uśmiechnął się sam do siebie przypominając sobie o dniu przed rowerową wycieczką przez którą właśnie tu jest. Od razu wspomnienia o tym dniu zniknęły gdy zza drzewa wyskoczył mężczyzna lekko niższy od Dawida , miał w rękach strzelbę i miał ją wycelowaną prosto w Dawida, na pewno nie był on kłusownikiem gdyż jego ubranie były bardzo potargane i sam wyglądał na bardzo zmęczonego i przerażonego. Dawid powoli podniósł ręce do góry przy tym zachowując spokój i skierował wzrok w kierunku tajemniczego mężczyzny.
- Kim ty jesteś do cholery!? - Wykrzyczał przerażonym głosem mężczyzna...

Siren Head || opowieść PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz