Opiekunka i lekarz

2.1K 223 117
                                    

POV Alexander

Wszystkie ostatnie wydarzenia, sprawiły, że nie potrafiłem zachować spokoju i racjonalnego podejścia. Na spotkaniach z rządem czułem się jak niepotrzebny gość, który tylko przeszkadza. Nie byłem skupiony na tym co się wokół mnie działo. Dobrze, że miałem Scarlett, która zajęła się polityką. Ja potrzebowałem chwili ciszy i spokoju. Dlatego późnymi wieczorami przesiadywałem w swoim gabinecie, gdzie piłem wszystkie trunki jakie znalazłem w barku. Charles miał dość okazałą kolekcję, więc byłem pewny, że alkoholu starczy mi na co najmniej rok. Na początku, piłem mało, ale z dnia na dzień nalewałem coraz więcej. Chciałem, żeby to pozostało w tajemnicy. Król nie powinien okazywać słabości. Niestety mój sekret odkryła Lucy. Miała tendencję niespodziewanego pojawiania się w moim gabinecie, tak było i tym razem. Przyszła mi powiedzieć, że zostawiła dzieci pod opieką Evelyn. Faktycznie, uprzedziłem opiekunkę, żeby przez ten trudny czas nie zostawiała mojej żony samej z dziećmi. Dbałem o ich bezpieczeństwo. Dopóki królowa nie przestanie brać leków, będzie tak lepiej. To nie chodzi tylko o dzieci. Bałem się także o Evelyn. Gdyby na przykład Mtthew zapytał ją o agentów, najprawdopodobniej wybuchnęła by płaczem. Chciałem jak najlepiej dla żony i dzieci. Dlatego tak bardzo zdenerwowałem się, kiedy Lucy wyznała, że złamała obietnicę, którą mi dała. Alkohol w mojej krwi spowodował, że nie potrzebnie się uniosłem. Przeprosiłem opiekunkę, bo przecież, to nie jej wina. Ulżyło mi, gdy odpowiedziała, że mnie rozumie. Potrzebowałem tych słów. Jednak nie przewidziałem tego, co dalej się wydarzyło. Wiedziałem, że podobam się Lucy, ale przekroczyła granice. Pomimo tego, iż byłem po dość sporej dawce alkoholu, zachowałem na tyle świadomość, że wiedziałem jak bardzo skrzywdziłbym Evelyn, którą kocham nad życie. Jednak bardzo ciężko było mi odmówić opiekunce, z jednego powodu, potrzebowałem ucieczki od wszystkich problemów, a Lucy mogłaby być tą ucieczką. Stanowiła możliwość, jednak doszedłem do wniosku, że zostanę przy alkoholu. Najwyżej zapije się na śmierć, ale będę miał pewność, że nie złamałem serca żonie. Od tamtego wieczoru musiałem zmienić swoje nastawienie do Lucy. Nie chciałem jej widzieć. Dlatego z samego rana przywołałem ją do siebie na rozmowę.

- Cześć - uśmiechnęła się do mnie w przyjazny sposób.

- Usiądź - wskazałem jej fotel.

Postąpiła posłusznie.

- Coś się stało? - zapytała, jak gdyby nigdy nic.

- To co się stało wczorajszej nocy, nigdy nie powinno mieć miejsca - zacząłem, spoglądając na nią od czasu do czasu. - W tej chwili powinienem cię za to zwolnić, ale wiem jak ciężko o dobrą opiekunkę, więc tego nie zrobię - wytłumaczyłem.

- Alex, jeżeli cię uraziłam... - przemówiła.

- Pozwoliłem ci się odezwać? - przerwałem jej, rzucając tym samym chłodne spojrzenie.

- Nie - odpowiedziała pewnym głosem - ale...

- To się zamknij i mi nie przerywaj - mój lodowaty wzrok praktycznie ją sparaliżował. - Zrobisz sobie wolne na jakiś czas - wyjaśniłem. Widziałem jak w jej oczach tli się łza.

- Wasza wysokość - powiedziała grzecznym tonem - nie mogę przestać pracować, potrzebuję tych pieniędzy - spojrzała na moją twarz.

Zamyśliłem się na chwilę.

- Dobrze - kiwnąłem głową - dostaniesz wynagrodzenie za te dni.

- Dziękuję - odrzekła głosem pełnym wdzięczności.

- Ale jak wrócisz - zaznaczyłem - nie chcę, żeby coś takiego się powtórzyło, a teraz zejdź mi z oczu.

Lucy spojrzała na mnie ostatni raz, po czym wyszła. Musiałem zacząć wszystko naprawiać. Obudziłem dzieci, przebrałem je i powierzyłem w ręce Camille, która zeszła z nimi na śniadanie. Postanowiłem zajrzeć do Evelyn. Nie było jej w sypialni, więc poszedłem do garderoby. Przebierała się i nawet nie zauważyła, że pojawiłem się w pomieszczeniu. Położyłem swoje ręce na jej talii i złożyłem kilka pocałunków na jej szyi.

- Przestań - mruknęła, odsuwając się ode mnie.

- Dlaczego? - zapytałem, kontynuując.

Wyrwała się z mojego uścisku.

- Kazałeś opiekunce, żeby nie zostawiała mnie samą z dziećmi - powiedziała z wyrzutami.

- Evelyn, to dla twojego i ich dobra - wytłumaczyłem.

- Więc dla swojego dobra, nawet się do mnie nie zbliżaj - rzuciła, po czym ubrała się i wyszła.

Przez cały dzień próbowałem załagodzić sytuację, ale Evelyn nie chciała mi tego wybaczyć. Wieczorem wyniosła się do sypialni króla Edward. Starałem się odwieść ją od tego pomysłu. Brała leki psychotropowe, bałem się, że gdyby coś się stało nikt jej nie pomoże. Dlatego zapewniła mnie, że Thomas będzie ją miał na oku, co tylko wyprowadziło mnie z równowagi i znowu się pokłóciliśmy.

POV Evelyn

Myślałam, że wszystko zaczyna się na nowo układać, ale byłam w błędzie. Ponownie się pokłóciliśmy. Alexander znowu straszył mnie testami na ojcostwo. Dlatego wróciłam do sypialni króla Edwarda. Thomas próbował podnieść mnie na duchu. Po godzinie 20:00 zadzwonił mój telefon. Zdziwiłam się, bo nikt nie dzwonił do mnie o tak późnej porze. Na ekranie wyświetliło się imię, które sprawiło, że mój oddech przyspieszył.

- Halo - powiedziałam, klikając zieloną słuchawkę.

- Cześć Evelyn - usłyszałam znajomy głos - wybacz, że tak późno dzwonię, ale chciałbym się z tobą jak najszybciej spotkać.

- Coś się stało? - zapytałam zaniepokojona.

- Dużo rzeczy, które dobrze by było omówić w cztery oczy - wytłumaczył.

- No dobrze, przyjdź jutro do pałacu - uśmiechnęła się sama do siebie.

- Wpadnę, tak po dyżurze - oznajmił - do zobaczenia Evelyn.

- Do zobaczenia, Kevin.

---------------------------------------------

Witajcie Kochani!

1) Co myślicie o zmianie podejścia Alexandra do Lucy?

2) Król i królowa znowu się kłócą.

3) O czym Kevin chce tak bardzo porozmawiać z Evelyn?

Wstawię następny rozdział, jeżeli pod tym, będzie 50 gwiazdek i 100 komentarzy :*    


W Blasku KoronyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz