👑 14. Wygraliśmy 👑

2.2K 254 122
                                    

UPEWNIJCIE SIĘ ŻE CZYTALIŚCIE POPRZEDNI ROZDZIAŁ!!!

👑👑👑

Minął miesiąc, odkąd król wyruszył z oddziałami na odsiecz księciu Louisowi. W tym czasie do pałacu zawitała królowa Johannach wraz ze swoją malutką córeczką Charlotte. Dziewczynka zajmowała czas Harry'emu i pozwalała ukoić myśli chociaż na chwilę. Ciałem był co prawda w bezpiecznym Paryżu, ale duchem wraz ze swoim mężem na polu bitwy. Nadal nie mógł uwierzyć, że Charles nie zważając na protesty męża, opuścił stolicę i udał się by walczyć na froncie.

Poranek, drugiego listopada przyniósł jednak delikatne ukojenie nerwów. Przybył bowiem posłaniec królewski wraz z listami — do Harry'ego i królowej. Omega była zbyt zdenerwowana i niemal od razu rozerwała kopertę i zajęła się czytaniem. Z każdym przeczytanym zdaniem, jego zmarszczki na czole się wygładzały, a twarz ogarnął spokój. Charles żył i miał się dobrze. Pisał jak bardzo kocha Harry'ego i za nim tęskni. Brunet podzielał jego odczucia. Odkąd wyjechał czuł pustkę w środku, a stres i tęsknota źle wpływały na jego zdrowie. Jego alfa żył, ale to było najważniejsze. Oczywiście, list był napisany zapewne kilka dni temu, ale Harry nie martwił się już tak bardzo. Nie w tej chwili.

— Louis pisze, że przed nimi ważna bitwa. –– Jako pierwsza odzywa się Jay. –– Mimo to zapewnia, że z nimi wszystko w porządku, a my nie powinniśmy się martwić, tylko zacząć przygotowania do uczty na ich czesć. –– Delikatny uśmiech zawitał na jej twarzy, gdy z rozczuleniem przypominała sobie młodszego syna. Harry zastanawiał się będzie kiedyś pisane doświadczyć miłości własnego dziecka.

–– Charles też. Naprawdę mam nadzieję, że to wszystko dobrze się skończy, a oni wrócą już do nas.

–– Też tego pragnę jako matka, ale zbyt wiele przeżyłam, by nie wiedzieć, że żadna wojna nie kończy się tak szybko. Jednak, jeśli wszystko pójdzie tak jak chłopcy podejrzewają, Charles może być już wkrótce z nami. Bardziej martwię się o Louisa, nie opuści swoich żołnierzy nawet po wygranej bitwie. Mam tylko nadzieję, że wróci z tej wojny cało.

Harry też się martwił, wojna to nie przelewki, a Francja wiele ryzykowała.

–– Powinieneś pójść odpocząć. Nie jesz, nie sypiasz, to nie służy twojemu organizmowi, a przecież wiesz, że musisz się oszczędzać. –– Jej wzrok na chwilę spoczął na brzuchu omegi, która natychmiast ochronnie ulokowała tam dłonie. To był już swego rodzaju odruch.

–– To i tak nic nie da. Obawiam się, że nie będę w stanie dać Francji dziedzica. –– Głos delikatnie mu się podłamał. Nie mógł jednak okłamywać królowej. To była wyłącznie jego wina, że nie mógł zajść w ciążę.

–– Harry...korespondowałam już na ten temat z moim synem i to on przedstawił tą sytuację w lepszym świetle. Oczywiście lud oraz ja, spodziewamy się następcy tronu, ale Charles przedstawił nam już pewne rozwiązania, które, mimo że ich nie pochwalamy, mogą być w przyszłości nieuniknioną opcją. O tym jednak powinien powiedzieć ci mój syn, nie ja. W każdym razie postaraj się o tym nie myśleć, przynajmniej do jego powrotu. Wierz mi, że tak będzie lepiej, a teraz naprawdę uważam, że powinieneś się położyć przed obiadem. Twój organizm potrzebuje odpoczynku.

Harry jednak nie zszedł do jadalni kilka godzin później, po raz pierwszy od kilku dni, śpiąc kilka godzin, zamiast kilkunastu minut w ciągu nocy. Dotarł jednak na kolację, kiedy poczuł ogromny głód. Przyjemna drzemka sprawiła, że humor zmienił mu się na lepsze i nie mógł się doczekać zabawy z księżniczką Charlotte. Tego dnia obiecał jej naukę gry na fortepianie, o której dziewczynka marzyła już od dawna, a jej matka nie chciała jej obarczać dodatkowymi zajęciami, póki nie było to konieczne.

–– Jak się czujesz kochanie? Dzisiaj będą podane przepiórki.

–– Wypoczęty jak nigdy przedtem. Spałem jak niemowlę, list od Charlesa naprawdę mnie uspokoił. I jak dobrze, chodzą za mną chyba od rana. –– Z trudem powstrzymał się od oblizania na myśl o tym iście królewskim daniu. Pamiętał, gdy jako dziecko, często zakradał się do kuchni i podjadał różne rarytasy. Miał przez to później problemy z przyrostem tuszy, którą na szczęście przy drobnej pomocy udało mu się zrzucić jeszcze przed oświadczynami. Gdyby Charles zobaczyłby go w takim stanie, nigdy w życiu nie postanowiłby wyjść za niego za mąż.

Miał już zasiadać do stołu i prosić jedną ze służących o nałożenie mu podwójnej porcji, kiedy drzwi od jadalni się otworzyły i wpadła przez nie biała jak ściana Taylor. Jej rozbiegane oczy krążyły po całej Sali, dopóki nie spoczęły na Harrym.

––Co takiego się stało, że wchodzisz tu w ten sposób? Doprawdy Harry, rozpuściłeś tą służkę. Ta dziewka już dawno nie zaznała bata.

–– Wasze wysokości –– ukłoniła się jak przystało i z trudem próbowała unormować oddech, nim zaczęła mówić. –– Król Charles...

Harry słysząc imię swojego męża wstał gwałtownie od stołu, czego skutkiem był nagły ból i kręcenie w głowie. Zignorował jednak to wszystko i zaczął iść w stronę dziewczyny.

–– No mówże wreszcie co się stało. –– Usłyszał za sobą ostry głos królowej.

–– Król jest w zamku. Właśnie go przywieźli.

–– Jak to go przywieźli? Gdzie jest?

–– W swojej komnacie, razem z księciem Louisem...

Nie zważając na dalsze słowa dziewczyny, Harry ruszył biegiem w stronę ich wspólnej komnaty. Miał złe przeczucie. Jego wilk wył bezlitośnie, rwąc się do swojego alfy. Czuł, że Charles go teraz on musiał być z nim niezależnie od tego co się stało.

Na korytarzu dostrzegł Louisa, który chodził nerwowo w kółko, szarpiąc od czasu za swoje przydługie już włosy. Miał już do niego pobiec, kiedy poczuł ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Odwrócił się do tyłu i dostrzegł Jay, która patrzyła na niego tym samym twardym spojrzeniem co zwykle, lecz tym razem w jej oczach chowały się łzy.

Harry wiedział, czuł to, ale musiał usłyszeć, nim doszczętnie się rozpadnie. potrzebuje, a

–– Louis. –– Kobieta odezwała się delikatnie, zwracając na nich uwagę swojego syna. Ten widząc tą dwójkę załamał się już do końca

–– Mamo, Harry –– Podszedł do kobiety, która zgarnęła go w ramiona.

–– Wygraliśmy, udało nam się wygrać tą bitwę, ale Charles on, on starał się mnie ratować, a teraz... nie jest z nim dobrze. Tak właściwie jest bardzo źle. Lekarze robią co mogą, ale to wciąż za mało

Harry dopiero z tak bliska dostrzegł okropną, długą i głęboką ranę na policzku szatyna, z której wcześniej sącząca się krew, teraz zastygła na jego twarzy.

–– Ratował ciebie? A teraz...umiera? – powiedział to z odrazą w głosie. Nie dbał o uczucia Louisa.

Przez niego Charles mógł nie przeżyć nocy.

👑👑👑

Tak więc chciałam tylko powiedzieć że możecie tweetowac pod hasztagiem #Not_My_King na tt i możecie tam dzisiaj wpaść, bo robię ankietę dotyczącą tego ff ✌

Oraz w ogóle dajcie mi znać co myślicie o tym ff!!

Not My King // Larry ffWhere stories live. Discover now