Czyściutka i pachnąca wyszłam z łazienki ubrana w swoje ulubione, nieco już znoszone, domowe ciuchy i ruszyłam w stronę kuchni. W prawdzie było już trochę późno, jednak byłam zbyt głodna by choć minimalnie przejąć się nieodpowiednią godziną na posiłek. Żałowałam, że wróciłam do domu dopiero teraz. Matty - mój młodszy brat leżał już o tej godzinie w łóżku i zasypiał, co oznaczało, że po raz kolejny to nie ja przeczytałam mu bajkę na dobranoc. Zrobiła to obca kobieta, którą wbrew pozorom wciąż była Molly, jego opiekunka. Była to kobieta w dość podeszłym wieku, lecz niewątpliwie o ogromnym sercu i harcie ducha. Wśród wszystkich kandydatek, których było naprawdę mnóstwo, to właśnie ona wydała mi się najodpowiedniejsza. Pogodna, zawsze uśmiechnięta, a do tego rzeczywiście kochała dzieci. Byłam w stu procentach pewna, że nigdy nie pozwoliłaby na to, aby mojemu bratu stała się jakakolwiek krzywda. Ufałam jej.

          Po chwili zastanowienia zajrzałam do lodówki, aż w końcu wygrzebałam z jej totalnych czeluści zamrożoną pizzę, którą kupiłam w markecie jakiś czas temu. Zabrałam się za jej otwieranie, co okazało się wcale nie tak łatwym zadaniem, jak mogłoby się to wydawać.

          -Vera?

          Usłyszałam za sobą przyciszony głos ojca, na co automatycznie przerwałam wykonywaną czynność. Ton, którym wypowiedział moje imię nie był wcześniej mi znany. Brzmiał pobłażliwie, łagodnie, zupełnie jakby ojciec chciał dzięki temu coś uzyskać. Nie było więc się czemu dziwić, że w mojej głowie niemal od razu zapaliła się czerwona lampka. Nie odpowiedziałam, odwróciłam jedynie głową w jego stronę i mruknęłam coś cicho dając mu do zrozumienia, że słucham.

          -Pamiętasz, jak opowiadałem Ci o agencji, z którą nasza firma chce podjąć współpracę?

          Przytaknęłam, lecz wciąż milczałam. Nie potrafiłam zrozumieć do czego zmierza i po co właściwie to wszystko. Skoro już mi o tym opowiadał, to po co poruszał ten temat po raz kolejny. Nie chciałam być zbyt niemiła, ale jego praca i wszystko co działo się w kancelarii jakoś nie bardzo mnie interesowało. Myślę, że zdawał sobie z tego sprawę, bowiem w domu niewiele mówił o interesach i tym co się dzieje w biurze. Tym razem widocznie zmienił zdanie.

          -Mamy szansę na naprawdę duży projekt, duże pieniądze.. Potrzebuję tylko twojej niewielkiej pomocy..

          Przymrużyłam powieki uważnie lustrując twarz mężczyzny. Próbowałam odgadnąć, co siedzi w jego głowie, jednak on wydawał się być niewzruszony. Z jego ciemnych, pustych oczu naprawdę ciężko było cokolwiek wyczytać, dlatego też moja ciekawość wzrastała wraz z każdą nanosekundą zwłoki.

          -O jaką pomoc chodzi? Powiesz mi w końcu?

          Odkąd pamiętam, należałam do dość niecierpliwych osób, nietrudno więc było zrozumieć moje zachowanie względem zaistniałej sytuacji. Nie byłam w stanie tak bezczynnie stać i posłusznie czekać, aż mój kochany tatuś łaskawie zechce wytłumaczyć mi tą całkowicie niejasną dla mnie sprawę.

          -Możemy zawrzeć bardzo korzystną współpracę z tą agencją, jest już naprawdę blisko, ale oni wciąż nieco się wahają, dlatego muszę ich przekonać, że jesteśmy tego warci. Pokazać, że mogą na nas liczyć, rozumiesz co mam na myśli? Agencja, o której mówię, zajmuje się gwiazdami.. Mają kilka problemów z jednym chłopakiem, trochę nawywijał i muszą się z tym jakoś uporać. Wiesz.. Ocieplić wizerunek.

WhopperWhere stories live. Discover now