Ona

10 1 0
                                    

Musiała przyznać telefon wyrwał ją z równowagi, nagle mu się przypomniało, że ma córkę! Zaczęła zapominać ale nie jak zwykle musiał zadzwonić w złym momencie i cholera trafiła jej spokój. Wybrał sobie moment na spotkanie...

Cała droga minęła jej nad wyklinaniem Ojca. Jako tako uspokoiła się dopiero przed budynkiem firmy. Pewnym krokiem weszła do środka powiedziała sekretarce do kogo przyszła a ta wskazała jej drogę do windy i powiedziała na które piętro ma jechać, jakby tego nie wiedziała spędziła tu więcej czasu niż ta gówniara! Udała się w stronę windy i ją przywołała, tak bardzo chciała żeby nikt nie jechał tą windą razem z nią dużo bardziej woli się skupić niż sztucznie udawać miłą dla jakiegoś pracownika firmy...

Jak można się było spodziewać spokój nie był dany jej tego dnia, do windy w ostatniej chwili wszedł brunet, znała go ale nie potrafiła przypomnieć sobie ani jego imienia ani tego skąd go zna...

- To na które piętro jedziesz?

Piąte.

- Tylko tyle? Żadnego dobrze Cię widzieć, ale ty się zmieniłeś czy chociażby co ty do cholery tu jeszcze robisz?!

Spojrzała na niego teraz pamiętała to był syn przyjaciela Ojca z którym prawie stała na ślubnym kobiercu, jednakże cały ich plan nie wypalił z jednego prostego powodu, uciekła i się zaszyła... Westchneła.

- Dobrze, to co ty tu jeszcze do cholery robisz?

- Twój Ojciec mnie nie wyrzucił a dał twoje stanowisko i teraz to ja jestem jego prawą ręką

Och jak on był z siebie dumnny szkoda tylko, że nie wiedział iż jej nigdy nie zależało na byciu prawą ręką miała i tak dość pieniędzy żeby godnie żyć...

- Chcesz braw i gratulacji?

- Nie obchodzi Cię to?

- Szczerze? Ani trochę.

Jego mina była bezcenna z pewnego siebie do zakłopotanego, nie wiedział co ma powiedzieć, na szczęście nic nie musiał bo winda dojechała na miejsce jej wysiadki... Szybko ruszyła przed siebie bardzo dobrze wiedziała gdzie ma iść, nie zwracała uwagi na żadne spojrzenia i szepty, przyszła tu tylko i wyłącznie porozmawiać a nie zostać szefem działu, gdzieś miała tą firmę, tych ludzi i pieniądze jakie zarabia jej Ojciec...

- Moja droga jak się cieszę, że Cię widzę, tak za Tobą tęskniłem

- Czego chcesz?

Westchnął nie tego się spodziewał, widziała najchętniej by ją przytulił i nie puszczał ale ona mu jeszcze nie wybaczyła, nawet nie wie kiedy to się stanie bardzo możliwe, że nigdy ale tego mu ostatnio nie powiedziała.

- Chciałem porozmawiać i zaprosić Cię może na kolację ojca z córką, co na to powiesz?

- Ty nie znasz czegoś takiego jak wieczór tylko z córką, kto ma jeszcze niby być?

- Mark i jego ojciec

- Mark?

- Twój były narzeczony

Czyli tak miał na imię, zupełnie zapomniała, że posiada tak przeciętne imię

- Mogę wiedzieć jak oni mają się do kolacji typu ojciec córka?

- Nie uważasz, że powinnaś przeprosić? Postawiłaś wszystkich w niekorzystnej sytuacji...

- Za nic nie będę przepraszać gdybyś nie wpierdzielał się w moje życie nie musiałabym uciekać...

Po tych słowach wyszła, trzaskając drzwiami co zwróciło nie małą uwagę pracowników, lecz miała to gdzieś jeszcze bardziej niż na początku... Wchodząc do windy zmieniła nazwę kontaktu z 'Ociec' na ' Nie odbierać' po czym wsiadła do taksówki powiedziała adres i ruszyła, następnym razem nikt już jej nie przeszkodzi...

Opowiem Ci Bajkę...Where stories live. Discover now