Rozdział 1

789 89 62
                                    

Rok 289, 5 diestemp

Zimny wiatr rozwiewał jego jasne włosy, a śnieg skrzypiał pod podeszwami skórzanych butów, kiedy kroczył w kierunku zamku. Skóra piekła go od mrozu, a oddech zmieniał się w parę na chłodnym powietrzu.

Dziś był najkrótszy dzień ze wszystkich, co oznaczało uroczyste obchody z okazji Nocy Księżyca w Noirze. Adrien nienawidził tego święta, ponieważ zabawy trwały od zmierzchu do świtu, a przecież noc powinna być cicha i spokojna, bez zbędnych przedsięwzięć. Blondyn gardził wszelkimi zabawami w Noc Księżyca, uważał je za stratę cennego czasu. Tak naprawdę wcale nie przepadał za wszelkimi balami i uroczystościami. Zdecydowanie wolał samotne spacery, ewentualnie w towarzystwie zaufanych osób. Lubił odwiedzać poddanych i zajmować się państwem, a nie hulać przy winie i muzyce do samego rana. Niestety, jego rodzice mieli inne zdanie na ten temat, zresztą to do nich należała władza, więc Adrien nie mógł się im sprzeciwić. Zapewne mieszkańcy Noiru również nie pozwoliliby mu na zniszczenie tak ważnego dla nich święta. Noc Księżyca była niezwykle ważna zarówno w Noirze, jak i w Drugim Świecie. Mieszkańcy Noiru nazywali tak Bugabor, który znajdował się po przeciwnej stronie ogromnego krateru oddzielającego oba państwa od siebie. Wierzono, że właśnie tam przebywają uwięzieni bogowie i czekają na powrót do władzy, aby móc przywrócić równowagę obu światów.

Adrien zawsze zastanawiał się, jak mogli wyglądać bogowie. Wszelkie obrazy przedstawiały ich na podobieństwo ludzi z cechami zwierząt, od których pochodziły ich imiona. Adrien widział jednak kilka innych obrazów i znalazł książki, w których opisy znacznie różniły się od powszechnego przekonania na temat podobieństwa bogów do ludzi. Dlatego też książę wolał wyobrażać ich sobie jako duchy, być może nawet wykraczające poza wszelkie możliwości ludzkiego umysłu.

Chłopiec kichnął i przyspieszył kroku, szczelniej okrywając się czarnym płaszczem. Dzień był nie tylko krótki, ale też wyjątkowo zimny, co stanowiło kolejny minus Nocy Księżyca. Adrien nienawidził zimna i szczerze zazdrościł mieszkańcom Drugiego Świata. W Bugaborze wszystko zdawało się działać na odwrót. Klimat był znacznie cieplejszy, roślinność bardziej egzotyczna i bujna. Noc była dniem, a dzień nocą. Tak więc w Drugim Świecie obchodzono dziś Dzień Księżyca, ponieważ miała miejsce najkrótsza noc w roku. W Noirze natomiast trwała najdłużej ze wszystkich.

- Wasza Wysokość. - Adrien otrząsnął się na dźwięk głosu strażnika, który skłonił się nisko i otworzył przed nim bramę.

Służba przygotowywała właśnie dekoracje na nocne uroczystości, a wśród nich krążył Felix, przyrodni brat Adriena. Od zawsze był zimny i dumny jak na bękarta, poza tym zdawał się nienawidzić księcia całym sercem. Prawdopodobnie było to spowodowane pierwszeństwem Adriena do tronu, mimo iż Felix urodził się wcześniej. Blondyn nigdy nie mógł zrozumieć zachowania brata, uważał je wręcz za głupie. W końcu złościł się o coś, co z góry zostało im narzucone.

- Nie powinieneś przypadkiem nadzorować przygotowań? - Felix spojrzał na niego z pogardą.

- Myślę, że doskonale sobie z tym radzisz bez mojego udziału - stwierdził Adrien. - Choć chętnie pomogę, jeśli sobie tego życzysz.

Felix prychnął pogardliwie i odwrócił się na pięcie, odchodząc z dumnie uniesioną głową. Adrien przewrócił oczami, po czym wszedł do zamku, zrzucając płaszcz z ramion i wręczając go służbie.

- Król prosi cię do swoich komnat, panie - poinformował jeden z królewskich posłańców.

- Dziękuję, Nicholasie.

Adrien poprawił miecz przypięty do pasa i ruszył w głąb zamku. Książę zdecydowanie wolał ciepłą kolorystykę, dlatego ściany wykonane z jasnego, niemal błękitnego marmuru, nie wprawiały go w zachwyt. Owszem, architektura zamku była imponująca, lecz panująca w niektórych miejscach atmosfera przyprawiała niemal o dreszcze. Prawie wszystko utrzymane było w zimnej kolorystyce, co w połączeniu z zimowym krajobrazem na zewnątrz wprawiało Adriena w ponury nastrój. Na jego nieszczęście w niemal całym państwie architektura skupiała się na chłodnych barwach, a jedynym odstępstwem wydawał się ogień pochodni i świec. Wyróżniały się również złociste włosy księcia, tak rzadko spotykane w Noirze. Adrien odziedziczył je po matce, ta jednak pochodziła z Bugaboru, więc dla nikogo nie stanowiło to zaskoczenia.

Dla zachowania równowagi, w jednym i drugim państwie musieli panować władcy obu płci pochodzący zarówno z Bugaboru, jak i Noiru. Teoretycznie Adrien miał objąć tron po ojcu, nigdy jednak nie wiadomo, co mogło się zdarzyć. Gdyby któryś z władców Drugiego Świata nie był w stanie dalej panować, Adrien musiałby wyjechać i objąć tron wraz z księżniczką Bugaboru. Jakaś jego część czuła radość na tę myśl, w końcu według opowieści matki było to niemal wymarzone miejsce blondyna, w którym panowała pozytywna energia, kolory były żywe, a powietrze ciepłe.

Książę stanął przed drzwiami do komnaty ojca i skinął znacząco na strażników. W pomieszczeniu panowała napięta atmosfera.

- To jeszcze za wcześnie dla niego, czy William na pewno nie da już rady? - Matka Adriena ściskała w dłoniach kawałek pergaminu, cała czerwona na twarzy.

- Przecież jest wyraźnie napisane! Musisz w końcu się uspokoić i pozwolić naszemu synowi dorosnąć, Emilie. - Król odwrócił się na pięcie, w tym samym momencie dostrzegając księcia. - O wilku mowa.

- Witaj, ojcze. - Adrien skłonił się w kierunku rodziców. - Matko.

- Usiądź, kochanie. - Emilie wskazała na krzesło obite srebrnym materiałem i wręczyła mu kawałek pergaminu.

Szanowny Gabrielu, władco Noiru!

Zwracam się do Ciebie z przykrą wiadomością. Niestety, od dłuższego czasu nęka mnie choroba i z bólem serca muszę poinformować, że nie dam rady dłużej władać Bugaborem. Jak dobrze wiemy, kraj nie może pozostać na łasce mej szanownej żony, Aurory, gdyż złamałoby to zasady równowagi.

Dlatego też pragnę ogłosić, że władza musi zostać przekazana w ręce mej córki i twego syna, mimo ich młodego wieku. Ubolewam, że tak wielki ciężar spadnie na ich barki, niestety lekarze twierdzą, że mój los jest już przesądzony. Chciałem poinformować Cię o tym jak najszybciej, aby przyszły władca zdołał oswoić się z tą myślą. Nasze bramy stoją otworem.

Serdecznie pozdrawiam,
Król William Edenburhay,
władca Bugaboru


Adrien potrzebował kilku chwil, aby przetworzyć i zrozumieć treść listu. Cóż za ironia, że akurat teraz miał zostać królem Bugaboru. Był przekonany, że przejęcie korony nastąpi dopiero za kilka lat, dlatego też list od króla Williama dotkliwie go zaszokował.

Blondyn przełknął ślinę.

- Tak więc... kiedy wyjeżdżam?

- Oh, synu! - Królowa wybuchnęła płaczem i rzuciła się mu na szyję, mocno ściskając.

- Im wcześniej zapoznasz się z królestwem Bugaboru, tym łatwiej będzie ci przejąć obowiązki króla - stwierdził Gabriel, wpatrując się pustym wzrokiem w okno.

- Tak mi przykro, synu. - Emilie otarła łzy z bladych policzków. - Obawiam się, że nie mamy innego wyboru. Wyjeżdżasz za dwa dni.

Adrien skinął jedynie głową, pożegnał się i opuścił komnatę.

Zdawało się, że przyjął tę wiadomość bez większego zaskoczenia. Tak naprawdę książę po raz pierwszy poczuł się bezsilny.

***

Kochani moi, kilka ważnych informacji na początek, bo pewne kwestie mogą być nie jasne.

A więc w tym uniwersum Miraculles nie jest planetą, tylko gwiazdą, a dzień i noc wyznacza Księżyc. Przez rozdzielenie Noiru i Bugaboru państwa działają jakby na zasadzie przeciwieństw, czyli gdy w Noirze jest dzień, w Bugaborze trwa noc i na odwrót. To samo jest z pogodą, klimatem itd.

Poza tym w Miraculles rok trwa 425 dni i podzielony jest na 5 diestempów, a 1 diestemp trwa 85 dni (nazwę wzięłam z łaciny: tempus - czas; dies - dzień).

A tak poza tym co sądzicie? Jeśli zauważcie jakieś błędy, koniecznie dajcie znać! I jak Wam się podoba list? Szczerze mówiąc miałam z nim największy problem.

Trzymajcie się cieplutko!

DisguiseWhere stories live. Discover now