Bajka, która stała się koszmarem

2.2K 278 493
                                    

Ten rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom. Dziękuję, że jesteście ze mną :*

POV Thomas

Wstrząsnęło mną, kiedy usłyszałem imię ojca. Zginął, gdy byłem mały. Nie zdążyłem go dobrze poznać, ale pamiętałem jego twarz. Chciałem być taki jak on. Dlatego wstąpiłem do wojska. Służyłem cztery lata w jednostce szturmowej. Nauczyłem się władać pięcioma językami. Kształciłem się, żeby dorównać ojcu. Był mistrzem. Miał tyle medali i odznaczeń.

Wsadziłem drewnianą skrzynkę do bagażnika. Matthew usadowił się na przednim fotelu i cierpliwie czekał na mnie. Zastukałem w szybę.

- Nie jesteś jeszcze za mały na jeżdżenie z przodu? - zapytałem rozbawiony.

- Jestem dorosły - oświadczył.

No tak, przecież o tym zapomniałem.

- A jak zatrzyma nas policja, to co im powiesz? - zapytałem z ciekawości.

- Żeby łapali bandytów - wzruszył ramionami. - Taką mają pracę.

Uśmiechnąłem się. Wsiadłem za kierownicę i odpaliłem silnik.

- Pogodzili się? - zapytał po chwili.

- Matt, zapnij pas - poprosiłem.

Książę z niesmakiem na ustach spełnił prośbę.

- Pogodzili się, czy nie? - dopytywał.

- Prawie - odparłem krótko.

- Jak to prawie? - zapytał oburzony. - Oni się mają kochać i koniec kropka - zastanowił się. - Chyba będę musiał przeprosić tatę.

- Dlaczego? - zerknąłem na niego.

- Trochę na niego nakrzyczałem - przyznał się.

Podziwiałem jego zdeterminowanie. Zależało mu na dobru rodziny. Zachowywał się czasami jakby był już dorosły. Rozmawiałem z nim przez chwilę, a później zasnął. Był zmęczony przez tą ucieczkę. Zawiozłem go do pałacu i zaniosłem do łóżka. Camille zajęła się nim, a ja musiałem powiadomić króla i królową o tym, że ich syn jest już w domu. Jednak zanim wsiadłem z powrotem za kierownicę, otworzyłem bagażnik i wyciągnąłem skrzynkę podarowaną przez Charlesa. Bałem się ją otwierać, nie chciałem, żeby wszystkie zastygnięte wspomnienia wróciły. Było już za późno, żeby się wycofać. Uchyliłem wieko. W środku znajdowały się klucze, kilka zdjęć i zapalniczka. Zamknąłem pokrywę.

POV Evelyn

Nie mogłam zasnąć. Dostałam na noc jakieś środki przeciwbólowe. Myśli nie pozwalały mi zmrużyć oka. Martwiłam się o Matthew. Nie wiedziałam, gdzie jest mój syn. Bałam się o niego. Jest sprytny i zaradny, ale to wciąż mały chłopiec. Z drugiej strony chciałam pogodzić się ze śmiercią swojego nienarodzonego dziecka. Nie potrafiłam. Czułam się winna, choć nie powinnam. Rozmyślałam co będzie dalej z moim małżeństwem. Chciałam, żebyśmy znowu byli szczęśliwą rodziną. Potrzebowałam tego.

- Nie możesz zasnąć - zauważył król, podchodząc bliżej mnie.

Po moich policzkach spłynęło kilka łez. Uspokoiłam się dopiero, kiedy mnie objął. Oparłam głowę na jego ramieniu. Poczułam się tak jakbyśmy znowu byli nastolatkami.

- Potrzebujesz czegoś? - zapytał troskliwie.

- Pewności, że Matthew jest bezpieczny - odparłam.

Zapadła cisza. Siedzieliśmy tak przez chwilę.

- Evelyn - zawiesił głos, po czym delikatnie złączył nasze ręce - pamiętasz jak opowiadałem ci bajkę o nas?

Nic nie odpowiedziałam. Alexander dobrze wiedział, że to pamiętam. Byłam umierająca, ale słyszałam jego głos.

- Zapytałem cię wtedy - zrobił chwilę przerwy, tak jakby chciał opanować łamiący się głos - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją królową dopóki śmierć nas nie rozłączy?

- Oświadczyłeś się - powiedziałam z lekkim rozbawieniem.

- Tak - przyznał. - Zrobię wszystko, żeby ta nasza bajka nadal trwała, tylko powiedz, że choć część ciebie jeszcze mnie kocha.

- Nie potrafię ci odpowiedzieć - przyznałam szczerze. - Zbyt wiele łez wylałam prze ciebie. Potrzebuję czasu, teraz najważniejsze...

Przerwałam bo drzwi skrzypnęły, ktoś wszedł do środka. Na początku myślałam, że to lekarz, ale to kogo zobaczyłam sprawiło, że wszystkie moje koszmary ożyły.

- Nie zbliżaj się do niej - powiedział groźnie Alexander, zasłaniając mnie. Nie mogłam się ruszyć, bo byłam podpięta do jakiś kabelków i kroplówki.

- Dlaczego nie zostawisz mnie w spokoju?! - krzyknęłam. - Czego ty ode mnie chcesz? - pytałam, próbując znaleźć czerwony przycisk, znajdujący się przy łóżku.

- Zapłaty za grzechy - odparł Richard, po czym zamachnął się. Byłam przestraszona. Alexander uderzył go, ale jakie miał szanse z byłym agentem K17?

Wcisnęłam czerwony guzik, który zamigotał. Miałam nadzieję, że ktoś z personelu szpitalnego szybko przybiegnie. Gdzie się podziewali agenci? Dlaczego nie zabezpieczali terenu?

Wyrwałam wszystkie kabelki, do których byłam przypięta, włącznie z kroplówką. Nie zważałam na ból, ani krew kapiącą z mojej ręki.

- Evelyn, uciekaj! - krzyknął król, dzielnie powstrzymując przeciwnika.

Byłam osłabiona, przez poronienie straciłam dużo krwi. Zrobiłam kilka kroków, które kosztowały mnie wiele bólu.

- Nie mogę - szepnęłam.

- Jesteś królową - motywował mnie - silną kobietą, która radzi sobie ze wszystkim.

- Przepraszam - zaszlochałam.

Wtedy zobaczyłam jak mój mąż osuwa się na kolana. Richard stał nad nim, podziwiając swoje dzieło.

- Alexander! - wrzasnęłam, tak głośno jak tylko potrafiłam.

Richard podszedł do mnie, po czym pchnął mnie na ścianę. Upadłam, zwijając się z bólu.

- Błagam cię...

Przyłożył mi zimne ostrze skalpela do szyi. Trzęsłam się ze strachu. Wiedziałam, że za chwilę poderżnie mi gardło. Bałam się.

- Kiedy umiera królowa cały dwór powinien patrzeć - powiedział żelaznym głosem. - Jednak czasami śmierć w ciszy jest głośniejsza - uśmiechnął się.

- Dam ci wszystko co tylko będziesz chciał, ale zostaw mnie w spokoju...

- Jedyne czego chce, to twojej śmierci...

Rozległ się potężny huk. Wspomnienia z zamachu mieszały się z rzeczywistością. Widziałam przez chwilę Roberta, krzyczącego "Boże, chroń królową!", potem mignęło jakieś światło. Leżałam na podłodze, ktoś po chwili mnie podniósł. Nie mogłam złapać oddechu, nie wiedziałam co się dzieję. Dojrzałam twarz Alexandra, która była o kilka odcienie jaśniejsza od jego włosów. Miał zamknięte powieki, tak jakby śnił o mnie. Wtedy dostrzegłam rdzawą kałużę, która go pochłaniała. Moje oczy się zaszkliły.

- NIE!!!! - zawyłam. - Alexander!

------------------------------------------------

Witajcie Kochani!!!

Co tu się wydarzyło?! Alexander...

Wstawię jutro kolejny rozdział, ale postarajacie się z gwiazdkami i komentarzami. Tak pożadnie, żebym widziała jak bardzo Wam zależy. Dobranoc :*  

Możecie nadal bić rekord w komentarzach ;)


W Blasku KoronyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz