2.

414 34 5
                                    

Nastał czwartek, czyli najmniej wymagający szkolny dzień w moim planie lekcji. Mam ich zaledwie sześć i pozostała mi ostatnia, jednak na razie trwa przerwa obiadowa. W całej stołówce panuje chaos, ponieważ zabrakło hamburgerów oraz soków jabłkowych. Ja siedzę z Calumem na tyłach stołówki, obok stolików drużyn sportowych. Obserwujemy zdenerwowanych nastolatków, jedząc hamburgery, które były ostatnimi dwoma. Głupi ma szczęście, prawda?

Dzisiejszy dzień jest naprawdę w porządku. Obudziłem się wypoczęty, rano wypiłem waniliową latte oraz zjadłem płatki z mlekiem, w szkole wszystkie lekcje przebiegają przyjemnie, a na dodatek dostałem piątkę ze sprawdzianu. Mój humor nie jest wysokich lotów, ale zawsze mogło być gorzej.

- Jesteśmy chujami, Michael - twierdzi Calum, zajadając się kanapką.

- Czasami trzeba. - wzruszam ramionami. Rozglądam się po stołówce w poszukiwaniu znajomych twarzy, które mogłyby dosiąść się do naszego stolika. Zazwyczaj ląduję ze znajomymi Caluma, którzy automatycznie stają się moimi znajomymi. Często przebywają z nami chłopcy z dziesiątych klas. Łączy nas zamiłowanie do rockowej muzyki oraz uzależnienie od papierosów. Właściwie poznaliśmy się przez brak zapalniczek, którymi moglibyśmy odpalić fajki. Kilka takich sytuacji i zyskaliśmy kumpli.
Nie mam pojęcia, ile czasu szukam naszych kolegów, ale wystarczająco, żeby się poddać. Jeśli koniecznie będą chcieli z nami zjeść lunch to znajdą nas i dosiądą się bez pytania.

- Co masz teraz? - pyta Calum, przekrzykując się przez niezadowolonych nastolatków, którzy musieli kupić hot-dogi zamiast hamburgerów.

- Matmę.

- O kurwa, mamy teraz razem matmę?

- Jak zawsze. - przekręcam oczami, upijając wodę z butelki.

- Nie mam pracy domowej - panikuje brunet. - Masz zrobioną?

- A czy kiedykolwiek nie miałem? - rzucam pytanie retoryczne. - I uprzedzając twoje kolejne pytanie. Tak, dam ci spisać. - dodaję.

- Ratujesz mi dupę. - mówi Hood.

Dojadam swojego hamburgera. Papierek rzucam na czerwoną tackę. Podczas przeżuwania pokarmu, sięgam po swój plecak, który znajduje się na ławeczce po mojej lewej stronie. Otwieram go i zaczynam szukać zeszytu od matematyki. Wertuję książki oraz kartki, jednak nie widzę różowej okładki z jednorożcami. Marszczę brwi, jeszcze raz przeszukując plecak.

- Cholera, zostawiłem matmę w szafce - klnę pod nosem. - Poczekasz chwilę? - pytam przyjaciela, zamykając plecak, żeby nie wypadły z niego luźno włożone kartki.

- Nie mam wybory - odpowiada, mając buzię pełną jedzenia. Cicho chichoczę, widząc napompowane policzki Hooda.

Wstaję od naszego stolika. Plecak zarzucam na prawe ramię, a w lewą dłoń chwytam tackę ze śmieciami. Żegnam się z brunetem i przemierzam stołówkę. Kilka razy potrącam kogoś ramieniem oraz wydaję z siebie niezadowolone jęki. Naprawdę nie lubię spędzać tutaj czasu, jednak według zasad szkoły przerwę obiadową można spędzać jedynie właśnie na stołówce. Wszyscy przestrzegają tej reguły z obawą o kozę albo prace społeczne. Mnie zbytnio to nie interesuje, więc czasami zdarza mi się chować w łazienkach albo pod schodami, gdzie nie może znaleźć mnie żaden nauczyciel. Najczęściej spędzam tam przerwy, kiedy Caluma nie ma w szkole albo mam naprawdę słaby dzień, gdzie nie chcę z nikim rozmawiać. Na razie nikt nie odkrył moich kryjówek z czym jest mi dobrze.

Po dwóch albo trzech minutach docieram na drugi koniec pomieszczenia. Przyznaję, że trochę się zmęczyłem. Podchodzę do kosza, gdzie wyrzucam śmieci, a tackę kładę na blat. Otrzepuję dłonie. Rozglądam się wokół siebie, czy nie kręci się tutaj żaden nauczyciel. Dyskretnie kieruję się w stronę drzwi, prowadzących na korytarz. Nie dostrzegam żadnego opiekuna, który mógłby mnie przyłapać, więc szybko popycham drewnianą płytę i wychodzę na zewnątrz.
Wraz z zamknięciem wyjścia ze stołówki, słyszę ciszę. Wzdycham zadowolony, że udało uciec mi się z tego całego zgiełku.

Lost Boy || Muke Clemmings ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz