3.

362 34 2
                                    

- Dlaczego się na to zgodziłem? - jęczę, przepychając się przez tłum nastolatków. Wszyscy pchają się na mnie albo uderzają łokciami. Panuje hałas oraz chaos. Każdy próbuje przedostać się do stołówki albo biblioteki.

- Jesteś zbyt miły. - wzrusza ramionami Calum, który dotrzymuje mi kroku. - Nie będzie tak źle, Michael. Luke jest naprawdę porządnym gościem - pociesza mnie przyjaciel.

Biorę głęboki wdech, aby uspokoić się. Zaczynam się stresować, chociaż wiem, że to zbędne. Zwyczajnie wyolbrzymiam problem. Niezbyt dużo dzisiaj spałem, ponieważ zastanawiałem się, jak mam wytłumaczyć Hemmingsowi matematykę. Ćwiczyłem sobie szeptem formułki, których mógłbym użyć oraz rozrysowywałem sobie schematy na kartkach. W chwilach załamania warczałem i rzucałem długopisami oraz papierem, czym wzbudzałem zmartwienia u mamy. Próbowałem zrelaksować się przy muzyce, jednak nie potrafiłem. Nie umiałem skupić się na tekście, wokalu ani instrumentach. W mojej głowie ciągle krążyły dzisiejsze korepetycje oraz rozmowa z Luke'iem.
Naprawdę boję się, że coś schrzanię. Zdarza mi się pleść farmazony, gdy denerwuję się. A co jeśli źle mu wytłumaczę i znowu obleje test? Zwali całą winę na mnie, a ja będę czuł się jak śmieć. Mam obawy przed nim oraz jego towarzystwem. Ashton wplątał się już w kilka, nieprzyjemnych sytuacji, co nie świadczy o nim dobrze. Boję się, że Luke mógł nauczyć się od swojego przyjaciela, jak sprawiać kłopoty innym. Cała drużyna koszykówki wydaje się niegroźną bandą dzieciaków, jednak pozory często mylą. Nie chcę doświadczyć zła na swojej skórze.

Cholera, co mnie podkusiło, żeby się zgodzić? Naprawdę nie znam blondyna. Kilka wymienionych zdań nie czyni z nas kolegów, a może ledwo znajomych. Mijaliśmy się bez słowa na korytarzach, a on nagle przychodzi do mnie z prośbą o pomoc. Nie wygląda to dobrze, ani realnie. Wydaje się surrealistyczne. W całej sytuacji znajduję niedogodności, których nie potrafię przełamać.

Moim planem jest rozeznanie się oraz utrzymanie dystansu. Nie pozwolę, żeby Hemmings wtargnął do mojego życia. Nikt go nie zapraszał. Aktualnie jest intruzem.

- Okej, lecę na stołówkę. Napisz mi potem, jak było - rzuca Calum na pożegnanie. - Nie martw się zbyt dużo! - przybija mi piątkę. Kiwam lekko głowo.

- Jasne - wzdycham. - Na razie.

Zostaję samotny, chociaż w tłumie ludzi. Zagryzam nerwowo policzek. Skręcam do korytarza, który prowadzi do biblioteki połączonej z czytelnią. Właściwie idę pod prąd, co oznacza więcej przepychanek oraz zdeptane stopy. Na szczęście w tym skrzydle znajduje się mniej uczniów, co nie oznacza, że świeci on pustkami.
Powoli przemierzam kilka metrów, które dzieli mnie od wejścia do pomieszczenia. W głowie powtarzam sobie, że będzie dobrze. Staje się to moją mantrą, ale chociaż raz chcę spojrzeć na tę sytuację z optymizmem. Doszukuję się plusów, chociaż przychodzi to z trudem.

Minutę, a może dwie zajmuje mi dotarcie do drewnianych drzwi z tabliczką, na której widnieje napis „Biblioteka". Nabieram dużo powietrza do ust, poprawiając plecak na ramionach. Palcami przeczesuje swoje czerwone włosy. W myślach odliczam do trzech i popycham drewnianą płytę.
Kilka ciekawskich spojrzeń ląduje na mojej osobie. Bibliotekarka spogląda znad komputera, jednak szybko przestaje na mnie patrzeć. Zaczynam iść w głąb pomieszczenia.
W oddali dostrzegam Luke'a. Siedzi on w granatowym fotelu przy drewnianym stoliku. Jest ubrany w ciemne ciuchy, które sprawiają, że wygląda jeszcze szczuplej. Jego oczy są wpatrzone w ekran telefonu. Wygląda na znudzonego.

Drżę, kiedy wypuszczam powietrze z ust. Kieruję się w stronę blondyna, starając się być cicho. Moje mięśnie się spinają. Nie oszukuję, chcę zwyczajnie dobrze wypaść.

Zbliżam się do chłopaka i rzucam:

- Hej.

Odrywa swój wzrok od telefonu. Obdarowuje mnie przyjaznym uśmiechem oraz spojrzeniem. Oczarowuje swoim wdziękiem i sposobem bycia. Chwilowo ulegam temu uczuciu, a potem powracam do rzeczywistości.

Lost Boy || Muke Clemmings ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz