9.

9K 352 12
                                    

Olivia

Pomagałam właśnie Madison dokończyć obiad, musiałam ulotnić się z pomieszczenia gdzie znajdował się Michael i jego ojciec Liam. To nie tak, że miałam zaplanowane wszystko. Ja nawet nie wiedziałam czy jego rodzina żyje, a przede wszystkim, że dziś zawita tu najstarszy z rodu Mathews'ów. W sumie cały dzień spędziłam na zwiedzaniu tego pokaźnego budynku, Madison zabrała mnie na tyły domu, by pokazać mi ogród i miejsce do wypoczynku. Przez chwilę miałam okazję poczuć się jakbym wcale nie była więziona, mogłam ponieść się odczuciom jakie dawała mi natura. Świeżemu powiewowi wiatru, który otulał moje ciało, a jasne promienie słońca przedzierające się przez chmury, ogrzewały moją poranioną duszę. Ta błogość pochłonęła mnie do takiego stopnia, że nawet nie usłyszałam dzwoniącego dzwonka. No i wtedy niespodziewanie wszedł Liam Mathews, ten człowiek wyglądał jak starsza wersja Michaela. Mimo swojego wieku nadal był bardzo przystojny i z dobrą formą. Jednak w tamtym momencie oblał mnie strach, patrzył się na mnie intensywnie, a ja stałam jak słup soli i zastanawiałam się jak się zachować. Nie chciałam go błagać o to by mnie wypuścił, bo duże prawdopodobieństwo, że on mógł być gorszy od Michaela, a więcej poniżeń bym nie zniosła. Gdy zapytał kim jestem, musiałam improwizować i skłamałam, że jestem nową dziewczyną Michaela, mężczyzna ucieszył się ogromnie z tej nowiny i tak zaczęłam brnąć w kłamstwach podczas naszej rozmowy. Teraz bałam się tylko tego, że młodszy Mathews będzie wściekły za moje kłamstwo i zaraz miałam się o tym przekonać, bo właśnie zauważyłam, że przygląda się mi, stojąc w progu kuchni.
– Ja bardzo przepraszam, nie chciałam kłamać, ale nic na tamten moment nie przyszło mi do głowy. – wydukałam.
– Madison, zostaw nas samych. – rozkazał dość chłodno.
I już wtedy zrozumiałam, że nasza rozmowa nie przebiegnie miło. Zastygłam w miejscu, podczas gdy mężczyzna zaszedł mnie od tyłu, opierając swoje dłonie na blacie kuchennym, po obu stronach mojego ciała. Czułam się jak w potrzasku, bałam się odwrócić, jednak wiedziałam, że jak mnie zaatakuje to nie będę mu dłużna. Moja natura buntowniczki właśnie się załączała, by w każdej chwili zareagować na atak z strony mężczyzny.
– Olivio. – powiedział miękko.
Czyżbym się myliła i ta rozmowa wcale nie przebiegnie źle? Zaraz się przekonamy.
– Dobrze poradziłaś sobie z moim ojcem, nie pamiętam kiedy ten człowiek się śmiał, a Tobie się to udało. Dałaś radę obudzić w moim ojcu jakiekolwiek emocje. – czułam jak jego ciepło otula moje ciało, a delikatny oddech owiewa mój kark.
– Musiałam improwizować, jednak cieszę się, że zdołałam podołać tej wizycie. – brzmiałam dość żałośnie.
Starałam się ze wszystkich sił mówić w formalny sposób, jednak jego obecność zawsze wywołuje w mojej głowie ten cholerny mętlik, a cała pewność siebie ulatnia się. Nie rozumiałam swojego zachowania, bo z jednej strony chciałam zabić tego mężczyznę, by móc się od niego uwolnić, a z drugiej cieszyłam się z jego bliskości.
– Świetnie to rozegrałaś, cieszę się, że nie muszę z niczego się tłumaczyć. – skrócił jeszcze bardziej tą niewielką odległość między nami.
Czułam jak zaciąga się moim zapachem i muska swoim nosem moje włosy.
– Wyglądasz seksownie w tych szpilkach, krzątając się po kuchni. – wyszeptał mi to prost do ucha, a moje zdradzieckie ciało od razu zareagowało dreszczem.
Odwrócił mnie przodem do siebie i lustrował mnie wzrokiem, który zachodził mu pożądaniem. Miałam wrażenie, że przez cały ten czas nie oddycham.
– Jako moja nowa dziewczyna powinnaś spełniać moje zachcianki. – zbliżył swoją twarz blisko mojej, czułam jak nasze przyspieszone oddechy mieszają się z sobą.
Rozchyliłam nieznacznie usta, by nabrać więcej powietrza do swoich płuc, bo zaczynało mi się kręcić w głowie od nadmiaru emocji buzujących we mnie. Michael potraktował to jako zaproszenie i przywarł do moich warg, pochłaniając je w zachłanny sposób. Nieznacznie zaczęłam oddawać pocałunki, nie zważając na konsekwencje. Rozchyliłam bardziej wargi, by dać lepsze pole do popisu mężczyźnie, który od razu wsunął w moje usta swój gorący język, łącząc się z moim w szaleńczym tańcu. Zarzuciłam jedną dłoń na jego kark, a drugą wplotłam w jego czarne jak smoła włosy. Michael warknął prosto w moje usta, pogłębiając pocałunek. Uniósł moje ciało i posadził mnie na marmurowym blacie, przylegając swoim ciałem do mnie. Jego imponująca erekcja drażniła moją kobiecość przez materiał spodni, a z moich ust wydobył się stłumiony jęk. Błądził swoimi dłońmi po moim ciele, zaciskając je na moich udach. W pewnym momencie rozum dał o sobie znać i jak poparzona odsunęłam się od mężczyzny, odchylając swoje ciało do tyłu.
– Nie, ja nie mogę. – wybełkotałam, czując jak na moją twarz wkrada się rumieniec.
Michael zacisnął swoje dłonie jeszcze mocniej na moich nogach, sprawiając mi tym razem ból. Pisnęłam i strąciłam jego ręce z mojego ciała. Zeskoczyłam z blatu i na miękkich nogach wybiegłam z kuchni, kierując się prosto do jego sypialni. Odetchnęłam z ulgą, gdy znalazłam się w łazience. Od razu obmyłam twarz zimną wodą, chcąc tym ostudzić swoje rozgrzane ciało. Zerkając w lustro, zauważyłam swoje spuchnięte usta i lekkie podrażnienie, które wywołał dwudniowy zarost mężczyzny. Serce cały czas biło mi jak oszalałe, a ciało pragnęło nadal dotyku tych silnych rąk człowieka, od którego powinnam trzymać się jak najdalej. Karciłam się w myślach za swoje zachowanie i zdradzieckie odruchy ciała. Wiedziałam, że do końca dnia nie chcę natrafić na wygłodniały wzrok mężczyzny i gniew spowodowany rozbudzeniem pożądania. Zsunęłam z obolałych stóp szpilki i pomaszerowałam prosto do łóżka, zasłaniając głowę pościelą.
Wiedziałam, że każdy człowiek potrzebuję odrobiny przyjemności. To nie świadczyło o tym, że mu ulegnę i zapomnę dlaczego się tu znajduje. Całe moje życie było podporządkowane wymaganiom ojca, jednak teraz jestem z dala od niego, od człowieka, który nie powinien mieć racji bytu. Od potwora, który wydał mnie jak bezużyteczną rzecz, by ratować własny tyłek. Wystawił moją niewinność na licytacji, w której rozgrywała się bitwa o przetrwanie. W ramionach Michaela czułam dziwny spokój duszy, jednak sądzę, że powodem tego jest fakt iż przez całe życie nie dane było mi ukryć się w silnych ramionach swojego ojca, uciekając od koszmarów sennych. Nie utulił mnie do swej klatki piersiowej, gdy życie w brutalny sposób odebrało mi mamę, nie otarł nawet jednej słonej kropli moich łez, by zniwelować rozrywający ból z powodu niewyobrażalnej straty, której musiałam doświadczyć. Czasami mam wrażenie, że trzeba przejść przez piekło, by później dosięgnąć skrawka nieba. Muszę wejść w tą grę, którą zgotował mi los, jednak wiem, że nie opuszczę jej z pustymi dłońmi, chcę wygrać w niej wolność, uwolnić się od otaczającej ciemności. Pragnę mknąć przez korytarze życia w jasnościach, by odnaleźć swoje prawdziwe szczęście.
Powieki zaczęły mi ciąży, czułam jak spadam w przepaść, pozwalając tym samym całkowicie pochłonąć się Morfeuszowi. Uwielbiałam śnić, życie wydawało się wtedy prostsze, a cały chaos znikał, żeby na jego miejsce mogła wkraść się błogość.

Uciekając z ciemności Tom l - | ZAKOŃCZONA | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz