31. Ma prawo wiedzieć

1.1K 83 46
                                    

Skrzywiłam się kiedy usłyszałam natrętne pikanie tuż nad uchem. Chciałam dalej spać. Próbowałam się obrócić ale powstrzymało mnie pociągnięcie ręki. Otworzyłam ociężałe powieki i zobaczyłam swój pokój w posiadłości we Włoszech. Obok łóżka zamiast szafki znowu stała ta cholerna aparatura.

- Boże... - szepnęłam próbując się podnieść i jednocześnie odłączyć kroplówkę.

  W tym momencie Retha żwawo zerwała się z małej leżanki przy oknie.

- Nie odzywaj się. - przełożyła palec do moich ust.  - Idę po lekarza. - rzuciła i ruszyła w stronę drzwi. - Jeny ile stresu... - mamrotała wychodząc.

   Z braku siły opadłam na poduszkę. Nie wiedziałam co się wczoraj do cholery wydarzyło. Słowa Thora były ostatnim co pamiętam. Swoja drogą nie mogłam w to uwierzyć. Przed oczami przeleciał mi obraz jego poważnej, a zarazem zagubionej twarzy i łagodne spojrzenie błękitnych oczu. Był wtedy taki szczery, a ja i tak wolałabym żeby kłamał. Zlękłam się kiedy usłyszałam skrzypienie otwieranych drzwi.

- Dzień dobry, pani Terry. - uśmiechnął się do mnie łysy mężczyzna w okularach. Mówił po angielsku ale po akcencie domyśliłam się że jest włochem. Podszedł do monitora z różnymi kreskami i spisywał z niego coś na kartkę. Standard pomyślałam. - Jak się pani czuje?

- Dobrze. - wzruszyłam ramionami. - Mocna kawa i będzie dobrze.

- Nie jest to raczej pani wskazane. - obrócił się w moją stronę. - Doznała pani nagłego ataku stresu. To normalne przy przyjęciu jakiejś szokującej informacji lub sterującego wydarzenia. W każdym razie pani serce było osłabione i nic dziwnego. Musi przyjmować pani tabletki i tyle. - stwierdził wypisując coś. - Dziecku nic nie zagraża ale przypiszę dodatkowe leki na odporność
 
  Opadłam na poduszkę. Czyli to nic wielkiego jak zawsze. Zaraz jednak przetworzyłam informacje.

- Jakie kurwa dziecko? - burknęłam.

- Jest pani w ciąży. - zrobił dziwną minę i coś powiedział ale kompletnie nic nie zrozumiałam bo ponownie odleciałam.

                               ***

Znowu otworzyłam oczy. Nadal byłam w swoim pokoju ale jeszcze bardziej śpiąca. Musiałam dostać jakieś mocne leki bo wszystko w mojej głowie wydawało się czymś odległym i nieważnym. Nie chciałam uwierzyć, że naprawdę jestem w ciąży, miałam nadzieję, że to był sen. Podniosłam się ostatkami sił i zrzuciłam z twarzy maskę z tlenem.

- Japierdole co się wydarzyło? - Retha momentalnie znalazła się przy mnie. - Podobno czułaś się dobrze, a nagle ten doktorek dzwonił po kolejnego mówiąc, że znowu zemdlałaś. - powiedziała z wyrzutem i sarkazmem jednocześnie.

- Opowiem ci wszystko ale dopiero jak zejdzie ze mnie ta faza po lekach. - powiedziałam ziewając i czułam jak ponownie zasypiam.

Kiedy się obudziłam na dworze było już szaro. Nie wiedziałam do końca jaki był dzień i co się działo. W pokoju nikogo nie było ale z racji tego, że czułam się o niebo lepiej postawiłam nogi na ziemii i poodpinałam od siebie ostatnie kable. Spostrzegłam, że mam na sobie moją koszulę nocną, ruszyłam do łazienki i przyznam, że mój wygląd mógł przerazić. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w luźne, lniane spodnie oraz bluzkę odkrywającą pępek i wysuszyłam włosy. Patrzyłam w blade odbicie swojej twarzy trawiąc słowa lekarza. Jeśli jestem w ciąży to wszystko będzie musiało się zmienić. Przełknęłam mocno ślinę i zeszłam na dół. Po drodze związałam włosy w byle jaki kok bo niesforne kosmyko niezmiernie mnie irytowały.

Daj mi wszystko // Tony Stark (część druga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz