Rozdział 7

5.9K 113 2
                                    


Ostatnie dni były spokojniejsze. Logan nie pojawiał się w moim otoczeniu a ja starałam się o nim nie myśleć. Miałam nadzieję, że w końcu da mi spokój.

- koniec na dziś - usłyszałam głos Diego w momencie kiedy poraz kolejny uderzałam swojego przewinika. - dobra robota - dodał kiedy zaczęłam zdejmować rękawice.

- przykładam się- wydyszałam - kiedy mogę liczyć na prawdziwego przeciwnika

- w swoim czasie - odparł trener -a teraz zmykaj do domu- dodał opuszczając salę

Zaczęłam trenować kilka dni po powrocie do domu. Chciałam wkońcu przestać być bezbroną ,, dziewczynką". A przy okazji okazało się to świetnym sposobem rozładowywania emocji. Po szybkim prysznicu założyłam czarne dresy i tego samego koloru bluzę. Wróciłam na salę i zaczęłam pakować swoje rzeczy.

- przyznam trochę zaskoczyło mnie to co zobaczyłem- wzdrygłam się słysząc głos za swoimi plecami. Zacisnęłam na chwilę powieki odwróciłam się. Dostrzegłam znaną mi sylwetkę powoli zmierzającą w moją stronę. Rozglądał się aż nagle jego wzrok zatrzymał się na mnie.

- nie sądziłem, że taka drobna istotka spędza popołudnie na ringu - parsknął -co z twoimi delikatnym rączkami

- mają się świetnie-wróciłam do pakowania swoich rzeczy

Słyszałam jego kroki. Nie bałam się. Mimo wszystko nie czułam już przy nim strachu.

- dlaczego to robisz? Próbujesz sobie coś udowodnić?- usłyszałam jego śmiech tuż przy moim uchu.

- może poprostu lubię okładać ludzi pięściami - wzruszyłam ramionami i zapięłam torbę odwracając się w stronę mężczyzny - więc uwazaj

- czy Oliwia Nilson mi grozi ? - przybrał poważną minę

- ostrzegam- odparłam zarzucając torbę na ramię. Ostatni raz spojrzałam mu w oczy I minęłam go. Pierwszy krok drugi.... I nagle poczułam szarpnięcie a następnie moje plecy uderzyły o zimnną ścianę. Dreszcze przeszły po moich plecach. Był blisko. Zbyt blisko. Zauważyłam kiedy paczył na mnie z góry a moją twarz owiewał jego ciepły oddech.

- zrobiłaś się odważniejsza - wyszeptał - chociaż w środku nadal jesteś tą bezbroną dziewczyną

- Ty za to nadal jesteś wkurwiający- chciałam się ruszyć ale wtedy złapał moje nadgarstki I przyszpił je do ściany nad moją głową. Szarpałam się ale bezskutecznie. Tylko coraz mocniej zaciskał swoje palce.

- możemy wykorzystać twój nadmiar siły w lepszy sposób niż szarpanie się - wychrypiał wpatrując się w moje usta

- nie sądzę żebyś miał czym się chwali- sama nie wiedziałam skąd we mnie tyle odwagi.

- nikt jeszcze nie narzekał - jego palce delikatnie się poluźniły

- może poprostu nie chciały urazić twojej męskiej dummy- parsknęłam uwalniając ręce. - Nie proponuj czegoś czym nie możesz się pochwalić- dodałam patrząc mu prosto w oczy. Na jego twarzy dostrzegłam zaskoczenie. Sprytnie wykorzystałam ten moment i wymknęłam się. Z pewnością siebie i uśmiechem na twarzy opuściłam salę zostawiając go. Nic nie odpowiedział. Czułam jedynie jego wzrok.

*****
W końcu nadszedł weekend. Marzyłam o tym by odreagować ten tydzień. Treningi zajęcia i studia dały mi w kość. Rzuciłam torbę wchodząc do domu.

- Luke jestem- Krzyknęłam ruszając do kuchni przez salon. Dostrzegłam karteczkę na blacie. Uniosłam ją ,, wziąłem nocną zmianę wrócę jak będziesz spać wrazie co dzwoń "
Otworzyłam lodówkę I wyjęłam sok. Zamknęłam drzwiczki i miałam się odwrócić by sięgnąć po szklankę kiedy poczułam dłonie na swojej talii. Jak poparzona odskoczyłam a sok wypadł mi z rąk. Odwróciłam się a serce podchodziło mi do gardła.

Devil's preyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz