~1~

674 29 6
                                    

Jimin

dzisiejsza pogoda zdecydowanie nie była dobra na spacer. krople deszczu uderzały o szybę, a chłodny wiatr delikatnie kołysał gałęziami drzew. mimo wczesnej godziny na dworze było dość pochmurno. siedziałem na parapecie wpatrując się w widok za oknem. to było moje ulubione zajęcie w czasie szkolnych przerw. pomieszczenie, w którym kiedyś była szatnia, teraz służyło jako schowek na szczotki. sprzątaczki nie miały nic przeciwko, że spędzałem tu czas. do tego parapet dość duży bym mógł wygodnie na nim siedzieć. było to idealne miejsce, ponieważ nikt mnie nie widział i ja nie musiałem na nikogo patrzeć. nie musiałem też słuchać kolejnych komentarzy o tym jaki to jestem dziwny. nie uważałem się za dziwnego. byłem po prostu inny. lubiłem ciszę i ceniłem sobie prywatność. poza tym nie umiałem rozmawiać z ludźmi, ale tego też nie uważałem za dziwne. każdy ma jakiś talent, umiejętność, coś w czym jest dobry. ja po prostu nie byłem dobry w kontaktach z ludźmi. więc w takim razie kim był mój przyjaciel? byłem pewny, że jest on po części kotem, a ja po prostu kocham koty. tak tłumaczyłem sobie dlaczego jest on jedyną osobą, która potrafi ze mną rozmawiać.

- ty znowu tutaj? - o wilku mowa. uśmiechnąłem się lekko słysząc głos swojego przyjaciela.

- hej Yoongi. - mruknąłem cicho nie patrząc na niego. ostrożnie zszedłem z parapetu i przeciągnąłem się, żeby rozprostować kości.

- nie nudzi cię to patrzenie w okno? nie ma tam nic nowego od dwóch lat. - zauważył niebieskowłosy.

ja tylko zaśmiałem się cicho i wziąłem swój plecak. wiedziałem, że mój przyjaciel jest zupełnie inny niż ja i tego nie zrozumie. to prawda, że od dwóch lat patrzyłem na ten sam widok za oknem, ale zawsze interesował mnie tak jakbym widział go pierwszy raz. dla kogoś mogłoby wydawać się to nudne, ale nie dla mnie. ja kochałem ten widok, który zawsze w jakiś sposób mnie uspokajał.

razem z Yoongim wyszliśmy z pomieszczenia idąc w stronę sali, w której miała odbyć się następna lekcja. gdy tylko wyszliśmy ze schowka, z mojej twarzy zniknął uśmiech. źle czułem się w tłumie, a dla mnie tłum to więcej niż ja i Yoongi. jak zwykle szedłem ze spuszczoną głową. nie chciałem widzieć przeszywającego spojrzenia innych. chociaż czułem jak wypalają wzrokiem dziurę w mojej osobie. jednak wpatrywanie się w podłogę nie było do końca dobrym pomysłem. nie zauważyłem chłopaka stojącego na środku korytarza. wpadłem prosto na niego i zachwiałem się. nieudolnie próbowałem złapać równowagę ostatecznie lądując na tyłku. usłyszałem ciche śmiechy ludzi dookoła. poczułem jak moje oczy zachodzą łzami. ludzie i tak się ze mnie śmieją, a teraz dałem im kolejny powód do tego. niezdara, która nawet nie umie normalnie chodzić. zagryzłem wargę nadal nie podnosząc głowy.

- wszystko okej? - spytał chłopak kucając przede mną. - wybacz, nie powinienem stać na środku korytarza. - powiedział głosem, który był głęboki jak sam ocean i wyciągnął rękę, by pomóc mi wstać. jednak zignorowałem to i chwyciłem dłoń swojego przyjaciela, który podszedł by mi pomóc.

- nic się nie stało. - odpowiedział Yoongi patrząc na bruneta. złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę klasy, w której mieliśmy mieć teraz lekcję.

- na prawdę mi przykro! - usłyszałem za sobą głos nieznajomego, ale nawet się nie odwróciłem chcąc jak naszybciej stamtąd uciec.

taehyung

westchnąłem cicho i zacząłem rozglądać się dookoła. raczej nie zrobiłem dobrego, pierwszego wrażenia. ten chłopak... wyglądał jak anioł. te blond włosy, białe dżisny i jasno różowy sweterek sprawiły, że wyglądał tak niewinnie. nie mogłem oderwać od niego wzroku. po prostu stałem i wpatrywałem się w niego. nawet nie zauważyłem kiedy na mnie wpadł. było mi okropnie wstyd, że doprowadziłem go do płaczu. będę musiał go jeszcze raz przeprosić, ale nawet nie wiem jak się nazywa. stwierdziłem, że zajmę się tym później, bo miałem teraz inny problem. nie miałem pojęcia jaką miałem teraz lekcje. nie rozumiałem swojego nowego planu. co oznaczają te wszystkie literki? no i gdzie mam znaleźć tą sale? postanowiłem poprosić kogoś o pomoc. zobaczyłem w tłumie rudowłosego chłopaka, który wyglądał całkiem przyjaźnie. chociaż przecież nie da się powiedzieć, że ktoś jest miły po samym wyglądzie. jednak jego uśmiech był tak ciepły i promienisty, że aż sam miałem ochotę się uśmiechać i go poznać. dlatego też postanowiłem z nim porozmawiać.

- hej. - posłałem chłopakowi swój kwadratowy uśmiech - mógłbyś mi pomóc? jestem nowy i nie ogarniam mojego planu. - zaśmiałem się cicho pokazując chłopakowi kartkę ze swoim planem lekcji. rudowłosy chętnie mi pomógł i jak się okazało mamy teraz tą samą lekcje więc zaprowadził mnie do klasy.

- tak w ogóle to jestem Taehyung. - przedstawiłem się gdy zajęliśmy już miejsce w klasie. wyjąłem potrzebne książki i spisałem temat z tablicy.

- ja jestem Hoseok, ale możesz mi mówić Hobi. - powiedział szeroko się uśmiechając. patrząc na niego nie mogłem tego nie odwzajemnić.

lekcje minęły mi dość szybko i mogłem wrócić do domu. jednak idąc do wyjścia, przez przypadek wpadłem na jakąś dziewczynę, która szła akurat z kubkiem kawy. no tak, u mnie to całkiem normalne. wiecznie wpadam na ludzi lub staje im na drodze. powinienem chyba bardziej uważać.

- bardzo cię przepraszam. nie wiem co się dzieje, na wszystkich dziś wpadam. - powiedziałem cicho się śmiejąc. na szczęście dziewczyna nie była zła.

- zdarza się. na szczęście kawa wylądowała na podłodze, a nie na mnie. - uśmiechnęła się i wyciągnęła do mnie ręke. - jestem Chungha.

- Taehyung - lekko uścisnąłem jej dłoń dokładnie przyglądając się jej twarzy. była naprawdę ładna. - nie przejmuj się kawą, posprzątam to.

- dobrze, bo mi akurat bardzo się spieszy. ale mam nadzieje, że jeszcze będziemy mieli okazję pogadać. do zobaczenia! - pomachała mi i szybko pobiegła.

nie zdążyłem nawet się spytać czym mógłbym to posprzątać. zacząłem przeglądać pomieszczenia. na szczęście dość szybko znalazłem schowek, w którym była jakaś szmatka. już miałem wychodzić gdy dostrzegłem w pomieszczeniu czyjąś sylwetkę. wszedłem dalej zauważając siedzącego na parapecie chłopaka. to blondwłosy anioł, który dzisiaj na mnie wpadł. był zamyślony i nawet nie zauważył mojej obecności. podszedłem do niego i pomachałem mu dłonią przed twarzą. blondyn zamrugał kilka razy i spojrzał na mnie jednak speszony szybko odwrócił wzrok.

- hej. - odezwałem się i uśmiechnąłem szeroko, czego nie mógł zobaczyć. nie rozumiałem czemu tak dziwnie reaguje. chyba nie jestem straszny?

- k-kim jesteś? - spytał nie patrząc na mnie. aż tak okropnie wyglądam? nie no bez przesady. może po prostu jest zły za dzisiaj.

- jestem Taehyung. to na mnie wpadłeś dzisiaj rano. - zaśmiałem się cicho - przykro mi. mam nadzieje, że nic ci się nie stało. - spojrzałem na blondyna jednak nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. - chyba nie jesteś zbyt rozmowny? - podszedłem bliżej i wskoczyłem na parapet na przeciwko niego.

- c-co ty robisz? - spytał kuląc się bardziej i oparł głowę na kolanach. czy on zawsze się tak jąka?

- pomyślałem, że dotrzymam ci towarzystwa. siedzisz tak sam i wyglądasz na przybitego. coś się stało? - spytałem próbując nawiązać kontakt wzrokowy z chłopakiem. ten jednak nie raczył nawet na mnie spojrzeć.

- nie potrzebuje towarzystwa. - mruknął i powoli zszedł z parapetu. spojrzałem na niego pytającym wzrokiem jednak on tego nie widział. zabrał swój plecak i szybko opuścił pomieszczenie.

what is love? Where stories live. Discover now