16

1.7K 92 14
                                    

Siedziałam pod ścianą i schowałam głowę w swoje dłonie. Miałam gdzieś, że patrzą na mnie zakładniczki. Potrzebowałam spokoju. Chciałam tylko odciąć się od tego wszystkiego, chociaż na parę minut. Poczułam na swoich dłoniach łzy. Nie potrafiłam ich już dłużej utrzymać. Kolejne wspomnienia nachodziły mnie falami. Byłam zbyt słaba na ten napad.

W tym momencie byłam na skraju załamania. Wszystko mnie drażniło. Tak bardzo chciałabym przytulić sie do taty. Może to głupio zabrzmi ale jest to rzecz jakiej teraz najbardziej potrzebuje. Odchyliłam głowę do tyłu i oparłam ją o zimne płytki. Po moich policzkach płynęły łzy. Czułam ich smak na ustach.

Spojrzałam na obecne w pomieszczeniu kobiety i wybuchłam płaczem. Płakałam coraz bardziej i głośniej. Łzy lały się z moich oczu, nawet nie starałam się ich powstrzymywać. Przed moimi oczami stanął tata. Nie było to kolejne wspomnienie. Tym razem patrzył na mnie i uśmiechał się. Był ubrany w czarną koszulę i tego samego koloru jeansy. Uśmiechał się delikatnie.

- Tata? - zapytałam.

- Nie płacz kochanie - powiedział spokojnym głosem.

Gdy go usłyszałam zrozumiałam jak bardzo mi go brakowało.

- Potrzebuje Cię! Wróć do mnie! Nie dam sobie rady bez ciebie! Słyszysz? Dlaczego mnie zostawiłeś!? - krzyczałam

- Niedługo się spotkamy - powiedział i uśmiechnął się do mnie po raz ostatni. Zniknął.

Wybuchnęłam płaczem. Znowu mnie zostawił. Czułam że przestaje nad sobą panować. Gwałtownie się podniosłam. Spojrzałam na zakładniczki i wyciągnęłam broń. Wszystkie krzyknęły przerażone. Widziałam na ich twarzach bezradność. Nie chciałam zrobić im krzywdy.

Przeładowałam pistolet i przyłożyłam do swojej głowy. Blondynka, która w głównej sali do mnie podeszła teraz patrzyła na mnie i kiwała głową żebym dała spokój. Patrzyłam na nią i czułam wzrastającą frustrację i chęć pociągnięcia za spust. Docisnęłam broń bardziej do głowy i przymknęłam oczy. Położyłam palec na spuście. Moja dłoń zaczęła mi drgać.

- Londyn nie wygłupiaj się - szepnęła dziewczyna.

- Daj mi spokój - krzyknęłam.

- Proszę cię opuść broń - mówiła.

- On już nie wróci! Straciłam go! Odszedł tak po prostu! - nie panowałam nad sobą.

- Posłuchaj, wszystko da się naprawić. Pomogę ci - odparła.

- Nie! ON NIE WRÓCI! ROZUMIESZ?! - krzyczałam.

- Znajdziesz nowego. Wszystko się ułoży - szeptała.

- Ale on był wyjątkowy! Nikt mi go nie zastąpi! Kocham cię Tato! - krzyknęłam.

Cała akcja działa sid bardzo szybko. Ponownie trzymałam broń przy skroni. Nagle drzwi do łazienki otworzyły a w nich stanął Rio i Denver. Spojrzałam w ich kierunku. Twarz Roi była zdziwiona, jego zdziwienie przeradzało do w przerażenie. Zaś u Denvera była widoczna powaga, smutek, żal i rozpacz. Szybko podszedł do mnie.

- Co się stało? - zapytał.

- Straciłam go - szepnęłam.

- Kogo malutka? - spytał.

- Mój tata on odszedł - szlochałam.

- Poradzimy sobie. Chodź do mnie - mówił powoli kładąc rękę na pistolecie, który trzymałam gotowa strzelić.

- Ja.. ja.. - jąkałam się.

- Już ciii - mówił i zabrał mi niebezpieczny przedmiot przyciągając mnie do uścisku.

Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i zaczęłam płakać. Chłopak kazał Rio zabrać zakładniczki do reszty a sam zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju.
Usiadłam na kanapie i potrzebowałam odpoczynku. lecz do pomieszczenia wpadła Tokio wołając nasz szybko. Pobiegliśmy za nią nie zadając niepotrzebnych pytań. Dziewczyna zaprowadziła nas do pokoju w której stał telewizor. Moskwa przyłożył palec do ust dając nam znak że mamy być cicho. Pokiwałam głową na znak, że rozumiem i spojrzałam na telewizor. Tokio zrobiła głośniej.

- Znamy tożsamość kolejnego z włamywaczy z Mennicy Narodowej Hiszpanii. Jest to nie jaki Andrés de Fonollosa, niebezpieczny przestępca skazany za liczne rabunki jubilerskie, przekręty, gwałty oraz handel ludźmi. Po współpracy z policją dostał krótszy wyrok... - mówiła kobieta w telewizji.

Spojrzałam z żalem na Berlina, który miał obojętną minę. Byłam zła. Jak można handlować ludźmi!? A gwałt? Zawsze powtarzał mi, że jest człowiekiem który dobro kobiet przekłada ponad wszystko, a tu proszę jaka niespodzianka! Popatrzyła  prosto na jego twarz.

- Pieprzony dupek - warknęłam.

- Co ty powiedziałaś? - zapytał.

- Jesteś egoistą! Handel ludźmi, gwałty, przekręty a do tego wszystkiego pomagasz policji sprzedając swoich znajomych? Może nas też już wsypa...  - nie pozwolił mi dokończyć. Złapał mnie za szyję i docisnął do ściany.

- Nigdy więcej tak nie mów! W życiu bym nie wydał policji moich wspólników! Rozumiesz? - krzyczał zaciskając swoją rękę na mojej szyji.

- Może tu w mennicy też szukasz już jakiejś nieletniej? Co? Może ta brunetka co często na nią patrzysz - mówiłam z jadem.

- Zamknij się rozumiesz? Nie wiem skąd oni mają takie informacje, ale nie są prawdziwe! Nie wierz we wszystko co Ci mówią! Myślę, że po tym co powiedziałaś mogę śmiało powiedzieć, że między nami koniec! - warknął i wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami, a ja odsunęłam się na podłogę ciężko i szybko łapiąc powietrze.

∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆

Kochani dziękuję z całego serca za te 11 tysięcy wyświetleń! Jestem wam tak bardzo wdzięczna! Uwielbiam was!! Dziękuję ❤️❤️❤️

Kochani dziękuję z całego serca za te 11 tysięcy wyświetleń! Jestem wam tak bardzo wdzięczna! Uwielbiam was!! Dziękuję ❤️❤️❤️

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Dziewiątka *La casa de Papel*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz