CHAPTER 6: LUPERCALIA

370 32 57
                                    


⠀⠀Luperkalia.

⠀⠀Święto składające się z trzech części nachodzące na Walentynki. Kojarzenia, w czasie którego przydziela się czarnoksiężnika. Pokładzin, kiedy z tym czarnoksiężnikiem spędza się razem noc w bezbożnej abstynencji. I Łowów, czyli biegania przez las, którego kulminacją jest szał orgiastycznej zmysłowości. Idealna okoliczność Dziwnych Sióstr, w którym od trzech lat wspólnie w nich brały udział. 

⠀⠀— Audrey, powinnaś zacząć się szykować — Prudence wyrwała brunetka z amoku. Lekko rozkojarzona podniosła na ciemnoskórą wzrok i pokręciła z dezaprobatą głową. — Wiemy, że jesteś w szoku po tym co się dowiedziałaś, ale wierzysz w takie brednie? Przepowiednie to jedno wielkie kłamstwo, broń śmiertelników. Jedyna wizja, jaka zaraz się spełni to ta, w której zostaniesz skojarzona z Nicholasem Scratchem. Pomyśl, ty i on, sam na sam i niesamowicie spędzona noc. 

⠀⠀— Ta wizja wydaje się bardzo przekonująca i bardziej prawdopodobna. 

⠀⠀Odkąd poznała fatum prawdopodobnie ciążące na niej, nie myślała o niczym innym, ale chciała przez te kilka dni zapomnieć o przytłaczającym problemach i obowiązkach. Zrelaksować i zdystansować się, jak to miał w zwyczaju każdy nastolatek. Przebrała się w pierwszą lepszą sukienkę, co było naprawdę jej pierwszym takim osiągnięciem, z resztą i tak nie miała wystarczająco dużo czasu by wybredzać. Zdecydowała się na białą, zwiewną sukienkę z długimi rękawami i dodatkami w postaci czerwonych maków. Usta poprawiła jedynie krwistoczerwoną pomadką i na tym zakończyła, bo wcześniej już miała zrobiony pełny makijaż. 

⠀⠀— Witam wszystkisz na Luperkaliach, Święcie Wilków. Moi drodzy, zajmijcie miejsca przed Kojarzeniem — nakazał Ambrose, który odgrywał w pewnym sensie rolę gospodarza tegorocznych Luperkalii.

⠀⠀— Nawet o tym nie myśl, Mieszańcu. — Rzuciła Audrey platynowłosej Spellman, kiedy ta miała już zamiar zająć swoje miejsce. Wcześniej widziała ją na rozmowie ze Scratchem. — Dwa lata temu był Nick był z Prudence. W zeszłym roku był z Agathą. Teraz moja kolej.

⠀⠀— Znacie zasady. Gdy muzyka się skończy, siadacie obok najbliższego czarnoksiężnika. 

⠀⠀Chwyciła za czerwoną wstęgę (kolor, który był jej ulubionym). Spellman zasłonił oczy i przykładając smyczek do strun, zaczął grać melodię, która pobudziła wszystkie uczestniczki do rozpoczęcia Kojarzeń. Wirowały w rytm muzyki, tańcząc opracowaną wcześniej choreografię. W końcu Ambrose zakończył granie i czarodziejki zajęły miejsce obok wylosowanych. Jedynie Audrey i Sabrina pozostały bez pary, a kiedy zauważyła, że Spellman zbliża się do Nicka, popchnęła ją i sama usiadła rozkrokiem na chłopaku. 

⠀⠀— Wybacz. — bąknęła z sarkazmem, próbując stłumić na swojej twarzy czystą satysfakcję, jednak było to zbyt trudne. Osiągnęła swój cel, na który czekała dwa lata. Sabrina obeszła okrąg i usiadła na kolanach ostatniego z uczestników. Nick spojrzał na nią z chytrym uśmieszkiem. — Czekaj, a więc kto? — Z lekkim obrzydzeniem odepchnęła się od chłopaka. — Melvin.

⠀⠀— Nick dał mi sto dolców na rzucenie czaru. Podejrzewał, że zrobisz coś takiego.

⠀⠀Jej wzrok mógł zabić. Byłaby do tego zdolna. Na celowniku miała Sabrinę Spellman.

• • •

⠀⠀Sądziła, że gorzej być nie może. Myliła się.

⠀⠀— Czarodziejki, czarnoksiężnicy. Gratuluję, zostaliście skojarzeni. Dziś razem z wybrankami udacie się do lasów i odtworzycie Pokładziny. W lesie każda para rozbierze się, namaści oraz położy pod luperkaliańskim księżycem, wchłaniając potencję bogini Selene. Zaleca się abstynencje, w oczekiwaniu na potężne wyzwolenie, które zakończy Luperkalia. — Praktycznie wszyscy zawyli z niechęcią, oprócz Audrey, która nie była zadowolona z wyboru. — Jednakże, jakby pary zechciały się połączyć, Mroczny Pan się nie sprzeciwi. 

⠀⠀— Mleko i krew mają służyć oczyszczeniu się — zaczęła opowiadać Prudence, która w tym samym czasie rozdawała kosze z przeróżnymi substancjami. — Ostrygi i figi - płodności i jurności. Kwiaty, gdyby któraś z was... straciła wianek. 

⠀⠀— Każda para musi zostać ze sobą całą noc. I przede wszystkim nie zbaczajcie ze ścieżki. W czasie Luperkalii grasują w lasach lubieżne stworzenia. Z błogosławieństwem Mrocznego Pana niech rozpoczną się Pokładziny! 

⠀⠀Ambrose dmuchnął w róg, dając znak, że zaczyna się rytuał, więc pary zaczęły się rozpraszać. Audrey chwyciła za rękę swojego partnera i z niechęcią ruszyła przed siebie, przecierając ścieżkę. Zazdrościła swoim siostrą, że w święto Luperkalii miały świetnych chłopaków, aby wspólnie spędzić tę wyjątkową noc w roku. Mogłaby nawet mieć Ambrosa, gdyby tylko Prudence by z nim nie kręciła.

⠀⠀Znaleźli odpowiednie miejsce wśród gęstych, czarnych drzew. Rozłożyli koc, rozebrali się i namaścili się krwią, którą potem obmyli mlekiem, jak nakazywała tradycja i w końcu położyli się obok siebie. Melvin był całkowicie spięty, co zaprawdę zaskoczyło młodą wiedźmę. Panowała między nimi niezręczna cisza. Chłopak co rusz patrzył się na ciało dziewczyny, jednak zawsze speszony odrywał od niej spojrzenie.

⠀⠀— Pewnie nigdy nie leżałeś obok takiej dziewczyny jak ja? Możesz patrzeć, ile wlezie... chociaż pewnie nie chodzi ci tylko o samo patrzenie. — Poderwała się do góry. Ściągnęła jedno ramiączko z ramienia, wtedy Melvin powstrzymał ją gestem ręki.

⠀⠀— Audrey, nigdy jeszcze tego nie robiłem.

⠀⠀— Więc miejmy to już za sobą. Ale ostrzegam cię, już nieraz mówili, że jestem demonem seksu. 

⠀⠀Rozpięła swój stanik, pozwalając cieszyć się chłopakowi tym widokiem przez chwilę. Złączył ich usta w jedność, a potem przeszli do poważniejszych gestów. Tak właśnie złamali zalecaną abstynencje.

• • •

⠀⠀Łowy. Ostatnia część Luperkalii i chyba najbardziej oczekiwana. Ostatni wieczór tego święta zapowiadał się naprawdę obiecująco. 

⠀⠀— Biedny Melvin. Nie wie, co go czeka po Łowach. Wyobrażacie sobie? Prawiczek w jego wieku? Bądź dla niego delikatna siostro — ostrzegła Agatha, nie będąc jeszcze doinformowana o najnowszych wieściach od siostry.

⠀⠀— Rozdziewiczyłam Melvina w czasie Pokładzin — powiedziała w pewnej chwili.

⠀⠀— Nie zachowałaś zalecanej abstynencji?

⠀⠀— Oczywiście, że nie. A wy?

⠀⠀— Milczenie jest złotem — odparła Prudence. Co za hipokrytka.

⠀⠀Na dworze było chłodno niż poprzedniego wieczora. Wszyscy uczestnicy zebrali się tuż zaraz przy lesie i oczekiwali chwili, w której zakończą Luperkalia. Dziewczęta stały po lewej stronie, natomiast chłopcy po prawej stronie.

⠀⠀— Witam na ostatniej części Luperkalii! Kapturki polują na wilki, czarodziejki na czarnoksiężników. Tej nocy łowimy i jesteśmy łowieni, wyzwalając naokoło naszą magię. Wszystko to okaże się, jaki będzie nas następny rok. Czarnoksiężnicy, gotowi? — zawyli głośno i z zapałem, a następnie ruszyli do biegu. — Czarodziejki, gotowe? — I one zaraz zawyły i pobiegły w ślad za swoimi wilkami.

⠀⠀Niektórzy już na samym wstępie zostali złapani, jednak Audrey przypuszczała, że zrobili to celowo. Pobiegła między dwa ogromne drzewa, blokując drogę i zaskakując młodego Scratcha.

⠀⠀— Audrey?

⠀⠀— Koniec z wykradaniem się z Mieszańcem. Teraz moja kolej — brunetka rzuciła się na Scratcha i zaczęła go namiętnie całować.

⠀⠀Nie przeciwstawiał się ani chwili.

• • •

Krótszy niż zwykle i napisany dość, co dla mnie graniczy z cudem. Łapcie nowy rozdział i dajcie znać co o nim sądzicie x

STRAIGHT TO HELL ambrose spellman ✔Where stories live. Discover now