Złudzenia

1.1K 117 5
                                    

POV Charles 

Odkąd opuściłem areszt domowy, niewiele się zmieniło. Wszystko zostało po staremu, tylko pokój był inny. Wróciłem do pałacu, ale nadal czułem doskwierającą samotność i odrazę w oczach innych domowników. Jedynie Evelyn otaczała mnie ciepłem domowego ogniska. Nie zasłużyłem na to, przecież tyle przeze mnie wycierpiała. Jako jedyna potrafił dać mi nową szansę. Czułem, że najtrudniej będzie mi porozumieć się ze Spencerem. On nie zapomniał o przeszłości i moich złych decyzjach. Sądziłem, że wspólna wigilia to sposobność do wyciągnięcia ręki i przebaczenia sobie dawnych krzywd. Nienawiść, powoli wyżera serce i tylko przebaczenie może zatrzymać ten proces chorobowy. Wiem, bo sam na to chorowałem.
Siedziałem w swoim pokoju, w którym kiedyś przeważnie tylko spałem. Moim ulubionym miejscem w pałacu był mój gabinet, który aktualnie przejęła Evelyn. Nie miałem jej tego za złe, wręcz cieszyłem się, że zrobiła krok do przodu, ale jednocześnie czułem, jakbym utracił cząstkę czegoś ważnego. Władza...

Przestałem ją czuć, bo na co ja teraz miałem wpływ? Byłem czarną owcą w tej rodzinie. Nikt nie pamiętał o moich zasługach w wojsku i dobrych decyzjach politycznych. Skrzywdziłem najbliższych i świat patrzył na mnie, jak na największego zbrodniarza.
Zdziwiłem się, kiedy kobieta od protokołu dyplomatycznego przekazała mi prośbę od królowej. Wiedziałem, że Evelyn nie ma teraz głowy do zajmowania się polityką (zresztą nigdy nie miała), to Alexander posiadał smykałkę do tych rzeczy. Cieszyłem się, że w końcu się wybudził. Może nie było tego po mnie widać, ale na swój sposób to świętowałem.
Z entuzjazmem podszedłem do rozmowy z premierem. Znałem go jeszcze z czasów, kiedy zaczynał swoją polityczną karierę. Był spokojnym i ułożonym człowiekiem, który nigdy nie stwarzał większych problemów. On również się zdziwił, gdy usłyszał mój głos. Nie rozmawialiśmy z kilkanaście lat, więc mieliśmy trochę do nadrobienia. Szybko znaleźliśmy kompromis, więc sprawę z nową ustawą załatwiliśmy sprawnie.
Prawie kończyłem rozmowę ze Stanleyem, kiedy do pokoju zapukała moja córka. Wskazałem jej ręką, żeby weszła i chwilę zaczekała. Skończyłem rozmowę z premierem i przeniosłem wzrok na Evelyn. 

- Rozmawiałeś z Roncherem? - podpytała zaciekawiona. 

- Tak, sprawa załatwiona - przekazałem. - Masz dla mnie jakieś nowe zadania? - usiadłem obok niej. 

- Nie wiedziałam, co mam robić, więc zostawiłam to tobie - usprawiedliwiła się. 

- I dobrze zrobiłaś, bo lord Rabbett trochę kombinuje, ale już to omówiłem ze Stanleyem - poinformowałem. 

- Przychodzę, bo mam inny problem - wyłożyła kawę na ławę. 

- Coś z Alexandrem? - uniosłem brew. 

Martwiłem się o niego, przecież przez tyle lat uważałem go za syna. 

- Nie - odparła zmieszana - na razie wszystko z nim dobrze, ale... - zawiesiła głos - jest problem z Mattem - zdradziła. 

- A to szkrab podał się na Alexandra - roześmiałem się. - Co tym razem?

- Napisał list do świętego Mikołaja - podała mi białą kopertę. 

Obejrzałem ją dokładnie i dopiero po chwili wyciągnąłem list. 

- Mikołaj już był - zauważyłem. - Nie podobają mu się szachy? - dopytałem zmartwiony. 

- Nie w tym rzecz - pokręciła głową. - Poprosił o to, żeby Alexander się obudził - wyjaśniła. 

- I się wybudził, w czym problem? - potarłem kilkudniowy zarost. 

- Dzieci jeszcze nie wiedzą - spuściła wzrok. - Alexander nie jest w najlepszym stanie, wolałabym poczekać, aż trochę mu się polepszy - wytłumaczyła. 

- Rozsądna decyzja - przytaknąłem. 

- Ale Matt stwierdził, że to dowód na to, że Mikołaj nie istnieje - westchnęła. 

Odłożyłem kopertę i spojrzałem z ukosa na Evelyn. 

- I to taki problem? - żachnąłem się. 

- Nie widziałeś, jaki był rozzłoszczony - zrelacjonowała. 

- Evelyn, po co mu te złudzenia? - zapytałem prowokacyjnie. 

- To jeszcze dziecko - mruknęła. 

- On kiedyś będzie królem Anglii - podkreśliłem. - Nie możesz go wychowywać w złudzeniach. 

- A tradycja? 

Wstałem, chodząc po pokoju. 

- Powiedz mu prawdę - nalegałem. 

- Będzie chciał się zobaczyć z ojcem - odrzekła zmartwiona. 

- Trochę cierpliwości mu nie zaszkodzi, a dziewczynki na razie nie muszą wiedzieć - usiadłem z powrotem. 

- Powiedziałam mu, że zaproszę świętego Mikołaja na herbatę - wyznała w końcu.
Pokręciłem głową. 

- Nie do wiary - mruknąłem pod nosem. - I mam się pojawić na tej herbatce? 

Evelyn nie odpowiedziała. Normalnie postawiłbym na swoim, ale widziałem, jak bardzo jej na tym zależało. 

- Niech będzie - odpuściłem. 

- Dziękuję - uśmiechnęła się - i za tego premiera też. 

- Przynajmniej na coś się tu jeszcze przydaję - odparłem.
-----------------------------------
Witajcie Kochani!

Charles... co o nim myślicie?

1. Zasłużył na lepszy, czy gorszy los?

2. Kto ma rację w sprawie św. Mikołaja?

3. Jakim królem będzie Matthew?

4. Wierzycie w magię? Czy twardo stąpacie po ziemi?

Nie zapomnijcie o gwiazdce i komentarzu. 

Wpadajcie na Instagrama, dzisiaj pojawi się cytat z tego rozdziału. 

Źródło fotografii: https://www.tumblr.com/tagged/i-believe-in-magic


W Blasku KoronyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz