You check his so much that you burn he in

Start from the beginning
                                    

Wzruszyłam ramionami, czując lekki stres. Jednak całowanie to jedna a macanki to drugie. Uniosłam wzrok, momentalnie krzyżując go z nim. Rozszerzyłam oczy, widząc, że on też tu jest. I siedzi naprzeciwko mnie.

Cholerny Reuben Evans.

Oczywiście, Finn zakręcił pierwszy. Wypadło na Gen a później na Travisa. Wylosowali numerek jeden, więc obyło się bez zbędnych ekscytacji.

I gra toczyła się dalej. Chyba wszyscy już się z kimś całowali. Ja miałam jedynka z Finnem i Oliverem oraz dwójkę z Mike'iem. Lindsay była wylosowana tylko raz, ale za to z Rhysem, który wylosował dwójkę, więc było dosyć coekawe. A Ethan to nawet nie potrafiłam zliczyć już ile razy się dziś całował.

– Destiny – usłyszałam cichy szept przy uchu. Lindsay szturchnęła mnie ręką, przez co nią spojrzałam nic nie rozumiejac. Ta jedynie pokazała mi na zieloną szklaną butelkę, której szyjka zatrzymała się centralnie naprzeciwko mnie.

Westchnęłam, wprawiając ją w ruch. Kręciła się przez kilka sekund, następnie zatrzymała się. Centralnie naprzeciwko mnie. Tyle, że szyjka była po drugiej stronie.

Oh shit.

– To będzie ciekawe – ktoś mruknął pod nosem, jednak ja jedynie zatrzymałam wzrok na lekkim uśmieszku, który uformował się na twarzy Evansa. Brunet sięgnął dłonią do miski, a po chwili w jego ręce znajdowała się karteczka. Przełknęłam ślinę, modląc się w duchu o jedynkę.

– Trójka – powiedział zachrypniętym głosem, patrząc się wyzywająco w moje tęczówki. Jego ręka nonszalancko powędrowała do tylnej kieszeni spodni w której schował zawinięty papierek, z pewnością aby nie śmiecił. Niemal przeklnęłam, na moje nieszczęście. Moi przyjaciele wybuchneli śmiechem, tak jak połowa osób, wiedząc mniej więcej o naszej relacji.

Przełknęłam głośno ślinę, zbliżając się do niego na czworakach. Kiedy byłam już wystarczająco blisko, przełożyłam przez niego jedną nogę, a następnie drugą. Jego długie palce mocno zacisnęły się na moich biodrach, a on sam intensywnie wpatrywał się w moje oczy.

Z jednokacikowym uśmiechem mrugnął do mnie okiem, następnie jego twarz zbliżyła się do mojej. Jedna z jego rąk zmieniła swoje miejsce, lądując na moim policzku, a ja swoje umieściłam na jego karku.

O matulu.

Po chwili jego usta złączyły się z moimi. Całował powoli, jednak po chwili jego język znalazł się w moim wnętrzu, a on sam zaczął je badać. Jego usta zaczęły całować z większą brutalnością, intensywnością, a ja ledwo za nim nadążałam. Niemal jęknęłam, kiedy on przybliżył mnie bliżej siebie na kolanach, tak że nasze krocza prawie się stykały. Moje ręce przeniosły się na jego tors, zaczynajac badać jego fakturę. Wysunęłam je pod koszulkę, w momencie kiedy jedna z jego dłoni masowała moje uda, a druga zaciskała palce na moim tyłku, tym samym mocniej nasz jeszcze do siebie dociskając. Czułam jak przez pocałunek lekko się uśmiecha, przez co i ja mimowolnie uniosłam kącik ust ku gorze. Nie wiedziałam co się działo, dlaczego to robiliśmy.

Po chwili usłyszałam te wszystkie gwizdy i wiwaty. Opornie się od niego odkleiłam, chociaż jego zęby jeszcze przegryzały moją dolną wargę. Z szalejącym sercem i zapewne z wypiekami na twarzy, spojrzałam na niego. Jego usta były całe opuchnięte, a źrenice lekko rozszerzone. Przełknął głośno ślinę, delikatnie się do mnie uśmiechając.

Simple loveWhere stories live. Discover now