13.

8.3K 354 28
                                    

Olivia

Całą rozmowę siedziałam spokojnie i wsłuchiwałam się w każde wypowiedziane słowo, by przypadkiem nic nie pominąć. Targały mną różne emocje, od wściekłości, po współczucie, zdziwienie i ból. Nie spodziewałam się, że Michael miał żonę, Madison wspomniała co prawda o tym, że cała ich rodzina żyje tragedią, ale nie sądziłam, że aż taką. Nie powiedział jak zginęła, jednak nie byłam na tyle odważna by się o to zapytać, nie w takiej sytuacji, miałam czas na to by się dowiedzieć czegoś więcej.
Przeprosił mnie i chcę żebym mu wybaczyła, widziałam w jego oczach, że mówi szczerze. Jednak nie byłam pewna czy chcę mu wybaczyć, czy chcę pakować się w taką znajomość, może i wyboru zbytnio nie mam, jednak nie muszę mu oddawać swojego serca. Potrzebowałam czasu, muszę przeanalizować wszystko, bo wiem, że pochopne decyzję nie są najlepsze. Milczałam, przez cały czas patrzyłam w czekoladowe oczy Michaela, by później z intensywnością przyjrzeć się jego mocnym rysą twarzy, idealnie zarysowana linia żuchwy, dłuższy niż zazwyczaj zarost zdobił jego ciemniejszą karnację, jego oczy kryły się za gęstymi rzęsami, a pełne usta wydobywały cały czas dźwięk, który był jak najpiękniejsza melodia dla moich uszu. Na prawdę był męski i seksowny, z reszta to już wiedziałam jak go tylko zobaczyłam pierwszego dnia. Często mieszkając jeszcze w swoim domu, wzdychałam do niego, gdy pojawiał się w telewizji, bądź gazetach, a teraz miałam go na wyciągnięcie ręki i nie potrafiłam się przełamać. Ciało wręcz rwało do niego, jednak umysł cały czas ostudzał mój popęd. Zastanawia mnie fakt, dlaczego nigdy prędzej jego żona nie pojawiła się w żadnej wzmiance w gazetach. Nigdy nie widziałam jej zdjęć, nawet będąc teraz tu w ich domu. Moje myśli przerwał głos Michaela.
– Olivio, wszystko dobrze? – zapytał z troską w głosie.
– Um, nie wiem. – wzruszyłam ramionami i nerwowo potarłam swoje dłonie o nagie uda.
Niepewnie wstałam od stołu, patrząc się na Michaela, którego twarz nie wyrażała zupełnie nic. Jeszcze przed chwilą mogłam czytać z jego mimiki, jak z otwartej księgi, a teraz patrzę na mężczyznę i nie dostrzegam zupełnie nic, siedzi i patrzy się pustym wzrokiem, pozbawionym jakichkolwiek emocji.
– Przepraszam, chciałabym pobyć sama. – wydukałam, odchodząc od stołu.
Nie zatrzymał mnie, pozwolił mi maszerować przed siebie. Moje nagie stopy zatapiały się w mokrej trawie, orzeźwiając mnie przyjemnym chłodem. Po kilku minutach wędrówki doszłam do mini werandy, która zupełnie różniła się od reszty posiadłości. Wyglądała jak mały domek, który z każdej strony miał ogromne okna tworzące ściany. Nieliczne belki podtrzymywały całą konstrukcję. Niepewnym krokiem weszłam do środka, a moim oczom ukazał się mały raj, cała przestrzeń była otwarta, znajdował się tu stół z czterema krzesłami, ogromna czarna kanapa, i dwa duże fotele, które były skierowane wprost do jednego z piękniejszych widoków, jakie było mi dane oglądać. Błękitne niebo, które mieszało się z lądem i zielenią stanowiło piękny krajobraz, zabierający dech w piersi. I mimo iż wystrój był bardzo ubogi, to klimatu dodawały rozciągające się widoki zza szyb. Rozsiadłam się na jednym z foteli, opierając głowę i patrząc z zachwytem na widok znajdujący się za oknami. W mojej głowie była totalna pustka, wszystkie zmartwienia odeszły, by oczyścić mój umysł i pozwolić beztrosko cieszyć się chwilą.

Nie wiem ile czasu spędziłam patrząc się na niebo, które było przyozdobione kilkoma chmurami, zza których wyłaniały się promienie słońca.
Usłyszałam zbliżające się kroki i z automatu odwróciłam głowę by sprawdzić kto idzie w moją stronę. Był to Michael, a w ręku trzymał tacę, na której stała lemoniada z dwoma szklankami i kilka słodkich przekąsek. Milczałam, patrzyłam się na mężczyznę, który postawił tacę na niewielkim stoliczku, który mieścił się między dwoma fotelami. Usiadł, zajmując drugi fotel, nie odrywał swoich świdrujących oczu z mojego ciała.
– Pomyślałem, że zechcę Ci się pić. – odezwał się, a jego głos pierwszy raz brzmiał tak niepewnie.
– Dziękuję, z chęcią się napiję. – uśmiechnęłam się nieśmiało, patrząc jak mężczyzna nalewał lemoniadę w wysokie szkło.
Wyciągnął w moją stronę rękę z szklanką, podając mi ją. Gdy wysunęłam swoją dłoń, a nasze palce się styknęły, poczułam dziwne ciepło rozpraszające się po całym moim ciele. Spuściłam swój wzrok, a czerwień przyozdobiła od razu moją twarz. Zanurzyłam usta w zimnej lemoniadzie, chcąc tym ostudzić swoje ciało, jednak po kilku większych łykach nie poczułam upragnionej ulgi. Nieśmiało odwróciłam się w stronę mężczyzny, który przyglądał mi się bacznie. Zauważyłam na jego twarzy ślad po czekoladzie, w której zapewne maczał owoce. Uśmiechnęłam się mimowolnie na ten widok, bo było to uroczę, jak taki silny biznesmen, może wyglądać tak niewinnie w domowym zaciszu. Patrzyłam jak zanurza kolejny owoc w płynnej czekoladzie i wkłada go do ust, oblizując przy tym swoje wargi, w tak seksowny sposób, że musiałam ścisnąć swoje uda. Po chwili syknęłam z bólu, bo nie zadawałam sobie sprawy, że przez cały ten czas przygryzałam dolną wargę. Speszona swoim zachowaniem spuściłam wzrok na dłonie mężczyzny, które powtarzały czynność z owocem, jednak tym razem zauważyłam, że jego dłoń wyciągnięta jest w moją stronę. Podniosłam wzrok, patrząc się pytająco na Michaela.
– Otwórz usta Olivio. – wyszeptał zachrypniętym głosem.
Nieznacznie uchyliłam swoje usta, patrząc się z intensywnością na twarz mężczyzny.
– Szerzej. – powiedział, a ja po tym jednym słowie poczułam przyjemne mrowienie między zaciśniętymi udami.
Jak na rozkaz, wykonałam polecenie, otwierając szerzej usta. Po chwili poczułam na języku przyjemny słodki posmak, który pieścił moje kubki smakowe. Przymrużyłam oczy i zamruczałam, oddając się tej przyjemności. Nigdy nie sądziłam, że karmienie przez drugą osobę, może być takie ekscytujące i miłe doznanie. Michael przejechał kciukiem po moich ustach, ścierając z nich resztki czekolady.
– Jeszcze raz? – zapytał z lubieżnym uśmiechem.
Kiwnęłam tylko twierdząco głową i dałam się pochłonąć tej chwili, patrzyłam cały czas na seksowne ruchy Michaela i nie mogłam pojąć jak z diabła, potrafił przeistoczyć się w anioła. Choć to co mi powiedział wiele wyjaśniało, to jednak wolałam pozostać czujna.
Przez dobry kwadrans mężczyzna karmił mnie, doprowadzając tym samym do przesłodzenia mojego organizmu. Co prawda kocham słodycze, jednak w takich ilościach to przesada nawet i dla mnie. Nie wiem czy przez zbyt wysoki cukier, ale zapragnęłam posmakować ust Michaela kolejny raz. Pragnęłam zanurzyć się w nich i oddać się mu w pocałunku.
– Pocałuj mnie. – nawet nie wiem kiedy te dwa słowa wyszły z moich ust.
Mężczyzna patrzył się na mnie, nie ukrywając zdziwienia. Od razu poczułam jak moją twarz zalewa czerwień.
– Przepraszam, ja... – nie zdążyłam dokończyć, bo gorące usta Michaela, zmiażdżyły moje w pocałunku.
Byłam w takim szoku, że przez ułamek sekundy siedziałam jak sparaliżowana, z zaciśniętymi wargami. Jednak gdy przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze, nieznacznie uchyliłam usta, wpuszczając go do środka. Wdarł się brutalnie, jednak nie czułam się przytłoczona, wręcz przeciwnie. Pragnęłam by nie odrywał swoich gorących ust od moich. Błądził językiem po moim wnętrzu, wyczekując aż dołączę do tego dzikiego tańca. I tak się stało, pozwoliłam pochłonąć się tej przyjemności. Wplotłam swoją dłoń w jego czarne włosy, zaciskając nieznacznie na nich palce. Mężczyzna warknął nie przestając pochłaniać moich ust. Stłumiony jęk wydobył się z mojego gardła, który Michael pochłonął w szaleńczym pocałunku.
Po raz pierwszy czułam się tak dobrze w jego obięciach, nie byłam pewna skąd wzięła się ta zmiana. Możliwe, że przez jego szczere wyznania i chęć naprawy tego co spieprzył. Nie oczekiwałam od niego zbyt wiele, bo sama nie byłam pewna czego oczekiwać od tej pokręconej znajomości, jednak teraz pozwalałam sobie na chwilę zatracenia. Wszystkie czarne myśli odeszły na dalszy tor, wpuszczając na pierwszy plan pożądanie. Błądziłam swoją drugą dłonią po umięśnionym ciele Michaela, który nawet na sekundę nie oderwał się od moich spragnionych ust. Wsunęłam niepewnie rękę pod jego białą koszulkę i sunęłam nią po jego boku, czując jak na jego ciele pojawiał się dreszcz. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie, by takich momentów było więcej. Silna dłoń mężczyzny spoczywała na mojej szyi, a kciuk unosił moją brodę, dając lepszy dostęp do moich ust. W tym momencie mogłabym rzec, że sięgam nieba.

Uciekając z ciemności Tom l - | ZAKOŃCZONA | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz