- To chyba nie jest odpowiednie... - Zaśmiała się widząc jak Malfoy unosi do góry wyjątkowo wyuzdany portret i przygląda mu się z uwagą.
Było sobotnie grudniowe popołudnie, które postanowili poświęcić na zakupy w Magicznych Domach Towarowych. Hermiona chciała trochę zmienić wystrój ich wspólnej sypialni, bo wydawała jej się zbyt... Kawalerska.
- Dlaczego? - Zapytał z uśmiechem. - Znalazłbym dla niego miejsce...
Parsknęła i zagłębiła się w katalogu z materiałami szukając czegoś nadającego się na nową pościel.
- Merlinie, Harry, odpieprz się. - Nagle dotarł do nich zirytowany męski głos, a ona zamarła czując coś lodowatego w żołądku. To był głos jej byłego męża, którego nie widziała od dobrych kilku lat.
Draco dopiero po chwili zauważył, że strasznie zbladła, ale wtedy było już za późno - Ron ją dojrzał wśród belek materiału i próbników.
- Hermiona?! - Wpatrywał się w nią z otwartymi ustami, co spowodowało, że poczuła w sobie przypływ siły. Nie była już zahukaną, niepewną siebie dziewczyną tylko silną dojrzałą kobietą znającą swoją wartość.
- Witaj Ronaldzie. - Odparła z lekkim uśmiechem pozując, czego nauczyła się od Malfoya, który stał obok z zaciętą miną.
- Co tu robisz? - Zapytał lustrując ją wzrokiem.
Tego dnia miała na sobie grubą śliwkową sukienkę przed kolano i długie buty. Włosy związała w kok puszczając kilka kosmyków luzem wokół twarzy, a na ustach miała pasującą odcieniem do sukienki pomadkę. Wyglądała naprawdę pięknie.
- Robię zakupy. - Odparła tylko wzruszając ramionami i zwróciła się do Dracona: - Kochanie, chyba mamy już wszystko do sypialni, prawda?
Były Ślizgon doskonale wiedział co robiła, ale podjął jej grę chcąc ją wesprzeć w tym mało przyjemnym momencie.
- Chciałaś chyba jeszcze wybrać nową zastawę do jadalni, prawda skarbie? - Uśmiechnął się czule i zwrócił swoje spojrzenie na dwóch facetów wpatrujących się w nich z dziwnymi minami. - Potter, Weasley. - Kiwnął im delikatnie głową i przyciągnął Hermionę do siebie we władczym geście.
- Tak, zupełnie o tym zapomniałam... - Zaśmiała się słodko i posłała mu spojrzenie pełne uwielbienia. - A co Wy tu robicie? - Zwróciła swój wzrok na Harry'ego.
- Ginny wysłała nas po świąteczne sprawunki. - Odparł posyłając jej niepewny uśmiech. - Wspominała, że zaprosiła Cię na Święta do nas...
- Tak. - Powiedziała szybko widząc jak Ron łapczywie łowi każde jej słowo. - Ale nie wiem, czy damy radę, mamy pewne...
- Zobowiązania. - Draco wszedł jej w słowo. - Hermiona i ja musimy się pojawić na kilku formalnych przyjęciach zarówno w Mungu jak i u członków reprezentacji Anglii. - Powiedział dając im do zrozumienia jak ważnymi i zajętymi byli osobami.
- Rozumiem. - Potter odparł ciepło naprawdę ją rozumiejąc. - Ron, chyba musimy już iść. - Zwrócił się do przyjaciela, który wciąż miał lekko osłupiałą minę.
- Tak tak... - Mruknął. - Miło było Cię zobaczyć, Herm. - Powiedział i obrócił się na pięcie odchodząc za ciemnowłosym kumplem.
Hermiona wypuściła głośno powietrze i złapała Malfoya mocno za rękę.
- Merlinie, jak dobrze, że jesteś tu ze mną. - Wyszeptała i schowała się w jego uścisku.
- Byłaś bardzo dzielna, Granger. - Pogłaskał ją po głowie. - Możesz częściej nazywać mnie swoim kochaniem, to miła alternatywa dla "Malfoy". - Powiedział, na co ona w odpowiedzi zaśmiała się głośno.
YOU ARE READING
Granger?! // Dramione
FanfictionOn - jest światowej sławy gwiazdą quidditcha, ona - szefową Świętego Munga. Spotykają się po latach w trudnych okolicznościach, Hermiona musi go poskładać po ciężkim wypadku. Czy Draco pozwoli sobie pomóc? Co z tego wyniknie? Czy po prawie piętnastu...