29.

256 22 10
                                    

Stoję pod wrotami do domu Caluma. Niedawno wysłałem SMS'a z prośbą, aby mi otworzył drzwi. Dochodzi godzina siódma rano. Nie śpię ponad dobę. Nie czuję się najlepiej. Spaliłem połowę paczki papierosów oraz wypłakałem wiele łez. Moje oczy są spuchnięte, a nos czerwony. Jestem głodny oraz spragniony. Wyprany z uczuć. Ciuchy są przepocone oraz prześmiardły tytoniem. Była to ciężka noc. Całą spędziłem, włócząc się po mieście. Mięśnie w nogach doskwierają od długich wędrówek. Wschodzące Słońce nie pomagało, bo z nim wzrastała temperatura na zewnątrz. I chociaż niebo przybrało milion, pięknych barw, nie uleczyło mojego złamanego serca.

- Michael, dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej - Hood staje w wejściu do swojego domu. Jest ubrany jedynie w koszulkę oraz bokserki. Przepuszcza mnie przez próg. Niedbale odrzucam buty w korytarzu. 

- Będę mógł wziąć prysznic i coś zjeść? - pytam, przechodząc do pokoju chłopaka, który znajduje się na parterze. Ociężale przesuwam się po panelach. Wszędzie panuje cisza. Rodzice chłopaka za niecała godzinę wstają do pracy. Siostra prawdopodobnie obudzi się w okolicach południa po kolejnej imprezie, z której relację zdała na InstaStory.

Pomieszczenie nie jest wielkie. Utrzymane w kolorach jasnego brązu, który kontrastuje z białymi meblami. Naprzeciwko drzwi znajduje się łóżko pod oknem. Na parapecie walają się najważniejsze przedmioty dla chłopaka. Niedaleko stoi szafa dwudrzwiowa oraz biurko. Na jednej ze ścian wisi telewizor, a pod nim półka, na której stoi konsola do gier oraz kilka płyt z tytułami. Pościel jest trochę rozwalona, a po podłodze wala się kilka koszulek oraz par spodni. Na blacie biurka można dostrzec puszki po energetykach.

Siadam na materacu, który ugina się pode mną. Łokcie opieram o kolana. Dłonie zatapiam we włosach, ciągnąc za ich końce.

Nie mam siły. Zostałem całkowicie pozbawiony energii. Moja głowa pustoszeje. Jestem wybrakowany. Nie pragnę niczego oprócz chwili snu, a on z każdym dniem staje się coraz większym wrogiem. Męczy mnie to. Nie mogę normalnie żyć. Codzienność krąży wokół myślenia. Nieustannie odczytuje swoje rozterki oraz tworzę nowe. Odcinam się od tego w gronie najbliższych, ale jak tylko zostaję sam, powracam do tego gówna. Zataczam błędne koło. Stoję w punkcie wyjścia. Nie otwierają się przede mną żadne, nowe drzwi. Powtórka, powtórka, powtórka. Każda kolejna zabiera chęci do walczenia z tym. Czy jestem tchórzem? Egoistą? Uparty? Czy to moja wina?

- Głupie pytanie - prycha Calum, siadając na krześle, którym podjeżdża naprzeciwko mnie. - Najpierw powiedz, co się wydarzyło.

Nabieram więcej powietrza do ust. Zamykam mocno oczy, a wtedy dopada mnie obraz jego smutnych ocząt. Pozbawionych blasku, pustych oraz obolałych. Dojrzałem w nich okropną ulewę z burzą. Sztorm. Wichurę. Tornado. Całe wysypisko złych emocji. Przyprawiają one o dreszcze. Sturlałem go na dno. Pociągnąłem za sobą. Podał mi dłoń, a ja wziąłem całą rękę. Utknął ze mną kilka metrów pod całym społeczeństwem, które patrzy na nas z góry. A to wszystko moja wina. 

- Byłem u Luke'a - zaczynam. Ściągam dłonie z twarzy. Splątuję palce, nerwowo się nimi bawiąc. - Nie spałem. Chciałem wyjść na papierosa, a on poszedł za mną - kontynuuję. Wydarzenia przewijają się przez moją głowę z dokładnością szczegółów, która przeraża. Pamiętam każdy detal. Kolor jego koszulki, układ włosów, ruszające się malinowe usta. - Pokłóciliśmy się - mruczę ze wstydem. Wszystko moja wina.

- O co dokładnie? - dopytuje brunet, nie spuszczając brązowych tęczówek z mojej osoby. Jest zrelaksowany oraz skupiony. Poświęca mi całą swoją uwagę.

- O mnie - odpowiadam. - O moim spaniu, wahaniach nastrojów, lekarzach...

- Michael - wzdycha Hood - wiesz, że Luke ma racje? - mówi półszeptem, bojąc się mojej reakcji, ponieważ zdaje sobie sprawę, że to dla mnie drażliwy temat. Wystarczy słowo, aby obudzić we mnie najgorszego potwora.

Lost Boy || Muke Clemmings ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz