"Młoda"

17 2 1
                                    

- "Młoda" jak mówiłam była bardzo spokojna, zamknieta w sobie jednak przy bliskich była wesoła a nawet rozmowna, cóż mogę powiedzieć umiała zakładać dobrą maskę do złej gry. Pomimo tego, że wiedziała że przez Ojca i siostrę jest kochana czuła się strasznie samotna i nie chciała nikomu o tym mówić aby nie robić im problemów. Rodzina przez to, że "Młoda" zakładała maskę na każdym spotkaniu uważała ją za wesoła i bardzo otwartą na nowr znajomości, nie wiedzieli nawet o tym nie pomyśleli, że to dziecko może mieć swoje sekrety. "Młoda" nie była lubiana w szkole właśnie przez to, że była cicha i nie chciała bawić się z innymi po prostu nie czuła takiej potrzeby wolała zatopić się w myślach lub w książce. Nie mogła zrozumieć dlaczego inni jej nie akceptują przecież nikomu nie przeszkadzała i nie interesowały ją cudze sprawy. Nie powiedziała Ojcu, że dzieci się z niej śmieją, wytykają palcami nie widziała w tym żadnego sensu. Śmieli się, że nie ma żadnych przyjaciół, że jest dziwna, że nie ma Matki i z tego że przez książki i ten brak tak zdziczała...

- Czy ty to rozumiesz zdziczała! - wstała z fotela i zaczęła chodzić po pomieszczeniu czując złość jednak nie była ona po prostu zła ona była wściekła - zdziczała bo czyta książki i widziała w nich coś więcej niż samą mękę!

Obserwował ją był w szoku, że jedno wspomnienie wywołało w niej tyle złości. Wiedział, że dzieci są okrutne ale żeby nazywać kogoś zdziczałym bo lubi czytać, musiał to przyznać w tym momencie zgadzał się z nią w 100%.

- Widzę, że chyba mamy podobne podejście do tego tematu - usiadła ponownie na fotelu i kontynuowała..

- Nauczyciele zaczęli zauważać, że jest ona izolowana od reszty grupy i byli ciekawi dlaczego dzieję się coś takiego. Oczywiście jak w każdej takiej sytuacji były rozmowy najpierw z wychowawcą, później z psychologiem szkolnym Ba! Nawet z samym dyrektorem, który twierdził, że się martwi.
Podobnie jak rodzinie nic im noe powiedziała, nawet nie przeszło jej to przez myśl po prostu milczała. Jedyną osobą której to przeszkadzało była wychowawczyni nie potrafiąca zrozumieć czemu tak się dzieje co to ciche dziecko zawiniło. "Małej" nie przeszkadzała ta sytuacja można powiedzieć że przywykła do śmiechów, wytykania palcami, pytań nie przeszkadzało jej to żyła dalej.

W tym momencie dostrzegła, że zbliża się północ, postanowiła więc dokończyć opowieść następnego dnia. Wyszła z pomieszczenia i po niespełna 10 minutach wróciła z jedzeniem dla pieska w ręku. Rozkneblowała go i poczekała chwilę. Wiedziała, że sporo ryzykuje ściągając knebel jednak nie chciała aby On zmarł przynajmniej nie teraz... Na pewno nie oszalała jeszcze na tyle aby rozwiązać mu ręce, co prawda na silnego nie wyglądał ale nie chciała ryzykować jego ucieczki.

- Zanim zaczniesz krzyczeć i błagać o litość powiem ci formułkę jak z każdego filmu o porwaniach " nie próbuj nikt cię nie usłyszy, a na pewno nie uda ci się uciec ". Rąk ci nie rozwiąże bo nie jestem na tyle naiwna więc będziesz musiał przeżyć karmienie podobne do tego jak matki karmią swoje małe dzieci.

Nie chciał się odzywać, a tym bardziej krzyczeć, po prostu jadł, był ciekaw jak skończy się bajka, nawet jeżeli oznaczało to koniec też dla niego.

- Jestem w szoku nie krzyczysz, nie błagasz o litość uważaj bo poczuje się urażona. No dobra a tak całkiem na serio, naszą "sesję" skończymy na tym momencie, lecz nie martw się wrócę z kontynuacją i jedzeniem jutro. A teraz pozwól, że znowu Cię ucisze, że pozwole sobie tak to nazwać.

Sprawdziła węzeł i wyszła zostawiając zapalone światło oraz Mężczyznę siedzącego na krześle z milionem myśli.
🙇🙇

Opowiem Ci Bajkę...Where stories live. Discover now