8.

2.8K 111 9
                                    

„Ty mnie chcesz zniszczyć kłamstwem. Ja cię zniszczę szczerością."

Gdy przekroczyłam próg wielkiej sali każdy na mnie zaczął patrzeć. Zgromiłam ich wzrokiem i podeszłam do mojego stołu. Usiadłam koło Hermiony i oparłam głowę o stół.

- Gdzieś ty była tyle czasu?! - zaczęła na mnie krzyczeć. - Wszędzie cię szukaliśmy!

- Daj mi spokój. Jestem zmęczona. - warknęłam.

- Po czym?! Ja tu od zmysłów odchodzę bo cię nigdzie nie było!

- Nie krzycz.

- Tara gdzie byłaś? - spytał spokojnie Harry.

- Pokój życzeń. - westchnęłam.

- Nie byłaś tam sama. - odparł.

- Byłam. - spojrzałam na niego i za szybko odpowiedziałam.

- Nie byłaś.

- Skąd takie przepuszczenia?

- Wnioskuje to po twojej szyi i wyglądzie. Byłaś z Malfoy'em. - wysyczał.

- Nie prawda. - zaprzeczyłam. - Byłam sama.

- To skąd te malinki, nieułożone włosy i pogniecione ubrania? Malfoy tak samo wyglada i na dodatek się na ciebie cały czas patrzy! Masz zerwać kontakt ze Ślizgonami, bo się zmieniasz! - uniósł głos.

- Nie krzycz na mnie! Czy ja zawsze muszę robić to co każesz? Nie jestem twoja własnością Potter! - krzyknęłam, że wszyscy na mnie zaczęli patrzeć - To że jesteś Wybrańcem nie oznacza, że będziesz mi rozkazywać! Będę się zadawać z kim chce! Nie zabronisz mi! Nie jesteś moim ojcem!

Wstałam od stołu i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia. Spojrzałam odruchowo na stół Ślizgonów. Malfoy lekko się uśmiechał i patrzył na mnie z podziwem. Posłałam mu spojrzenie godne bazyliszka. Wyszłam z wielkiej sali i skierowałam się na błonia. Usiadłam na małym mostku, zdjęłam buty z skarpetkami i włożyłam nogi do zimnej wody. Jakoś nie reagowałam ba zimno. Czułam się tak jakbym była z zimnem połączona. Patrzyłam na gwiazdy gdy nagle ktoś usiadł koło mnie. Spojrzałam w stronę tej osoby i uśmiechnęłam się lekko.

- Co tu robisz? - zagadałam.

- Przyszedłem do ciebie. Słyszałem twoja kłótnie z Bliznowatym. - zaśmiał się Blaise.

- Weź przestań. - prychnęłam - Myśli, że jeśli jest Wybrańcem to na wszystko mu wolno. Czemu wygrywamy co roku puchar domów? Przez Pottera, a przez kogo. Co roku pakuje się w kłopoty ale i tak zostaje wynagrodzony tym.

- Dobra rozumiem. - zaśmiał się czarnoskóry. - Dobra mów.

- Ale co? - zaśmiałam się.

- To co ukrywasz.

- Ale ja niczego nie ukrywam. - zmieszałam się.

Czyżby on wiedział? Wiedział o mojej przyszłości? O tym, że się okaleczałam, czy o tym, że interesuje się czarna magia i znam wszystkie czarnomagiczne zaklęcia, a może o tym, że rozmawiałam z Vol... znaczy nie ważne.

- Jak to nie. Przestałaś się z Malfoy'em. - zaśmiał się.

- Skąd takie przepuszczenie? - spojrzałam na niego pytająco.

- Proszę cię. Znam swojego przyjaciela nie od dziś. Widzę jak on patrzy na ciebie i ty na niego.

- Co ty pieprzysz Zabini. - zmarszczyłam brwi.

- No taka prawda. Ma na szyi pełno malinek, pogniecione ubrania i potargane włosy. Normalnie jak po ostrym seksie.

- Jesteś niepoważny. - wstałam i założyłam skarpetki i buty. Tak na mokre nogi.

- Ale i tak mnie kochasz. - wyszczerzył się.

- Oczywiście. - zaczęłam kierować się w stronę zamku.

- Czekaj no. - dogonił mnie - To jak. To z Malfoy'em to jednorazowe?

- Odczepisz się kiedyś? - westchnęłam gdy weszliśmy do zamku.

- Dobra idę, cześć. - zaśmiał się i poszedł w swoją stronę.

Pokiwałam rozbawiona głowa i zaczęłam wchodzić po schodach. Nagle usłyszałam jak ktoś za mną biegnie. Westchnęłam i odwróciłam się do Zabiniego.

- Zapomniałeś gdzie iść, czy chcesz coś dodać?

- Wiesz to drugie. - wskazał dwa palce.

- Wiec?

- Nie zrań go. - powiedział poważnie.

- Słucham? - zdziwiłam się - Naćpałeś się Zabini?

- Mówię serio. Nie zrań Malfoy'a, bo źle to się skończy dla ciebie. On jest do wszystkiego zdolny.

- Rozumiem, cześć.

Pobiegłam do góry i zaczęłam przetwarzać po drodze to co powiedział Blaise. Ja mam zranić Malfoy'a? Nawet z nim nie jestem. Zaśmiałam się w myślach i weszłam do dormitorium. W pokoju wspólnym było Golden Trio. Gdy Harry mnie zobaczył od razu wstał. Spojrzałam na niego smutna i pobiegłam do mojego pokoju. Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Szybko się umyłam i wróciłam do pokoju. Dziewczyny siedziały i rozmawiały ze sobą. Usiadłam na moim łóżku i przytuliłam się do poduszki.

- Co ci? - spytała Lav.

- Nic. Wszystko jest dobrze. - spojrzałam na nią i bardziej wtuliłam się w poduszkę.

Nagle poczułam pieczenie na na lewym przedramieniu. Syknęłam i pobiegłam z powrotem do łazienki. Cofnęłam moje zaklęcia i spojrzałam na siebie w lustrze. Polowe rąk mam w bliznach ale na lewym przedramieniu mam małą koronę, która zrobił mi Tom. Podwinęłam bluzkę trochę do góry i zobaczyłam kolejne blizny. Ciełam się od czwartej klasy w Hogwarcie. Miałam słaba psychikę. Zaczęło mi się robić duszno i ciemno przed oczami. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam na lustro. Krzyknęłam i cofnęłam się. Na lustrze był napis z krwi.

„Wiem co zrobiłaś! Będziesz ukarana!"

Love me? / Draco MalfoyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora