LEVI ACKERMANN, czarujący krasnal

785 27 30
                                    

 Nastempnego dnia nie poszłam do szkoły. Postanowiłam zostać w pokoju i pisać smutne wiersze. Oto przykład tego, co udało mi się stworzyć:

Mój ukochany Dazaiu

Któryś ukochany przeze mnie po wszystek czasy

Którego kochać serce me będzie nieustannie

Do którego rwie się mimo bulu i rozczarowań

Zrób mi kanapkę, bo jestem głodna

 Wzruszyłam się sama głębiom swoich myśli i westchnęłam. Była już godzina 13.30 i wszyscy w szkole dla senpaiów zakończyli lekcje, gdyż jest to przedszkole. Postanowiłam uleczyć swe wciąż łkające za Dazaikiem serduszko widokiem mojego piknego ukochanego – Leviego Ackermanna. Wiedziałam, że muszę chłopaka w miarę szybko zaliczyć, bo wracała mi już chcica ukojona przez profesora Naruciaka. Nie byłam w posiadaniu żadnego sztucznego zamiennika senpaiowego kutanga, także trzeba było wziąŚć się do roboty. 

 Wyszłam w poszukiwaniu Leviego. Po chwili znalazłam go z tym samym chłopakiem, z którym był wcześniej. Wspomnę tylko, że wyglądał o tak:

 Podszedłam do senpaia omijając tego jebniętego typa w garniturku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Podszedłam do senpaia omijając tego jebniętego typa w garniturku.

 – Hej bejbi~. – Przywitałam się. Bad boj spojrzał na mnie z dołu, robiąc potężne obczajanie moich cycków.

 – No hej. 

 – Wiesz, bardzo, bardzo cię lubię~~ – powiedziałam szmeksownie. – Na tyle, że z chęcią dałabym ci dupy.

 – No, nie obraź się, ale... – Levi zaczął, ale nie skończył, gdyż nachyliłam się tuż nad nim. Jak już sobie powiedzieliśmy, był on wzrostu liliputa, toteż moje giga piersi dotykały czubka jego głowy. Chłopak błyskawicznie oblał się czerwienią. Tak, to był ten moment...senpai właśnie się we mnie zakochał!

 – Tak?~~~

 – Eee...chcesz może wyjść do kina? Jutro byśmy poszli...podszedłbym do twojego pokoju...

 – O i zajebiście! 

 – Ja tak jakby też tu jestem. – Oderwałam wzrok od Leviego (wgl tak właśnie odmienia się jego imię a każdy kto pisze "Levia" powinien zdechnąć gdyż ja wiem lepiej bo jestem inteligentnom bohaterkom) i spojrzałam na tego drugiego. Był chudym, wysokim chłopakiem o krfistoczerwonych, sexy oczach. – Jestem Sebastian Michaelis, mała.

 – Aha, no spoko. To co, Levi? Kiedy jutro podejdziesz?

 – No tak wieczorkiem. 

 – No i gitara, do zobaczenia senpai~ – mruknęłam uwodzicielsko i sobie poszłam. 

 Następnego dnia znów nie poszłam do szkoły, no więc oczywiście znowu pisałam wiersze, którymi oczywiście się podzielę, gdyż autorka nabazgrała na kolanie jakieś gówno i musi to wpierdolić do swojej zajebistej opowieści. (W sensie ta autorka akurat nie ale wattpadowe ałtoreczki przeważnie tak robią).

W labiryncie gówna i gówna

Pomiędzy życiem, śmiercią a miłością

Rodzi się samotny kruk

Pełen dostojnego popierdolenia

I ten ów ptak właśnie

Na samochód, który przejeżdżał akurat

Się zesrał

 Co tu dużo mówić, jestem po prostu świetną poetką. Zawsze o tym wiedziałam, od dnia w którym pani przedszkolanka nauczyła nas pisać. Napisałam wtedy na totalnym każualu "Zbrodnię i karę" pod pseudonimem "Fiodor Dostojewski".  W szkole wam będą mówić jakieś gówno, że to książka z 1866, ale to gówno prawda, po prostu nikt nie chce przyznać, że napisałam ją ja – Angela Angel. W każdym razie jak skończyłam to pooglądałam se jakieś yaoi, gdyż jestem koneserką męsko-męskiej pornografii. Tak se więc oglądałam aż do osiemnastej, gdy ktoś zapukał do moich drzwi. Był to oczywiście mój senpai. 

 – No siema siema, idziemy do kina? – spytał podniecająco.

 – Mhm, na jaki film?

 – Botoks.

 – O, no i zajebiście, idziemy – oznajmiłam i poszliśmy.

 Weszliśmy sobie do sali kinowej i usiedliśmy w tylnym rzędzie. Akurat jakoś się tak złożyło, że byliśmy jedynymi osobami w tym rzędzie (totalnym przypadkiem), choć cała reszta sali była nawpierdalana ludźmi. 

 Po czterech godzinach reklam, film wreszcie się zaczął.

 Oglądałam go z walącym sercem. Był oczywiście chujowy, co w istocie mogło przyspieszyć ciśnienie, ale nie o to mi chodziło. Chodziło o to, że tuż koło mnie siedział Levi senpai. Świat jakby przestawał istnieć, gdy byłam koło niego. Nie mogłam się powstrzymać, i...

 – Kocham cię, bejbi... – wyszeptałam, gdy typ na ekranie sobie umierał. Levi odwrócił wzrok od filmu i spojrzał mi prosto w oczy, choć na jego twarz oczywiście nadal było wyjebanie, tak jak zawsze.

 – Ta, ja ciebie też – powiedział, a mi się zrobiło mokro wiadomo w której części ciała. Spojrzałam z porzondaniem między jego nogi.

 – To co, zrobię ci laskę nie? – jęknęłam niczym umierająca orka i ściagnęłam mu spodnie po czym, cóż, zrobiłam, co obiecałam. Byłam taka szczenśliwa. Znowu miałam senpaia! Moja depresja została uleczona wraz z głosem mojego świeżo upieczonego boia:

 – Dzięx, zajebiście było – powiedział i zapiął z powrotem spodnie. Cóż, mi nadal było mało, ale hej, przynajmniej Levi był zadowolony. 

 Po seansie wyszliśmy majestatycznie z sali, a ja mocno ściskałam za renke mojego senpaia. Ku mojemu zaskoczeniu, gdy wyszliśmy z kina stał tam...SEBASTIAN! Stalker jebany!

 – O hej – powiedział z bananem na ustach, jednak zasmucił się, widząc nasze splecione dłonie. – Och...? Spóźniłem się, już jesteście razem.

 – Nie, nie, zrobiła mi loda tylko. Ja już zaliczyłem to możesz brać.

 – Co?! – krzyknęłam. Co za cham! Jebłam go w ryj ręką, którą przed chwilą trzymałam jego dłoń. – Ty świnio! Chciałeś mnie tylko przelecieć?!

 – Eee, no lol, myślałem, że taka jest umowa. Dosłownie położyłaś mi cyce na głowie.

 – Świnia! – Zaniosłam się niekontrolowanym płaczem. Czyli on widział we mnie tylko darmową dziwkę?! Tylko dlatego, że non stop kładłam mu na głowie bimbały?! Naprawdę myślał, że zależy mi na seksie, a nie głębokiej więzi emocjonalnej?! Jebłam go raz jeszcze i pobiegłam z łkaniem do domu.

 – Angel! – Nie kwestionowałam, skąd Sebastian znał moje imię. W tym momencie pogrążyłam się w Depresji™ i nie mogłam myśleć o niczym innym.

 Rzuciłam się na łóżko, wypłakując sobie oczy. Zablokowałam za sobą zamek, żeby ten zjeb w garniturku mi się nie włamał do domu, ale on nadal walił pięściami w drzwi. Krzyczał, że mam go wpuścić, jednak ja nie zrobiłam tego.

 Postanowiłam się zabić. 

Szkoła dla senpaiów!!!!!!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz