✨2✨

2.5K 163 67
                                    

Eddie spał spokojnie tego wtorkowego poranka. Nagle usłyszał pukanie do drzwi. Mimowolnie otworzył oczy. Do jego pokoju weszła jego mama.

-Eddie kochanie. Jadę do pracy. Wrócę późno. Pamiętaj aby wziąć leki.- powiedziała kobieta z nadwagą po czym podeszła i pocałowała czoło swojego syna.

Eddie przypomniał sobie, że w wakacje jego mamy nie będzie prawie codziennie w domu. Dostała pracę wakacyjną. Eddie przewrócił się na drugi bok po czym zasnął.

Nagle usłyszał stuk w okno. Wystraszony spojrzał w okno. Przetarł oczy po czym podszedł do okna. Zobaczył tam Billa oraz Richiego zbierającego kamyki. Zdziwiony otworzył okno po czym wystawił głowę.

-A was co tu przyniosło?- zapytał Eddie uśmiechając się zadziornie.

-Edss! Jedziesz z nami do kamieniołomu?- zapytał Richie wyrzucając kamyki które wcześniej zebrał.

-Jasne! Czekajcie na mnie.- powiedział zadowolony po czym zamknął okno.

Podszedł do szafy po czym wyjął jakikolwiek t-shirt oraz spodenki. Założył jego ulubione skarpety oraz szybko założył buty. Wleciał do łazienki zabierając ze sobą ręcznik. Wziął leki po czym wyleciał z domu zamykając je na klucz. Podbiegł do czekających chłopaków.

-O kurwa! Zapomniałem że nie mam roweru!- powiedział Eddie strzelając sobie w głowę ręką.

-R-Richie cię w-weźmie na bagażnik.- powiedział Billy waląc Richiego łokciem.

Rich spojrzał na Billego po czym na Eddiego.

-Mogę?- zapytał Ed.

-Jasne wsiadaj.- powiedział Richie podjeżdżając do niego.

Eddie wrzucił swój ręcznik do jego koszyka po czym usiadł na bagażniku przyjaciela. Złapał się delikatnie jego koszuli po czym ruszyli podjechać po resztę klubu. Przez cały czas czuł się niekomfortowo. Czuł jak miękka i pachnąca jest jego koszula.

W końcu dojechali do kamieniołomu z całym składem. Eddie szybko zdjął koszulkę po czym podszedł do reszty. Był słoneczny poranek. Wszyscy podeszli do skarpy po czym pierwszy wskoczył Mike. Wleciał z wielkim plaskiem do wody. Eddie przełknął ślinę. Kiedy wszyscy już wskoczyli na skarpie został tylko Richy i Eddie.

-Wskakuj Eds.- powiedział Rich.

-Nie nie ty przodem.- powiedział zdenerwowany.

Richie uśmiechnął się złowieszczą po czym przybliżył się do Eddiego który stał tyłem do skarpy.

-Eds..- powiedział Richie z cwaniackim uśmiechem.

-Odsuń się.- powiedział zestresowany nagłą bliskością chłopaka.

-S k a c z.- przeliterował Tozer po czym chciał odepchnął chłopaka lecz ten szybkim ruchem się go chwycił przez to Richie wleciał z nim razem do wody.

-Sukinsynie!!- krzyknął Eddie.- Chciałeś mnie zepchnąć?!!- krzyknął po raz kolejny widząc jak Richie wybucha śmiechem.

Reszta Klubu również zaczęła się śmiać widząc całą akcje z dołu.

-Jesteś choryy!!!!- krzyknął rozzłoszczony Eddie chlapiąc Richarda wodą.

On odpowiedział tym samym po czym przerodziło się to w chlapankę. Wszyscy atakowali wszystkich. Woda błyszczała przez jasne promienie słońca.

Był już późny wieczór kiedy loserzy zebrali się z kamieniołomu. Wszyscy wyjechali z lasku po czym wjechali na spokojne drogi miasteczka. Po drodze zostawiali poszczególne osoby takie jak Ben, Mike czy Stan. W końcu Billy również wrócił do domu przez co Eddie i Richie znowu zostali sami. Jechali przez miasteczko rozmawiając o głupotach.

Nagle Richie znienacka zahamował. Eddie uderzył głową w jego plecy opierając się o niego.

-Jeż!!- krzyknął Richie zsiadając z roweru.

-Chciałeś mnie znowu zabić?- zapytał Eddie dostrzegając zainteresowanie chłopaka jeżem.

-Nigdy nie chciałem cię zabić.- powiedział Richie udając oburzonego.

Eds podszedł do chłopaka po czym kucnął przy nim. Rich wstał po czym wziął butelkę i przesuwał jeżyka tak aby nie był już na drodze.

-Jedziemy?- zapytał Eddie wstając.

-Tak zawiozę cię do domu.- powiedział Richie puszczając mu oczko co wzbudziło dreszcze u chłopaka.

Just do IT |Reddie|Where stories live. Discover now