12. Wszystkie kłamstwa, które ci powiedziałam

Zacznij od początku
                                    

Kot pokiwał głową w zrozumieniu, dalej się we mnie wpatrując bez słowa. Po pięciu minutach takiego patrzenia, lekko się wkurzyłam.

– Co? – burknęłam, mrużąc niebezpiecznie oczy.

– Stanik ci widać – odparł niezrażony, a ja momentalnie spojrzałam w dół, dostrzegając wilgotną, białą koszulkę i prześwitujący spod niej różowy biustonosz w biedronki.

Spaliłam buraka, jednym ruchem ręki zagarniając pościel aż pod brodę.

– Dlaczego nie powiedziałeś tego szybciej?! – krzyknęłam zażenowana, rzucając chłopakowi złowrogie spojrzenie. Ten jednak tylko wzruszył ramionami i wyszczerzył się głupkowato. – Głupi kocur.

– Ejej! – zawołał w odpowiedzi, teatralnie przykładając dłoń do serca. – Ranisz mnie, Marinette. Powinnaś mi raczej dziękować za uratowanie cię przed dalszym moknięciem na zewnątrz.

Jego słowa sprawiły, że zaczęłam się jeszcze bardziej zastanawiać nad tym, co się wydarzyło nad rzeką i dalszymi tego konsekwencjami.

– Co się stało? – spytałam niepewnie, bojąc się odpowiedzi, jaką usłyszę.

Czarny Kot spoważniał nagle, ponownie wbijając we mnie intensywne spojrzenie.

– Po skończeniu misji z Biedronką, znalazłem cię nieprzytomną i rozpaloną na balkonie – odparł po chwili wahania. Mówił cicho i spokojnie, starając się ostrożnie dobierać każde słowo. – Więc podniosłem cię i położyłem do łóżka, a że byłem piekielnie zmęczony, to przypadkiem uciąłem sobie krótką drzemkę.

Ponownie chłopak wzruszył nonszalancko ramionami, po czym wstał z krzesła i się przeciągnął. Jak prawdziwy kot, przemknęło mi w myślach, powodując, że lekko się uśmiechnęłam na ten widok.

– Ale skoro wszystko z tobą w porządku, to będę się zbierał – rzucił przez ramię i już miał ruszyć do wyjścia, kiedy powstrzymałam go, łapiąc jego dłoń. Dlaczego to zrobiłam? Sama nie wiedziałam, po prostu w tamtym momencie czułam się tak bardzo źle, że za nic w świecie nie chciałam puścić dłoni przyjaciela.

Chłopak odwrócił się, spoglądając na mnie niepewnie, ale posłusznie zatrzymał się i cierpliwie czekał. Tylko, że... Nie miałam pojęcia, co chciałam mu przekazać. Czułam, że te wszystkie kłamstwa, które mu powiedziałam ostatnim razem, ciążą na mojej duszy niczym niewidzialna kotwica ciągnąca mnie w dół.

A była to wyłącznie zimna droga w głąb pustki.

Spuściłam głowę zawstydzona, pozwalając, by kurtyna ciemnych włosów opadła i ukryła moją twarz przed wzrokiem Czarnego Kota.

– Przepraszam – wyszeptałam tylko, czując narastające pieczenie w okolicy oczu i nim się spostrzegłam, pierwsze łzy spłynęły po mojej twarzy, opadając na różową pościel.

Poczułam, jak materac ugina się pod ciężarem drugiego ciała, a po chwili dłonie w czarnych rękawiczkach delikatnie złapały mnie za podbródek i podniosły moją twarz.

– Nie masz za co – mruknął chłopak czule, ocierając łzy z moich policzków. Jego ciepły dotyk był jak kojący balsam na wszelkie bóle całego świata. Sklejał moje serce kawałek po kawałeczku, aż ponownie mogłoby zacząć bić. – Zawsze tutaj będę dla ciebie.

– Czemu jesteś dla mnie taki troskliwy? – spytałam, nie rozumiejąc tych wszystkich uczuć, które budziły się do życia przy chłopaku.

Bo nie były to motylki w brzuchu, jak przy Adrienie, ale coś o wiele silniejszego. Każdy dotyk Czarnego Kota powodował, że cała się spinałam, a jego bliskość sprawiała, że moje serce bolało i wyrywało się w jego stronę. A jak tylko odchodził, dopadała mnie samotność tak przytłaczająca i straszna, że bałam się wyjść z łóżka w obawie o czyhające w szafie potwory.

Blondyn zaśmiał się perliście, ponownie gładząc moją twarz. Jego palce zataczały powolne, subtelne koła na skórze, sprawiając, że ta szczypała i pragnęła więcej.

– Ponieważ mi zależy na tobie, głuptasie. – Wzrok chłopaka na kilka sekund przeniósł się z mojej twarzy na szyję, na której spoczywał naszyjnik od Adriena, by następnie ponownie skupić się na oczach. W jego spojrzeniu pojawiło się coś, czego wcześniej tam nie dostrzegałam, a co nawet ciężko było mi nazwać. Coś głębokiego i intensywnego, przepełnione uczuciami i niewypowiedzianymi słowami. – Nawet nie wiesz, jak bardzo.

– Przecież... – zaczęłam, czując, jak gula nie pozwala mi dokończyć zdania. – Jestem tylko Marinette; tą samą niezdarną i fajtłapowatą dziewczyną, którą musisz od czasu do czasu ratować z tarapatów. Nie ma we mnie nic szczególnego. Nic... wy-wyjątkowego – zająkałam się na końcu, wiedząc, że to smutna prawda. Marinette nie była Biedronką. W sercu Czarnego Kota nie było miejsca dla Marinette, a wyłącznie dla Biedronki.

– I dlatego jesteś dla mnie tak niezwykła – odparł momentalnie, uśmiechając się ciepło. – Ale wiem, że w twoim sercu jest ktoś inny, dlatego nie zrobię nic więcej, niż jedynie to.

Pochylił się i złożył delikatny pocałunek na moim czole, powodując, że skóra zapłonęła pod jego dotykiem, a moje serce ponownie coś boleśnie ścisnęło. Po chwili Czarny Kot odsunął się i posłał mi smutny uśmiech.

– Przynajmniej po raz ostatni mogę cię pocałować na dobranoc – powiedział i wstał z łóżka. – Śpij dobrze, księżniczko.

I wyskoczył na zewnątrz, zostawiając mnie samą z szalejącym sercem i myślami. Nie minęła nawet sekunda, a ja już tęskniłam za nim, a jednocześnie przeklinałam się w myślach za to, że tyle razy go skrzywdziłam. I, o ironio, robiłam to dalej. Każdym swoim kłamstwem, które mu powiedziałam, każdym odrzuceniem jego uczuć. Uczuć, które i sama chyba do niego żywiłam.

– Tikki – mruknęłam cicho, jednak przyjaciółka momentalnie wyfrunęła z fałd kołdry, w której się chowała, i pojawiła się przed moimi oczami. Na jej twarzy malował się taki sam smutek, jak u mnie w sercu. – Czy można kochać dwie osoby jednocześnie?

– Nie wiem, Marinette – odparło stworzonko, kręcąc ponuro czerwoną główką. – Sama musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie.

Westchnęłam ciężko, dalej patrząc na wyjście na balkon, przez które zniknął Czarny Kot i marząc jednocześnie o tym, żeby ponownie się pojawił.

– Wiem jedynie tyle – dodała nagle Tikki, również spoglądając z dziwną melancholią na klapę w suficie – że Czarny Kot został już kiedyś skrzywdzony. A obawiam się, że drugiego razu może nie przetrwać.

Miraculum: Stay with meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz