10.

1.3K 70 19
                                    

4635 słów.

Do Holmes Chapel jechali dwudziestego czwartego stycznia. Dokładnie w drugą rocznicę śmierci Abby, więc nie dziwił się, że Harry od samego rana był nieobecny i przygaszony. Od początku podróży trwającej już dwie godziny wymienili jedynie kilka zdań, ale on nie nalegał na rozmowę. Wiedział, że chłopak myślami jest daleko stąd, prawdopodobnie w odległej galaktyce, więc po prostu skupiał się na drodze, wsłuchując w cichą, płynącą z ich płyty muzykę, dłoń trzymając na tej większej, ułożonej na udzie Harry'ego. Tylko czasem zerkał w lewo, spoglądając na profil wpatrzonego w boczną szybę bruneta. Tak właśnie wyglądała cała ponad trzy godzinna podróż podczas której myślał też o ostatnich wydarzeniach.

Zayn na drugi dzień po ich rozmowie umówił się z Niallem i Barbarą. Później wieczorem zadzwonił do niego z pytaniem czy mogą iść na piwo. Zgodził się, chociaż wciąż był na niego zły. To wtedy w najdalszym kącie pubu opowiedział mu o przebiegu tej rozmowy. Tak jak myślał Niall przyjął to wyjątkowo na luzie po prostu zaczynając rechotać tak głośno, że w końcu spadł z fotela na podłogę. Barbara zachowała się nieco poważniej, ale była wściekła jedynie na Liama, który zdradzał swoją dziewczynę. Nie miał pojęcia jakim cudem, ale Zayn przekonał ją by nic nie mówiła Danielle. W końcu to nie ona powinna ją o tym uświadamiać.

Kilka dni później wreszcie zebrał się na rozmowę z Liamem, która wbrew pozorom przebiegła spokojnie bez zbędnych krzyków i wyzwisk. Co prawda powstrzymywał się jedynie ze względu na Zayna, który go o to prosił i który właściwie był tam razem z nim. Po raz kolejny wyraził swoje niezadowolenie z ukrywania przez niemal rok ich potajemnych schadzek. Miał ochotę śmiać się w głos gdy szatyn zrobił się czerwony jak dorodny burak. Zayn wcześniej obawiał się, że po tej rozmowie Liam nie będzie chciał utrzymywać z nim żadnego kontaktu, co było bzdurą skoro oprócz tego, co się między nimi działo byli też przyjaciółmi. W efekcie końcowym nic takiego nie miało miejsca, Liam przyjął wszystkie jego oskarżenia i przeprosił za kłamstwa. Ogólnie rzecz biorąc nic się nie zmieniło oprócz faktu, że teraz już wszyscy wiedzieli. Oprócz Danielle, która wciąż była niczego nieświadoma. Było mu jej żal i czuł się z tym jak dupek, ale nie był sam. Niall, Barbs i Harry również myśleli podobnie. Zresztą podobnie jak i Zayn. Był niemal pewny, że Liam również nie czuje się z tym najlepiej, ale nic nie robił w kierunku, by to zmienić. A najlepiej z nią zerwać, choć tak naprawdę nie miał pojęcia jakimi Liam obdarza ją uczuciami. W każdym bądź razie kilka razy spotkali się całą paczką plus Eleanor. Barbara czasem zabierała ją na ich spotkania i właściwie nie miał nic przeciwko. Była miła, sympatyczna i mieli też całkiem sporo wspólnych tematów. Ostatnio nawet na jednej z imprez był z nią w drużynie grając w piwnego ping-ponga. Wygrali wszystkie mecze. Nie wiedząc jednak czemu Harry nie za bardzo przepadał za brunetką, ale po tym co powiedział mu w Sylwestra mógł się tylko domyślać, że jest zazdrosny. Tylko, że zupełnie nie miał o co. Eleanor była dobrą koleżanką i nie zamierzał tego zmieniać.

Nigdy wcześniej nie był w Holmes Chapel, więc gdy tylko minęli tabliczkę z nazwą miejscowości, rozglądał się na wszystkie strony. Była to normalna jak się okazało, angielska wioska, ale dla niego na swój sposób była wyjątkowa. To tutaj przecież wychował się Harry. Jadąc główną drogą minęli dom opieki, szkołę podstawową, plac zabaw czy restaurację George&Dragon, gdzie później mieli wstąpić na obiad. Najpierw jednak jechali prosto na cmentarz, choć po drodze Harry poprosił, żeby zatrzymał się pod sklepem spożywczym. Nie wiedział po co, ale nie dopytywał. Poczekał na niego w samochodzie, a kiedy wrócił, dzierżył w dłoni truskawkową czekoladę. Chyba widział, że mu się przygląda, bo spojrzał na niego mówiąc, że to ulubiona czekolada Abby. Posłał mu jedynie mały uśmiech za nim ruszyli dalej.

My happiness' name is your nameWhere stories live. Discover now