6

535 22 5
                                    

*Marinette *
Nadal byłam zszokowana tym co kot chciał zrobić. Czemu ja robiłam to samo? Może ja mu się podobam? I z tą myślą udałam się w objęcia Morfeusza.

*następnego dnia*

- Mari budź się spóźnisz się do szkoły! Znowu! - ze snu wybudziła mnie Tiki

- Która godzina?

- 7:51- od razu się zerwałam z łóżka

- Co?! Dlaczego mnie wcześniej nie obudziłaś!

- Budze cię już od pół godziny.

- Nie zdążę nawet zjeść śniadania! -
Szybko poszłam do łazienki i zrobiłam poranną rutynę.

- Co?! Jest już 8:06?! A pierwsza jest chemia!

Przyszłam do szkoły, była już 8:14. Weszłam do klasy jak zwykle spóźniona, ale naszczęście P. Mendelejev pisała coś na tablicy więc po cichu weszłam na swoje miejsce.

- Dasz mi przepisać notatki które były zanim przyszłam?

- Pewnie masz - odpowiedziała mulatka i dała mi zapiski

- Dzięki

Pod koniec pani powiedziała, że z tej lekcji jutro będzie kartkówka. Super! Będę się do tego uczyć z pół dnia, bo nic z tego nie rozumiem, a dzisiaj jeszcze Adrien ma do mnie przyjść!
Na następnej lekcji usłyszałam wybuch. Serio? Na plastyce, a nie na chemi!? No dobra trudno takie życie. Wybiegłam z klasy do toalety i się przemieniam. Na miejscu był już Czarny Kot.

- Coraz żadziej są ataki akumy. Myślałam, że Władca Ciem szykuje coś groźniejszego - powiedzialam

- A może szykuje, ale nie chciał wzbudzać podejżeń? - powiedział Czarny Kot

- No możliwe bo myślałam, że po akcji z Miracule Queen to będzie tylko trudniej, ale jak widać ostatnio są sami łatwi przeciwnicy, ok potem się nad tym zastanowimy. A teraz musimy działać.

***

- Pora wypędzić złe moce! Papa mały motylku. Niezwykła biedronka! - I wszystko wruciło do normy - Zaliczone - przybiłam żółwik z Czarnym Kotem - Kocie? - chyba mnie nie usłyszał, bo poszedł w swoją stronę bez pożegnania. Dziwne. Wruciłam do szkoły i została jeszcze ostatnia lekcja. Matma... Ach życie mnie nienawidzi. Przez całą lekcje Alya opowiadała o mnie, znaczy o biedronce i o naszej dzisiejszej akcji. Znudziło mnie to już. Przecież ja o wszystkim wiem!

Po lekcji udałam się do domu i zjadłam spagetti, które sama ugotowałam. Spojrzałam na zegarek, a tu 16.00, więc mam jeszcze 2 h do przyjścia Adriena. W tym czasie postanowiłam posprzątać pokój i odrobić lekcje. I też oczywiście nauczyć się do tej durnej chemi.

*Adrien *
Zdziwiłem się tak samo jak Biedronka, że Władca Ciem daje o sobie znać coraz żadziej.

Po udanej akcji przybilismy z biedronką żółwik mówiąc jednocześnie ''zaliczone''. Usłyszałem jak biedronka mnie woła ale to zignorowalem. To nie tak, że ja się na nią obraziłem tylko
nie chciałem z nią rozmawiać i tyle. A czemu? Tego sam nie wiem. Udałem się do szkoły, została ostatnia lekcja, więc po 45 min wyszedłem. Na parkingu czekał już na mnie mój ochroniarz.  O 15.30 miałem sesje zdjęciową.

O 17 wróciłem do domu. Została mi jeszcze godzina, więc postanowiłem, że w tym czasie odrobinę lekcje.

*Marinette*
Usłyszałam dzwonek do dzwi, więc poszłam sprawdzić kto to. Był to Adrien. No jasne przecież mieliśmy robić projekt

- Hej! - powiedziałam

- Cześć Marinette

- Zapraszam - poszliśmy razem na górę do mojego pokoju - Chcesz może coś do jedzenie, picia? - zaproponowałam

- Nie, dziękuję

- OK to jaki mieliśmy temat? - zapytałam i usiedlismy razem na moim łóżku.

- Yyy... czekaj zapisałem - blondyn wyją telefon i po chwili powiedział - sławni ludzie w Paryżu - westchnął na co ja się delikatnie zasmialam

- Jedna sława już tutaj siedzi - a nawet dwie (pomyślałam) - Adrien znów westchną

- Ta... Ale nie piszmy o mnie ok?

- Skoro tego życzy sobie Pan Agrest no to oczywiście - nagle wybuchlismy śmiechem

- No dobra opanujmy się. - powiedział nadal się uśmiechając

- To jak robimy?

- Może prezentacje multimedialną?

- Ok to ja idę po laptop - wstałam i poszłam do mojej szawki aby go wyjąć. - dobra to kto jako pierwszy?

- Biedronka! - zarumieniłam się i sama nie wiem dlaczego. Przecież już nie jestem w nim zakochana. Chyba.

- Ok, ale biedronka nie jest sławna to bohaterka i jej obowiązkiem jest ratowanie innych

- No tak, ale sama przyznasz, że sławna też jest, bo inaczej by nie proszono ją cały czas o wywiady itd

- OK niech ci będzie, nie będę się z tobą wykłucać.

- Dobra, może najpierw spożądzimy listę?

- Dobra - po zapisaniu kilku osób powiedziałam - łatwiej by było gdybyśmy poszli do muzeum figur woskowych.

- W sumie tak. Mogę zadzwonić po  ochroniaża aby nas podwiózł.

- Nie ja tylko żartowałem, a poza tym już pewnie jest zamknięte.

- Tak myślisz?

- Tak jest już 19, a poza tym nie chce cię znów pomylić cię z figura woskową! - zasmialismy się na to wspomnienie

- Ale Przyznaj, że rzart był nie zły

- Zależy dla kogo! Bo na pewno nie dla mnie. Dobra bierzmy się do roboty.

*Adrien*
Boże jaka ona jest urocza kiedy się złości! Co ja myślę ona jest zawsze urocza!  Dobra Adrien opanuj się to tylko przyjaciółka.

- Może przyniosę croissanty? - odezwała się graniastowłosa przerywając prace

- Tak pewnie Księż.. Yyy to znaczy Marinette - zrobiła podejżliwą minę, ale po chwili się uśmiechnęła i zaszła na dół. O nie! Ona może się domyślać! Dobra mam nadzieję, że nie. Pochwili dziewczyna weszła z tależem pełnym croissantów i pomogłem jej. (deżawu?)
Po 3 godz. Już mieliśmy wszystko skończone. Szczerze mówiąc Mari wydawała się bardziej odważna niż wcześniej, (zanim chodziłem z Kagami) ale i tak mniej niż przy Czarnym Kocie. Była godz 22, ale nie byliśmy znęczeni. Zadzwoniłem po ochroniarza aby po mnie przyjechał.

- Dziękuję za miło spędzony czas z tobą - powiedziałem

- Jak chcesz to możesz przychodzic do mnie kiedy chcesz - odpowiedziała graniastowłosa - w końcu jesteśmy przyjaciółmi - na te ostatnie słowa wyraźnie posmutniała i sposciła głowę w dół.

Przytuliłem ją i szepnąłem - pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć księżniczko - ostatnie słowo posiedziałem najciszej jak umiałem, aby nie usłyszała. Uśmiechnęła się, ale wiedziałem że coś tu nie gra więc chociaż że jest późno złożę jej wizytę jako Czarny Kot jeszcze dzisiaj.

*Marinette*
Gdy Adrien wyszedł wruciłam do swojego pokoju i usiaslam na łóżku

- Ty też zauważyłaś, że Adrien się jakoś dziwnie zachowywał? - powiedziałam do Tiki

- Dziwnie czyli jak?

- Chciał mnie nazwać księżniczką, przytulił się do mnie, i trochę mi kogoś przypomina.

- Wydaje ci się Marinette

- Może i masz racje

Poszłam do łazienki, aby się umyć. Przebrałam się w piżame i zostawiłam rozpuszczone włosy. Usiadłam na łóżku i zaczęłam uczyć się.

- Nie idziesz spać Mari? - spytała mnie Tiki

- Jak narazie nie jestem zmęczona.

Chwilę jeszcze posiedziełam i nagle usłyszałam, że ktoś chodzi po moim balkonie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ponad 1040 słów xd

Przeznaczenia Nie Oszukasz | Miraculum Where stories live. Discover now