24th dec × unexpected guest

475 38 1
                                    

C. Aigner & M. Fettner

Wyciągnąłem nogi na kanapie, oddychając z ulgą. Moja głowa automatycznie opadła na jej oparcie. Nie wiedziałem czym byłem aż tak zmęczony, może to ta świąteczna aura działała na mnie wyczerpująco? Cieszyłem się, że mogłem spędzić ten dzień w spokoju. Co prawda bez niego, ale w spokoju. Niezbyt wykwintną kolację zjadłem sam w ciszy. Teraz leżałem na kanapie, delektując się niezmąconym spokojem. Jedyne czego pragnąłem w tej chwili to pójść spać. Sen byłby idealnym zwieńczeniem tego dnia. Niestety niedane było mi zasnąć. Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, niechętnie podniosłem się z kanapy. Wyprostowałem dłońmi zagniecenia powstałe na mojej koszulce i poprawiłem włosy. Chciałem wyglądać jak człowiek. Idąc do przedpokoju, modliłem się, żeby nie był to jakiś zbłąkany wędrowiec. Mało szlachetne, wiem, ale nie miałem siły gościć we własnym domu jakiegoś obcego człowieka. Drzwi otworzyłem, przybierając na twarz sztuczny uśmiech.

Gdy zobaczyłem kto stoi po ich drugiej stronie, automatycznie zastąpił go wyraz przerażenia. Nie, żebym nie ucieszył się z widoku Clemensa, po prostu jego obita twarz i zaschnięte łzy na policzkach nie zwiastowały niczego dobrego. Szybko wciągnąłem go do środka i nie zadając żadnych pytań, zamknąłem w uścisku. Chłopak wtulił się w mój tors i po prostu zaczął płakać. Ostrożnie go prowadząc, przeszedłem do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie. Pomogłem młodszemu zdjąć kurtkę i ponownie przyciągnąłem go do siebie. Nie dopytywałem. Czekałem aż się uspokoi i sam powie mi co się stało.

— Wiesz? — zaczął po niedługim czasie, pociągając nosem. — Powiedziałem mu o wszystkim. O nas, o tym jak się czułem z tym jak mnie traktował. Powiedziałem mu, że go nienawidzę na jego rodzinnej wigilii przy wszystkich — zrobił pauzę. — Zdenerwowałem go tym. Co ja mówię, zdenerwowałem? On był wściekły. Wyciągnął mnie z tego domu i pobił zaraz po wyjściu. A potem zostawił samego w jakimś ciemnym zaułku. Cholernie się bałem — z pod jego powiek wpłynęła kolejna porcja łez.

— Zabiję gnoja — wzmocniłem swój uścisk, uważając, żeby nie wyrządzić mu żadnej krzywdy. — Po prostu zabiję — warknąłem.

— Nie rób tego, Manu. Zobacz, jestem tu z tobą i będę. Uwolniłem się na zawsze od tego potwora, już nigdy nam nie przeszkodzi — na usta chłopaka wstąpił lekki uśmiech. — Kocham cię — szepnął.

— Też cię kocham, Clemi. Najbardziej na świecie. Mam nadzieję, że przyszły rok i każdy następny będą nasze. Życzę nam tego z całego serca — chłopak podniósł się i delikatnie złączył nasze wargi.

Podczas pocałunku czułem w ustach metaliczny posmak jego krwi. Musiał nieźle dostać. Powinienem pobić tego gnoja przynajmniej trzy razy mocniej, ale Clemens tego nie chciał, a ja szanowałem jego wolę. Miałem tylko nadzieję, że już teraz wszystko się ułoży, że w końcu będziemy mogli być razem na dobre i na złe.

Podobno świąteczne życzenia zawsze się spełniają.

{445 słów}

🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁

And this is the end...

All I want for Christmas - ski jumping one shots - christmas series 19'Where stories live. Discover now