2.

9.3K 368 224
                                    

- Pan Malfoy wyraźnie nie jest zadowolony i musimy coś z tym zrobić. - Głos starszego czarodzieja dobiegł do jej uszu, na co sapnęła z irytacją w odpowiedzi.

- Pan Malfoy jest nienormalny, Panie Jones. Nie wypuszczę go z kliniki w takim stanie. - Powiedziała twardo i posłała rozmówcy mordercze spojrzenie.

Już ona mu pokaże, temu Malfoyowi. Nasłał na nią Szefa Rady Nadzorczej. Zapłaci jej za to.

- Nie ukrywam, że nasz kłopotliwy pacjent jest osobą niesamowicie medialną. Może narobić nam bałaganu w prasie.

Hermiona złapała się za nasadę nosa oddychając głęboko próbując się uspokoić. Nie mogła narażać swojej kariery przez jakiegoś arystokratycznego dupka.

- Porozmawiam z nim. - Odparła lekko zrezygnowana, na co mężczyzna kiwnął głową z zadowoleniem i opuścił jej gabinet uznając rozmowę za zakończoną.

- Pieprzony Malfoy! - Warknęła waląc dłonią o blat biurka.

Były Ślizgon był prawdziwym utrapieniem, a miała go w szpitalu zaledwie od kilku dni. Nie chciał z nikim współpracować, ciągle narzekał i co chwilę wypytywał o termin wypisu. Nie dość, że był obrzydliwie rozpieszczonym, nadętym bubkiem, to jeszcze dochodziła do tego ogromna sława i popularność. Pieprzony celebryta.

Przez lata zrobił niesamowitą karierę sportową, gazety ciągle się o nim rozpisywały. Okazało się, że mimo iż do szkolnej drużyny wkupił go tatuś, naprawdę miał ogromny talent i szybko został jednym z bardziej rozpoznawalnych graczy na świecie. I jednym z bardziej pożądanych facetów.

Trzeba było mu oddać, że był naprawdę przystojny i dobrze zbudowany. Dziewczyny za nim szalały, samym uśmiechem potrafił przyprawiać o drżenie kolan. Był także zaręczony z Astorią Greengrass o czym magazyn Czarownica lubił przypominać co najmniej raz w tygodniu. Nie żeby ona kiedykolwiek go czytała.

Westchnęła cicho próbując się przygotować psychicznie na konfrontację z Malfoyem.

Rozmowy z nim były męczące. To było mniej więcej coś w stylu rzucania grochem o ścianę w akompaniamencie ironii i kpiny.

Gdy przekroczyła próg pokoju, w którym tymczasowo mieszkał, zastała puste łóżko, a na fotelu obok siedział Zabini z nosem w gazecie. Na okładce widniała ogromna ruchoma fotografia mężczyzny lecącego na miotle z wyciągniętą ku górze dłonią zaciśniętą na małej piłeczce ze skrzydełkami a tuż nad nią malował się wielki napis: DRACO MALFOY KOŃCZY KARIERĘ?

- Gdzie on jest? - Zapytała głośno, nie siląc się na grzeczność.

- Dzień dobry, Hermiono. - Czarnoskóry mężczyzna opuścił gazetę i posłał jej miły uśmiech. - Jak się dziś masz?

- NIe wysilaj się, Blaise. - Rzuciła mu karcące spojrzenie. - Gdzie jest, Malfoy?

- Jak mniemam w toalecie. - Odparł lekko i odłożył gazetę na stolik. - Jest w kiepskim humorze, więc jak chcesz z nim porozmawiać, to...

- Pieprzę go. - Warknęła czując jak ogarnia ją wściekłość.

- A to ciekawe... - Drwiący głos dobiegł do niej gdzieś z tyłu, a gdy się odwróciła ujrzała blondwłosego faceta, który opierał się o ścianę i patrzył na nią złośliwie. - Nie przypominam sobie, żebym Cię przeleciał, Granger.

Wciągnęła powietrze z niedowierzaniem i zacisnęła drobne dłonie w pięści.

- Chciałbyś. - Mruknęła, na co uśmiech na jego twarzy jeszcze bardziej się poszerzył. - Przyszłam z Tobą pomówić. - Podeszła do niego i stanęła naprawdę blisko.

Granger?! // DramioneWhere stories live. Discover now