Rozdział 3

20 4 0
                                    


Wybiła dwudziesta. Wszyscy byli już przed wejściem do nocnego klubu.

- Cała ekipa znowu razem!- powiedziała prze szczęśliwa Angela i rzuciła się na Toni, za którą najbardziej tęskniła.
- To co, wchodzimy? - spytał Nate. Wszyscy zgodnie ruszyli do wejścia, omijając całą kolejkę.
- Nie możecie wejść - zatrzymał ich wysoki mężczyzna stojący przed wejściem. Na te słowa Nate dyskretnie wyjął parę banknotów z kieszeni i podał je ochroniarzowi, któremu bardzo się to nie spodobało - może jakość się dogadamy.
- Żartujesz sobie gówniarzu?! - powiedział zły i złapał chłopaka za koszulkę. Wtedy zza Nicka wyłoniła się Angela.
- Oni są ze mną - oznajmiła i zarzuciła włosy na prawo.
- Panienka Ortega. Było tak od razu. - powiedział mięśniak, po czym puścił Nathaniela i wpuścił przyjaciół do środka.

- Dzisiaj na koszt firmy - powiedziała Angela, kiedy usiedli przy barze - więc korzystajcie.
- Na koszt firmy? - spytała Toni.
- Dokładnie tak, bo tak się składa, że od miesiąca jestem właścicielką tego klubu - powiedziała z zadowoleniem.
- Więc to dlatego ten mięśniak przy wejściu cię zna - Nate jakby dostał olśnienia.
- Na prawdę długo się nie widzieliśmy i wiecie, nie miałam kiedy wam o tym powiedzieć - odparła
- A poza tym, jak tam w pracy? - spytała Toni.
- W kancelarii dobrze się kręci, a raczej kancelariach. Mam jeszcze trzy dodatkowe kancelarie a jedną z nich dostałam po ojcu, bo przeszedł na emeryturę, a biznes musi się kręcić - powiedziała z uśmiechem i wskazała barmanowi butelkę którą ten położył na blat. - Karius polej, proszę mi i moim znajomym - oznajmiła, a barman bez chwili zawahania powiedział - oczywiście szefowo - zaśmiał się cicho i zrobił to, co kazała.
- Fajnie, że to twój klub, ale ochrona to tutaj zbyt miła nie jest - wtrącił się Nate.
- Ale przynajmniej skuteczna - powiedział Nicholas - na takich debili jak ty
- No bardzo śmieszne - prychnął Nate - boki zrywać.
- Dobra koniec tego gadania - powiedziała Angela po czym odeszła od baru i pociągnęła za sobą Toni na środek sali- chodźcie tańczyć!- zawołała.
- Idziesz? - spytał Nate, gdy dziewczyny już szalały na parkiecie.
- Zaraz przyjdę - powiedział Nick. Brunet tylko kiwnął głową i dołączył do przyjaciółek.

- Whisky z colą dla mnie i tego pana - powiedziała średniego wzrostu szczupła brunetka. Miała kasztanowe oczy i czerwoną szminkę na ustach. Zmierzyła chłopaka od stop do głów, po czym się uśmiechnęła.
Nicholas był zaskoczony, tak piękna kobieta zainteresowała się właśnie nim? Z tych emocji chłopak nie potrafił wydusić z siebie ani słowa, tylko spojrzał na brunetkę, która wyraźnie widziała jego zakłopotanie.
- Jestem Sylvia - powiedziała z uśmiechem i odebrała od barmana szklanki, jedną z nich podała chłopakowi.
- Nicholas - oznajmił z uśmiechem, po czym przekręcił się w stronę dziewczyny i położył rękę na blacie baru.
- No i co, zostawili cię samego - spojrzała na znajomych Nicka, którzy jeszcze przed chwilą tu byli.
- Nie jestem w nastroju a nie chce im psuć zabawy - wziął łyka whisky
- Dobrze, rozumiem - odpowiedziała - to może nie będę przeszkadzać - oddała po czym już miała odejść od baru kiedy chłopak złapał ją za rękę
- Zostań. Tak właściwie to przyda mi się towarzystwo - powiedział z lekkim uśmiechem.
- No dobrze - usiadła z powrotem - więc opowiedz mi coś o sobie.
- Coś o mnie? - zaśmiał się - a co tu opowiadać.
- Na pewno masz coś ciekawego do powiedzenia, każdy ma - dodała.

- A więc urodziłem się tutaj. Całe życie w jednym mieście, ale nie narzekam. Mieszkam na Lower East Side nie daleko Wall Street. Znam Manhattan jak własną kieszeń - odparł.
- Czyli widzę, że tutejszy. Ja mieszkam na Brooklynie - odpowiedziała.
- Tak? To, co robisz w klubie na Manhattanie? - spytał zaciekawiony.
- Słyszałam, że jest całkiem niezły, a na dodatek ostatnio zmienił właściciela - powiedziała - wiec pomyślałam, że warto przyjść i sprawdzić - odparła.
- Tak właściwie to znam właścicielkę i to bardzo dobrze.
- Naprawdę? - zdziwiła się.
- Tak, znamy się od dziecka - odparł - poprosimy jeszcze raz to samo - blondyn zwrócił się do barmana
- Widzę, że humor się poprawił - zaśmiała się i wzięła szklankę do ręki.
- Nie mogłoby być inaczej - także się zaśmiał.

InsiderOnde as histórias ganham vida. Descobre agora