„Gorycz jest ślepym zaułkiem. Nienawiść nikogo nie krzywdzi bardziej niż tego, kto ją żywi. Alienacja oznacza samotność."
Dean Koontz - Nieznajomi
— Co teraz? — zapytałam szeptem, kiedy dosłownie cała grupa teatralna, w tym Christine z tak smutną miną, że serce mi pękało, a także inne kółka gapiły się na nas zdumieni.
— Nie widzieliście nigdy całujących się ludzi? — zapytał z pretensją, omiatając każdego wzrokiem, po czym chwycił moją dłoń i wyszliśmy ze szkoły za rękę.
Razem.
Nie puścił mnie aż do samych drzwi samochodu Lachlana, który także patrzył na nas zdezorientowany.
— Co się odjebało? — zapytał, głupkowato się uśmiechając.
— Elizabeth Nelson, musimy udawać parę. — westchnął nagle Cameron, a ja się prawie poplułam wraz z Toddem, który obok mnie sączył Colę.
— Pogięło cię czy jak?! — zbulwersowałam się. — Nie ma mowy! Nie będę niczego udawała, przykro mi, nie mam w tym takiej wprawy jak ty. — wytknęłam mu.
— Masz inne wyjście? — odwrócił się do mnie.
— Tak, po prostu to zostawić. Jeżeli tak bardzo obchodzi cię opinia innych ludzi, trzeba było mnie na ich oczach nie całować, idioto. — warknęłam.
Lachlan gwałtownie zahamował.
— Pocałowałeś moją siostrę?! Co do chuja?! — wydarł się na chłopaka tak bardzo, że prawie sama ogłuchłam.
— Wyluzuj, przecież się z nią nie przespałem bez jej zgody. — bronił się Henderson.
— Nawet jeśli uzyskałbyś jej zgodę, miałbyś przejebane. — dotknął go palcem w klatkę piersiową i ruszył dalej z grymasem na twarzy.
— Nawet bym nie śmiał o tym pomyśleć.
— Tak? Niby czemu, skoro to nie byłby pierwszy raz.
Te słowa mnie zszokowały.
— Dosyć! — przerwał to Todd. — Było, minęło. Czasu nie cofniemy, a ludzie po to popełniają łędy, aby się na nich uczyć.
— Wiem, Todd, ale te same błędy możemy popełnić dwa—trzy razy, nie kilkanaście.
CO?!
Cameron zauważył moją zaniepokojoną minę w lusterku, więc przełknęłam głośno ślinę.
— Elizabeth...
— Nie tłumacz jej się w tym momencie, na litość boską. — poprosił Todd.
* * *
W domu atmosfera była napięta.
Rachel znowu pokłóciłam się z ojcem, Lachlan ciągle myślał o tym, co się ostatnio wydarzyło, a ja nie miałam do kogo otworzyć gęby.
Jeszcze ta sprawa z Cameronem.
Jak w ogóle mógł zasugerować mi, że zgodzę się na udawanie pary?
Co z tego, że żywiłam do niego uczucia, szczere uczucia. Nie wierzyłam w jego i nie byłam gotowa pakować się w takie bagno. Nasz związek - udawany czy nie - był z góry skazany na porażkę, która miałaby gorzki smak, a tego nie chciałam czuć, bo nawet słodycz z czasem pięknych słów chłopaka, nie zdołałaby przyćmić goryczy.
Spojrzałam na regał z moimi książkami i skierowałam wzrok na Pamiętnik. Choćbym nie wiem jak się starała, i tak wracałam myślami do Hendersona, nawet nieświadomie.
Warknęłam zirytowana tym faktem i wzięłam do rąk telefon, aby sprawdzić, czy dobrze zapamiętałam datę imprezy. Wszystko się zgadzało.
— Mogę? — do pokoju wtargnął Lachlan i jego pytanie o pozwolenie było zbędne, ale to przemilczałam.
— Co cię do mnie sprowadza, o mnichu Lachlanie? — podniosłam się z łóżka i usiadłam na nim po turecku, a następnie wlepiłam w chłopaka swoje oczy z ciekawością.
— Chciałem cię przeprosić za mój wybuch złości podczas powrotu ze szkoły. — podrapał się w kar. — Nie jesteś moją biologiczną siostrą, ale wcale mnie to nie obchodzi. Traktuję cię tak, jakbyśmy wychowywali się od początku razem i mimo tego, że Cam jest moim najlepszym kumplem, nie chciałbym, aby jakkolwiek cię skrzywdził, albo cokolwiek, rozumiesz?
Skinęłam twierdząco głową.
— Jeżeli coś by się działo z jego strony, czego sobie nie życzysz, od razu mi powiedz. Nie bój się, a wiem, że Henderson jest typem osoby, która jak coś sobie postanowi, to to zdobywa. Ostatnią rzeczą, o której śnię jest to, abyś stała się jego zdobyczą, pieprzonym trofeum w jego kolekcji, czy kwiatkiem w wianku, Lizzy, dobrze? — zmarszczył zmartwiony czoło.
— Lachlan, jeżeli Cameron mnie skrzywdzi, to tylko z mojego wyboru. — wyznałam. — Nie mogę sama także udawać, że nic do niego nie czuję, bo zaklinam się, ale ciągnie mnie do niego na ten moment, z tym, że potrafię się jeszcze opanować. Nie wiem, kiedy wpadnę głębiej, ale kiedy wpadnę... Wiedz, że wtedy wszystko będę mieć przyćmione. — wzruszyłam ramionami.
— Nie zakazuję ci zakochiwać się w nim, być może nawet go zmienisz, tego nie wiem. — pokręcił głową. — Zakazuję ci bać się mówić o rzeczach, które będą działały na twoją szkodę.
— Oj, Lachlan... — zaśmiałam się. — Tacy ludzie się nigdy nie zmieniają, ale dziękuję za wiarę i w ogóle za wszystko. — podniosłam się, aby zamknąć go w niedźwiedzim uścisku. — O czym mówiliście w samochodzie? Domyślam się, ale wolę mieć potwierdzenie.
Wykopałam w życiu kilku niezwykłych ludzi, ale niektórzy z nich byli prawdziwymi diamentami, takimi jak Lachlan.
— Cameron ma wiele stron. Miał też taką, w której zaciągał dziewczyny do łóżka, pijane, bez ich zgody. Nie chcę o tym opowiadać, czarne karty historii niech zostaną na swoim miejscu.
To kompletnie zburzyło mój pogląd na Hendersona. Wręcz obrzydziło.
CZYTASZ
Bad Liar
Teen FictionRóże to piękne kwiaty, ale żadne piękno nie jest bez skazy, dlatego posiadają kolce. Cameron uważał, że róża jest jak miłość, a kolce symbolizowały błędy, które w niej popełniał. Elizabeth nigdy nie chciała być jednym z nich, więc stała się czarny...