Rozdział 5

7.2K 151 2
                                    


Minęły dwa tygodnie odkąd tu jestem. Mój brat znikł nie ma z nim kontaktu. Byłam zrozpaczona kiedy dowiedziałam się, że opuścił miasto. Moja nadzieja przepadła byłam skazana tylko i wyłącznie na siebie
Pilnuje mnie jakiś nowy, który właściwie tylko stoi za drzwiami i tylko od czasu do czasu zagląda czy nic nie kombinuje. Od kilku dni nie było u mnie żadnego z brqci .Wczoraj nareszcie zdjęli mi szwy. W końcu mogłam w miarę normalnie się poruszać..
Budzę się i zjadam śniadanie, które jak codzień czekało na mnie przy łóżku.

Drzwi  uchylają się a do pomieszczenia wchodzi drobna brunetka o pięknych zielonych oczach.

- spokojnie nic Ci nie zrobię- oznajmia widząc mój strach.

- jestem Lili - na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech gdy zasiadła na łóżku obok mnie. Nie miałam pojęcia kim jest. Jedną z nich ? A może ją też tutaj przetrzymują?

- Oliwia- wyszeptałam niepewnie- co tutaj robisz ? To nie jest dobre miejsce.

- pomyślałam, że pewnie nudzisz się sama- uważnie przytatrywała się mi. Wyglądała jakbyśmy były w tym samym wieku.

- nie powinnaś tu być. - wyszeptałam - nie chce żeby coś Ci się stało.

- mówisz o braciach?- zapytała a ja przytaknęłam- proszę Cię gwarantuje Ci, że te dwa błazny mi nic nie zrobią. Pracuję tutaj. Pomagam w domu.

- nie boisz się ich ? - zapytałam lekko zdziwiona.

- nie, traktują mnie dobrze właściwie jak przyjaciółkę - objaśniła- czasem jedynie Aiden trochę... Ale umiem go ustawić do pionu- poraz kolejny obdarzyła mnie uśmiechem- potrzebujesz czegoś?

- wrócić do domu - wypaliłam smutno.

- Oj wiem, że nie chcesz tu być. Nie podoba mi się, że traktują Cię jak kartę przetargową- westchnęła- ale niestety tacy już są.

- dlaczego tu pracujesz? I żyjesz z nimi ?- poprawiłam się

- uwierz mi wbrew pozorą nie są tacy źli jak Ci się wydaje.- odpowiedziała- to dobrzy ludzie czasem tylko popełniają błędy.

Parsknęłam śmiechem.
- jakoś nie widzę w nich najmniejszego przejawu dobra- spojrzałam na Lily.

- bo ich nie znasz. - brunetka zsunęła  się z łóżka- muszę wracać do pracy ale gdybyś czegoś potrzebowała albo pogadać poproś ochroniarza, żeby mnie zawołał- poraz ostatni obdarzyła mnie uśmiechem I opuściła pokój. Było mi dziwnie była pierwszą osobą poza braćmi  ich ojcem i ochroną, którą tu zobaczyłam. Krótka rozmowa sprawiła, że poczułam się odrobinę bezpieczniej.

Moja krótka drzemka nie była tak krotka jak mi się wydawało. Gdy uniosłam powieki w pomieszczeniu panował mrok. Rozświetlała go jedynie mała lampka paląca się na stoliku. Przy którym siedział On. Delikatnie uniosłam się i usiadłam na łożku.
- Witaj Oliwio. Wychrypiał delikatnie unosząc kąciki swoich ust.   Mój wzrok uważnie skanował jego twarzy, którą oświetlała lampka. Jego włosy idealnie ułożone. Ciemne symetryczne brwi i oczy. Idealnie ciemne jakby pochłaniały mrok. Gładka twarz bez zarostu Skanowałam jego twarz aż mój wzrok utkwił na jego drobnych ustach
- Dlaczego przez ostanie dni Cię nie było? - słowa samoistnie opuściły moje usta.
-potrzebujesz czegoś?. - unika mojego pytania przeglądając coś w telefonie.
-wrócić do domu i zapomnieć o tym wszystkim tego potrzebuje i tylko tego wrócić do normalnego życia!! - wybełkotałam zdenerwowana. Traciłam już siły. Moje oczy znów zaczęły piec.
- może spełnię twoje życzenie- wypowiedział z delikatnym uśmiechem
- jak to ?- byłam przekonana, że nie mówił prawdy. Próbowałam powtrzymać łzy
- niedługo wrócisz do swojego życia. - odpowiedział chowając urządzenie do kieszeni.
-znaleźliśmy twojego brata A w zasadzie sam się zgłosił gdy rozeszły się plotki, że jesteś w posiadaniu mojego ojca. - spojrzał na mnie a mi zmroziło krew- jutro ma tu być. - Jego spojrzenie mimo, że był daleko sprawiało, że drżałam.
- nareszcie. Wyszeptałam z ulgą mając nadzieję że to już koniec mojego koszmaru.
- jutro wrócisz do swojego życia i zapomnisz o tym wszystkim.
- muszę iść. Mam jeszcze coś do załatwienia- odparł wstając I kierując się do drzwi. Ostatnie raz spojrzał na mnie. W jego spojrzeniu dostrzegłam coś na podobieństwo żalu. Opuścił pomieszczenie a ja znów zostałam sama.

Nie mogłam uwierzyć, że tylko kilka godzin dzieli mnie od powrotu do domu. Do Liama. Łzy szczęścia popłynęły po moich policzkach.
Ułożyłam się wygodnie na łóżku lecz byłam pewna, że tej nocy nie zmrużę oka. Emocje związane z dzisiejszym dniem szumiały mi w głowie.

Devil's preyWhere stories live. Discover now